Wyścig
Choć rymować nie potrafię, z myśli skrytych w ciemnej szafie
anegdotę wspomnę skromnie, tylko sobie ja przypomnę.
Pewien rumak marzył skrycie, by w Atlancie lub Madrycie
milę przebiec, może dwie w biegu co się bitwą zwie.
Więc trenował przez dzień cały, jadł rogale i suchary
był sumienny i wytrwały, w nocy miewał zaś koszmary.
Kiedy nadszedł biegu czas, rumak dzielnie ruszył w las
jednak wybiegł bez śniadania, takie skutki niewyspania.
Pędzi rumak jak kometa, lecz głód długo też nie czeka
atakuje z zaskoczenia a koń zwalnia bez jedzenia.
Ogar przejął prowadzenie bo postawił na jedzenie
koń pechowiec i nieszczęśnik, zgubił w biegu swój napierśnik.
Morał z tego taki płynie, jedz śniadania a nie zginiesz
i nie kopiuj w tym rumaka, co zapomniał zjeść buraka.