Nerrisa zauważyła go w ostatniej chwili, ale nie mogła już w żaden sposób zareagować. Shargoz dopadł ją kilkoma szybkimi susłami, po czym zrobił, jak planował. Przyszpilił ją do ściany kosturem, i choć dziewczyna próbowała jakoś się bronić, odepchnąć go, jej dłonie spoczęły jedynie na broni mężczyzny, którą ją dociskał tuż nad biustem. Był od niej silniejszy, nie mogła się wyrwać…
- Dobra panieneczko. Jeśli zaczniesz wołać pomocy… zabiję. Jeśli zaczniesz kłamać lub migać z prawdą… również. - rzekł cicho z szaleńczym błyskiem druid. -
Jeśli wyśpiewasz wszystko… stanę się tylko twoim byłym koszmarem sennym. Rozumiesz?
-
Ale ja nic nie zrobiłam… ałł… to boli… czego ty chcesz… - Dziewczyna zaczęła… szlochać.
Shargoz nie był nieczuły (zwykle) na niewieście wdzięki i kobiece łzy. Ale siwowłosy ogarnięty gorączką łowów nic sobie z tego nie robił.
Gdzieś szłaś Nerisso. Gdzie i po co? - zaczął pytać.
-
Do domu… idę do domu… - Wyszlochała po chwili -
Dlaczego… kim jesteś… - I tak… manewrowałaś w drodze do domu? Jak lisiczka próbująca zgubić pościg? - zapytał druid dodając po chwili.-
Powinnaś wiedzieć. Rozpoznałaś symbol.
-
Za mocno dociskasz… nie umiem oddychać… - Zaszlochała ponownie dziewczyna -
Nikomu nic nie zrobiłam… czego więc chcesz...
Druid poluzował nieco uciskający jej ciało kostur, nadal gotów mocniej docisnąć przy próbie ucieczki.
- Symbol… co o nim wiesz. Czemu cię przeraził. - powtórzył pytanie druid. -
Mów prawdę Nerisso.
Dziewczyna na moment odwróciła twarz od Druida, patrząc gdzieś w bok.
-
Symbol… drażni. A używają go bezlitosne istoty, gotowe polować i zabić… odmieńca - Spojrzała ponownie w twarz mężczyzny, ale w jej oczach nie było już strachu. Tam malował się smutek.
- Wynaturzenia z innych światów infekujące krainy. - syknął z nienawiścią w głosie druid. -
Plugawiące naturę i niszczące Faerun zło. Pozostawiające po sobie ranę w ziemi. Jakim ty rodzajem “biednego odmieńca” jesteś?
Dziewczyna głośno westchnęła, po czym przymknęła oczy. Na jej ciele pojawiła się malutka fala magii, biegnąca od czubka jej głowy w dół, zmieniająca jej wygląd. Po chwili przed Druidem stał już kompletnie ktoś inny, niż ludzka kobieta.
Nerrisa spojrzała wyczekująco w twarz Druida...
- Mieszaniec? To rozczarowujące… ale za to biust ci urósł. - zacisnął delikatnie dłoń na piersi Nerissy mając słabość do bujnych kobiecych kształtów. Rozluźnił się nieco i dodał. -
Nie zabiję cię i nie zrobię krzywdy, ale… pójdziemy do ciebie i powiesz mi wszystko o sobie. Wszystko. Zrozumiałaś?
-
Ale... - Zaprotestowała skromnie Nerrisa, a jedna z jej macek pacnęła Druida po dłoni spoczywającej na piersi.
- Ale co… wolisz opowiedzieć swoją historię i o swojej naturze, czy… wolisz tu zakończyć swój żywot? - burknął druid puszczając pierś dziewczyny.
-
Powiedziałeś, że mnie nie zabijesz? - Wypiszczała dziewczyna, na powrót wystraszona.
- Co nie znaczy, że cię od razu puszczę wolno… musisz opłacić swoje życie szczerością. - burknął druid. -
Nie uwierzę ci na piękne… - tu jego wzrok mimowolnie zsunął się na jej biust.-
… oczy, że jesteś niewiniątko.
Nerrisa znów głęboko westchnęła, po czym minimalnie, przecząco pokręciła głową.
-
To chodźmy... - Powiedziała, i na powrót zmieniła wygląd na ludzki.
Druid puścił ją, tylko po to by chwycić za dłoń. Jego kostur stał się laseczką.
