-Stój. Rzuć broń i torbę to może przeżyjesz.-powiedział stojący przed nim bandzior ze szramą na lewym policzku.
Parę metrów za nim stał drugi, obaj byli uzbrojeni w coś w rodzaju pałek własnej roboty. Wtem znikąd pojawiła się kobieta wielkiej urody. Spróbowała zaatakować mężczyznę, który blokował Gawinowi drogę powrotną niestety... bandzior zorientował się w porę i rapier przeciął jedynie brudną koszulę na wysokości ramienia. Wyśmiał dziewczynę gdyż ta nie wyglądała na godnego przeciwnika. Cóż pozory często mylą. -No mała i po co Ci to było? Rzuć broń to będziemy delikatni...- powiedział zaatakowany przez nią zbir-A Ty brzdękajło nie zgrywaj bohatera !-dodał inteligentnie zauważając lutnię. -Pppaaanowie niiiee bbbbęddę spppprrawwwiaaał kłoopotu-Udając przestraszonego zdjął jedną ręką lutnię drugą zaś sięgnął pod kamizelkę niepostrzeżenie wyjmując nóż do rzucania.
Ostrze poszybowało w kierunku łysola z blizną. Okazał się być szybszy niż większość ulicznych zbójów i obdartusów. Przesunął się w prawo o kilka centymetrów dzięki czemu nóż nie trafił w serce lecz nieco bardziej na lewo. -Ty sukinsynie...-zawołał wyciągając ostrze z rany, z której momentalnie popłynęła krew.
Bandzior przy którym stała Midnight zwrócił głowę w stronę barda który stał z wyciągniętym łukiem i mierzył w rannego. Od obydwu bandytów dzieliło go jakieś siedem metrów.
__________________ To była dłuuuga przerwa... przepraszam wszystkich i ogłaszam oficjalnie... wróciłem !!! |