Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2018, 19:24   #48
WielkiTkacz
 
WielkiTkacz's Avatar
 
Reputacja: 1 WielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputację
Eghart i Nemrod


Rabenfort zatopił łyżkę w polewce, której zostało na dnie i wybrał resztę warzyw. Po jego minie Eghart wnosił, że nie była to najlepsza polewka jakiej doświadczył kupiec. Resztkę warzyw zapił piwem i uderzył drewnianym kuflem w stół.

- Straciłem na tym interesie czas i pieniądze. O ich ilości dywagować nie będziemy, bo nie wydaje mi się, żeby to wiedźminów interesowało. Można zatem wywnioskować, że interesy nie są w porządku. W dodatku zdobienie z rzeźbionym kwiatem paproci... Zniszczone od strzał. Rozrywek? Kpicie sobie ze mnie? Jesteśmy mości wiedźmini na krańcu czarciej dupy. Jakich wy chcecie tu doznać rozrywek? Chyba, że słowo owe inaczej rozumiemy…

Odis Mojs podszedł do stolika i przyniósł na dużej drewnianej tacy dzban z piwem, kilka kufli, dwie polewki i pajdy chleba. Rozłożył to wszystko na stole i polał każdemu piwa do kufla.

Piraviel


Chata nie była mała. Co prawda składała się z jednej izby, ale dobrze zaplanowanej. Po prawej pod ścianą znajdowało się łóżko, które miało nawet drewniane zdobienia przedstawiające motywy roślinne. Obok łóżka znajdował się piecyk, który w porze letniej jak zauważyła pełnił funkcję blatu do suszenia ziół i innych dóbr lasu. Na środku znajdował się niewielki stół z trzema krzesłami. Za nim na wprost pod ścianą regał - pełen kubków, talerzy, miseczek, tłuczków, moździerzy, młynków i tym podobnych rzeczy. Piraviel już po zapachu i wyposażeniu tego miejsca domyślała się, czym zajmuje się jej służka. Po lewej było coś w stylu prowizorycznej pracowni. Na sznurkach rozwieszone płótna pocięte na długie plastry i bandaże. Na gwoździach suszyły się zawieszone zioła. Athariel ruszyła do blatu swojej ‘pracowni’ i zalała do dwóch cynowych kubków wcześniej przygotowanego naparu.

- Nie mam tu zbyt wielu dóbr, które mogłabym zaoferować… Przypuszczam, że dla Pani z Aretuzy może to być biedna chatka… - mówiąc odsunęła sobie krzesło i usiadła bez problemów. Piraviel była zdumiona jej koordynacją na tyle, że zaczęła powątpiewać w jej brak wzroku.
 
WielkiTkacz jest offline