- Prowadź i opowiadaj o sobie. Czym jesteś i jakie masz możliwości. - zaczął trzymając delikatnie, ale stanowczo. Ruszyli więc, prowadzeni chyba do jej domostwa, a Nerissa opowiedziała kilka rzeczy o sobie, choć wszystko to brzmiało wyjątkowo… prostacko? Widzi w absolutnej ciemności, umie zmienić wygląd na życzenie, jest trochę odporna na zimno, niełatwo ją otruć czy omamić magią. No i te jej macko-włosy, potrafiła nimi poruszać i trzymać małe przedmioty… wkrótce dotarli przed jakąś kamienicę, gdzie dziewczyna zatrzymała się jeszcze przed wejściem, na ulicy.
-
To co teraz? - Spytała.
- Idziemy do ciebie. Posiedzimy przy stole, a ty będziesz dalej o sobie odpowiadała. - stwierdził krótko druid. -
Jeszcze z tobą nie skończyłem.
-
Nie - Syknęła nagle twardo Nerrisa, marszcząc brewki -
Nigdy nikomu nic nie zrobiłam, nikogo nie skrzywdziłam. Jem durne koty i inne małe zwierzątka. Starczy tego nieznajomy. Nie wprosisz się do mojego domu, nie będziesz mi rozkazywał, szarpał mną. Koniec tego. Więc albo mnie zabij, albo daj mi spokój - Mimo swych słów, i to wypowiedzianych niezwykle (jak na jej głosik) twardo, zaczęła drżeć na całym ciele.
- No to cię zabiję. Przez takie stworzenia jak ty byłem więziony, perfidnie torturowany, straciłem rodzinę, dom i całe plemię. Więc jeśli ty myślisz, że masz ciężko Nerisso, to wierz mi...strasznie się mylisz. - odparł spokojnie druid, a jego laseczka zmieniła się w kostur. -
Tak samo… jeśli myślisz, że zostawię cię przy życiu mając choć cień wątpliwości wobec ciebie. Niemniej wolę byś nie dawała mi do tego powodu. - dodał łagodniej, choć nie bardzo wiedział czemu to zrobił.
-
A co ja mam wspólnego z twoim życiem?? - Krzyknęła dziewczyna -
Minutę temu cię nie znałam a teraz obwiniasz mnie, że jestem jak jacyś inni co wyrządzili ci krzywdę? I czy ja się prosiłam, by się taką urodzić? - Nerrisa krzyczała, jednocześnie zalewając się łzami. I próbowała wyszarpać się z dłoni Druida… a same jej krzyki, mogły sprowadzić tu jakieś postronne osoby.
Shargoz więc przyciągnął ją do siebie szarpnięciem, przytulił dociskając jej biodra kosturem i tak uwięzioną dziewczynę pocałował zachłannie w usta, by zdusić jej krzyki. Dziewczyna opierała się, i to mocno. Nadal szarpała, wierzgała całym ciałem, smagała gdzieś na oślep nieudolnie jedną dłonią… w końcu nieco się uspokoiła, ale pocałunku prawie wcale nie odwzajemniła.
- Skończyłaś histeryzować? Myślisz, że bym z tobą rozmawiał, gdybym obwiniał cię o moje tragedie? Opowiesz mi o sobie wszystko, a ja zniknę z twojego życia. Taka była umowa i ja nadal zamierzam ją honorować. A ty? - odparł spokojnie Shargoz.
Nerrisa przez dłuższą chwilę podejrzliwie przyglądała się mężczyźnie, przecierając i wolną dłonią swoje usta.
-
Jesteś gbur i brutal… wiesz o tym, że mogłam ci podczas tego pocałunku odgryźć pół twarzy? - Spytała z błyskiem w oczkach -
Ale tego nie zrobiłam… bo nie jestem potworem. Jeśli jednak spróbujesz mnie wbrew mojej woli zbałamucić, to ja cię zabiję. Porozmawiamy, a potem pójdziesz w cholerę, tak? - Niby skąd ten pomysł, że mam ochotę cię zbałamucić? - spytał druid ironicznie i rozluźnił uścisk dodając. -
Tak. Pogadamy i pójdę.
-
Hmh... - Mruknęła dziewczyna jakoś tak jednak bez przekonania, masując poniewierany od kilku minut nadgarstek -
No dobra - Nerrisa odwróciła się, i weszła do kamienicy… Druid zaś podążył za nią w milczeniu.