Efekt zaklęcia był... no cóż, oczekiwany. Przez wszystkich poza samą Luną, która już trochę straciła nadzieję, że księga podaruje im dzisiaj jakiś przydatny czar.
-
Uciekamy? - pisnęła słabo patrząc na zamarzniętą harpię, mimo że wcale nie miała siły na bieganie. Co prawda nie mieli za bardzo gdzie, chyba że do lasu, ale w tej chwili wydawało się to najbardziej rozsądne. Teraz z podziękowaniem przyjęłaby nawet śmierdzącą jaskinię ogra, byleby tylko dała im schronienie przed harpiami... i tym co unicestwiało właśnie niziołczą wioskę.