-Nowy strój, gotówka na suweniry... zaloty to w chwili obecnej wydatek, na który mnie nie stać. Jestem w stanie podjąć się tego zadania, ale wyłożyć na nie środków nie mogę, bo ich nie mam. I jak sam pan mówi, wynik to loteria... lecz swoim czasem i pracą jestem w stanie zaryzykować.
Marius potrafił rozpoznać okazję, kiedy do niego przychodziła. Mógł zdobyć kilka kontaktów wśród ludzi od niego znaczniejszych, i jeżeli opłaci to kto inny, chętnie się tego podejmie. Barnsdorf musiał być naprawdę zdesperowany, skoro ryzykował przedsięwzięcie o tak znikomych szansach sukcesu. A gdyby się udało... dziadek mawiał, że małżeństwo jak oddział - nie trzeba się lubić, trzeba razem dobrze walczyć. "Kiepski kolega, dobry towarzysz broni" to był z jego strony komplement. I całkiem się to sprawdzało: i małżeństwo dziadka, i ojca, były oparte na wzajemnym szacunku i dawaniu sobie przestrzeni. Niespełnione uczucia realizowano w wychowaniu dzieci. Miłość istniała poza rozliczeniem, którym był dom.