Wszystko co dobre, musi się kiedyś skończyć...
No i spokojna wędrówka podziemnymi korytarzami również się skończyła. A dokładniej - wędrówka trwała, ale zdecydowanie nie była już spokojna.
Nieważną rzeczą było, czy uruchomili jakąś pułapkę, czy też ktoś na własną rękę próbował ich utopić - ważne było to, że wody było z każdą chwilą coraz więcej.
- Ktoś chyba zablokował strumień - powiedział Aldrik. - Tam na prawo jest odnoga korytarza - dodał. - Biegiem, zanim nas potopią jak szczury.
Ruszył pierwszy, chcąc zachęcić pozostałych do pójścia w jego ślady. Po drodze jednak co chwila oglądał się, by sprawdzić, czy ktoś czasem nie potrzebuje pomocy. |