14-11-2018, 08:41
|
#26 |
| Kiedy ogień zaczął już wesoło trzaskać, Erik wyszedł na moment z powrotem do konia, z którego juków wyjął antałek piwa, wędzony połeć mięsa i nieco chleba i wrócił do chaty. Spokojnie odpiął napierśnik, przecierając go nieco kocem i spokojnie rozłożył skórzany kolet w pobliżu ogniska, aby się nieco zagrzał. Sam wyciągnął buty do ognia, aby rozgrzać ciało i nalał do menażki nieco piwa, które zaczął podgrzewać nad ogniskiem. Wkrótce niewielką chatkę wypełnił zapach grzanego piwa
- Ach...przydałyby się goździki - westchnął - macie jakieś wonne korzenie, panie Marchwiowy? Jesteście z Krainy Zgromadzenia? - zagadnął Erik uśmiechając się do niziołka.
- Niestety, nie mam goździków - zmartwił się zapytany. - Mam wiele ziół i przypraw, ale goździków akurat nie - podrapał się w głowę. - Nic, co by się nie dało dodać. Ale jeżeli szukacie oryginalnego smaku, to mam piwo rodzimej produkcji. Fermentowane z udziałem marchwi z moich rodzinnych upraw. Zaraz przyniosę więcej rzeczy. Z tej wędzonki moglibyśmy jakiś gulasz przyrządzić. Dodam trochę warzyw i przypraw, zrobię sos - zamyślił się na moment. - Zaraz wracam - dodał wstając. - A tak, z krainy zgromadzenia pochodzę - dodał i ruszył do swego kuca. - Proszę Państwa - zwrócił się głośno do wszystkich - przyrządzam obiad. Kto ma ochotę na wspólną strawę, proszę o dołożenie się do garnka co kto ma.
- Powinniśmy dotrzeć do klasztoru przed zmierzchem więc biwak ograniczyłbym do minimum. Ogrzejemy się ciepłą strawą i ruszamy dalej jak tylko nieco deszcz zelżeje. A jak nie zelżeje, też ruszymy dalej. Przecież się nie rozpuścimy. Prawda, pani leśnik? - Erik spojrzał na Rowan pytająco.
- Tak.- Przytaknęła nie rozlewając się słownie nad tematem, powoli konsumując ciepłe kawałki mięsa.
- Skąd pani jest, pani Rowan? - zagadnął kobietę szlachcic.
- Schwarzwald - powiedziała, biorąc kolejny kęs, widząc, że szlachcicowi to nic nie mówi - to taki las, graniczący z górami w Reiklandzie.
- Czarny Las...brzmi jak dobra nazwa dla Reikwaldu...chyba - uśmiechnął się smutno - miło wiedzieć, że będzie nas prowadzić kobieta z Reiklandu - kiwnął lekko głową - a skąd konkretnie? Może zdarzyło mi się słyszeć? Może byliśmy sąsiadami?
- Moja rodzina mieszkała w lesie, wieś pod lasem nazywało się ‘Wsią pod czarnym lasem’ - powiedziała przygryzając ostatni kawałek kiełbaski i zagryzając ją chlebem- Na targi jeździło się do Reinsfeld.
__________________ Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Ostatnio edytowane przez Asmodian : 14-11-2018 o 08:51.
|
| |