Elf szedł ulicą będąc w sporym szoku. Nie spodziewał się że jakaś miejska budowla może się zawalić jak stare drzewo w lesie. To o się wydarzyło w karczmie było poza zasięgiem jego rozumowania. Dlaczego ktoś podjął się zbudowania takiego okazałego budynku, jednocześnie robiąc to tak nieudolnie? To nie mieściło się w jego dotychczasowym światopoglądzie.
Nie podzielał jakoś szczególnie złości Yraumrithe odnośnie tego upadku. Wątpił, żeby ktoś to specjalnie zrobił. Jednak pomimo tego gdzieś w środku poczuł irytację, że wszyscy w karczmie mieli okazję zobaczyć ją prawie nagą. Było to zupełnie dziwne i niezrozumiałe. Zerknął na elfkę, jakby szukając wyjaśnienia, ale ta była zajęta rozmową z Glaiscavem na temat ich pracodawczyni.
Synarfin raczej nie był zaskoczony nagłym zniknięciem Heny, czy też jej lunatykowaniem. Od początku coś było z nią nie tak. Czuł pod skórą, że jeszcze będą przez nią mieli spore kłopoty. Przygryzł wargi, gdy bard wypytywał jakichś przechodniów.
Gdy ci odeszli, mruknął pod nosem: - Może ona sobie po prostu gdzieś poszła? Jest przecież dorosła, jeśli chodzi o waszą rachubę lat - rzekł do Glaiscava - a na taką przynajmniej wygląda, powinna sobie poradzić. To tylko miasto, nie dorwą jej przecież gobliny.
__________________ Show me again... The power of the darkness... And I'll let nothing stand in our way. |