Włosy zjeżyły się wojownikowi na głowie, kiedy znów usłyszał syk płomieni i widział wybuchające wśród liści i drzew kule ognia. Dawne wspomnienia powróciły, na moment paraliżując. Ale nawyki pozostały, i Hassan rąbał glewią niczym na placu ćwiczebnym w Viridistanie, aż bolały kości i ramiona, kiedy ostrze wbijało się w twardą niczym kolczuga korę potwora. Jednak wkrótce było po wszystkim, a drzewny potwór został pokonany, wraz ze swymi sługami. Ogień jednak, rozpalony w głębi lasu pożerał nowe krzewy, niebezpiecznie zbliżając się do ciała Saxy. Hassan zaczął biec w jej kierunku, zamierzając wydrzeć ją płomieniom.