Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-11-2018, 19:03   #136
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Oblane leczącą miksturą kości rozpuściły się jak polane kwasem - nikt poza Jace'em nie spodziewał się, że pozornie dobroczynny płyn będzie miał taki efekt. Ciekawe, czy zawartość pozostałych fiolek też jest tak mocna?
Kiedy zagrożenie minęło, wygranych opuściła też cała adrenalina. Kharrick poczuł potężny ból rozoranego kościanymi szponami torsu - kilka równoległych ran może nie zagrażało życiu, ale fakt, że zostały zadane przez okrwawiony szkielet, który właśnie wygrzebał się z ziemi, nie nastrajał go pozytywnie. Psotnik z kolei zataczał się wręcz, pojękując i brocząc krwią z wielu miejsc na grzbiecie. Sulim bez zwłoki uleczył rany swego futrzastego przyjaciela za pomocą magii, za co został nagrodzony polizaniem po twarzy, po czym niedźwiedź położył się na trawie na skraju lasu, ni to obserwując otoczenie, ni to odpoczywając po ciężkiej walce.

Gristledawn ponownie otoczyła martwa cisza, przerywana jedynie sporadycznymi odgłosami ptaków z głębi lasu i delikatnym łopotem na wietrze pięciu ludzkich skór przybitych do jedynej ocalałej ściany domu w siole. Wciąż dominował tu odór spalenizny i śmierci. Napastnicy nie tylko puścili z dymem wszystkie zabudowania, ale także nie omieszkali wcześniej zagrabić czego się dało - nie pozostały żadne ślady po narzędziach, przedmiotach osobistych, ani czymkolwiek cennym. Rathanowi udało się jedynie dojrzeć leżący w krzakach płócienny tobół, najpewniej pozostawiony przez opuszczających zgliszcza najeźdźców. Kharrick, ostrożnie podchodząc i przyglądając się miejscu, z którego wygrzebały się szkielety, zauważył, że ziemia jest tam wręcz nasiąknięta krwią, a do tego rozkopana w promieniu kilku kroków. Doświadczenie podpowiedziało mu jedno wyjaśnienie: oto miejsce niezbyt spokojnego spoczynku mieszkańców Gristledawn. Jakby na potwierdzenie, dostrzegł fragment dłoni wystający spod ziemi w jednym miejscu. Ta jednak nie mogła należeć do nikogo zabitego niedawno - była wyraźnie zmumifikowana, a sądząc po delikatności, elfia. Okazało się też, że jest przyczepiona do złotego łańcuszka, długiego na tyle, by można było zawiesić ją sobie na szyi.
W tym czasie Jace i Sulim rozglądali się po ruinach sioła. Obu wyczulonym na magię bardzo przeszkadzała aura tego miejsca - jakby tragiczna śmierć jego mieszkańców odcisnęła się trwałym śladem na tej okolicy. Jeśli nie używano tu czarów, to ktoś musiał dopuścić się tutaj naprawdę potwornych czynów, by otoczyć je taką atmosferą przekleństwa. Jace zaczynał się zastanawiać, czy podręcznikowe rozwiązanie, które pamiętał, było wystarczające do pozbycia się nieumarłych - może potrzebne jest coś więcej, coś, co chociaż częściowo zniesie piętno zła z ruin Gristledawn?
 
Sindarin jest offline