Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-11-2018, 08:34   #105
Brilchan
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Po walce

Zanim mógł z czymkolwiek pomóc musiał się umyć był od stóp do głów pokryty krwią przeciwnika. Wziął krótki prysznic działając na autopilocie, odłożył kurtkę, którą tak naprawdę powinien spalić, ale nie potrafił się rozstać z ostatnią pamiątką po ojcu. Będzie trzeba ją wyczyścić sodą a potem jeszcze oblać wodą utlenioną, żeby usnąć ślady krwi może i był głupi, ale ojciec i znajomi z gangów oraz bidula nauczyli go jak pozbywać się dowodów. Na razie wrzucił ją do miski z wodą, żeby się odmoczyła.

Tymczasem potraktował własne rany na przedramionach wodą utlenioną z apteczki. Niby miał twardą skórę, ale wolał nie ryzykować dostanie jakiegoś syfa. Kiedy doprowadził się do porządku zaczął pomagać przy naprawieniu szkód których część sam wyrządził nieuważnym przyjęciem ciosu. Głównie pomagał nosić gróz, podsadził też osoby, które rozwieszały plandekę dobrze było się czymś zająć i nie myśleć o tym co zrobił...

Kolejnym krokiem ku niemyśleniu była krata piwa otrzymana od Pana Logana - Dzięki Szefie, świat jest popierdolony, ale najważniejsze, że mamy siebie! Szczególnie po takiej dupowatej sytuacji to widać, że trzeba się kurwa trzyma razem! Przynajmniej dzisiaj będę mógł zasnąć... - Powiedział ze sztucznym uśmiechem. Przypomniał sobie budzącego się z krzykiem ojca który raz na kilka miesięcy musiał się schlać w trupa, bo akurat mu się przypominali w snach ludzie, których zabił w Wietnamie.

Rick wiedział, że nie jest to dobre rozwiązanie tego problemu, ale postanowił, że będzie to problem Richarda z przyszłości, bo ten dzisiejszy jest obolały po walce i nie życzy sobie koszmarów nocnych o latających głowach!

Piwo to dla olbrzyma nie była jakaś nowość pierwszy raz schlał się w wieku jedenastu lat z "pomocą" kolegów z gangu Black Nines. Wtedy wystarczała jedna puszka teraz po zmianach metabolizmu oraz zwiększeniu masy mięśniowej po mutacji potrzeba mu było dużo więcej. Nie ma się też co oszukiwać, że tolerancja zwiększyła się też wraz z praktyką, bo żaden z niego święty nie był nawet w poprawczaku kilka razy łyknął czegoś mocniejszego mieli paru specjalistów, którzy potrafili ze słodyczy i paru innych dodatków zmieszać niezłe alko.

Ostatnimi czasy jednak starał się być grzeczniejszy, żeby nie narażać się szefostwu, więc cieszyła go ta możliwość relaksacji. Zamknął się w swoim pokoju pożyczając przedtem Siri od Domnica i słuchając A Tribe called quest wychlał jedną za drugą puszką bawił się coraz lepiej problemy zniknęły, tak samo jak ból przerobionych mięśni.

W pewnym momencie zaczął sprasowywać opróżnione puszki w małe paseczki aluminium a następnie łączył je w kółka planując w ten sposób zrobić sobie naszyjnik albo bransoletę. Niestety, szybko doszedł do wniosku że ma ich za mało żeby dał radę objętościowo włożyć na siebie więc postanowił że po prostu doczepi sobie taką ozdobę do ubrania.

Zasnął w dobrym humorze głębokim pijackim snem bez koszmarów.

Lekcje Latania

Z rana olbrzym nie miał jakiegoś wielkiego kaca był trochę "drugiej świeżości" ale nie było to nic czego ciepły prysznic i ciut mocniejsza kawa do porannego tosta nie byłby wstanie naprawić. Rick ucieszył się, że nie odwołano zajęć wolał teraz nie zostawać bezczynnie ze swoimi myślami choć zasmucił go brak Benjamina i Michała to ciemne myśli szybko przysłoniła radość z tematu zajęć.

- KURWA TAK! Jakbyśmy toto mieli na ostatniej misji we Francji to mógłbym dokopać tym robo blaszakom ręcznie zamiast męczyć chłopaków przy działach ! - Zawołał zachwycony.

Entuzjazm nieco opadł, gdy dokładniej przyjrzał się metodzie sterowania jetpacków - Panie Psorze a nie dałoby się zrobić innego modelu żebym miał wolne ręce ? Może jakieś obręcze na przedramieniu którymi można by kierować ? Bo jak nie mam swoich pięści to mało przydam się w walce powietrznej i trochę się boję, że swoim zwyczajem rozpierdolę to drogie cacko- Zgodnie z przewidywaniami pierwsza próba skończyła się zgnieceniem joysticków.

Po dostaniu zastępczego plecaka Rick tak mocno skupił się na nierozwalaniu maszyny, że ledwo udało mu się oderwać od ziemi, ale i tak był z siebie dumny, że udało mu się nie zniszczyć obydwu maszyn.

- Fajna zabawa, ale to chyba jednak nie dla mnie zostawię latanie lepszym, bo Pan Forge i inni geniusze pewnie zajęci ważniejszymi sprawami - Podsumował.
 
Brilchan jest offline