Wojownik Kanabossy podróżował na arenę, pogrążony w ponurych myślach. Zażarcie ćwiczył przez ostatnie miesiące, czy nawet lata, ale był też świadom, że czeka go nie lada zadanie. Zmierzy się z najpotężniejszym wojownikiem obcego miasta, a od wyniku walki będzie zależeć polityka. Jednocześnie czuł spokój, wiedząc o swoim treningu, ale i niecierpliwość, związaną z czekającą go walką, w końcu nie cierpiał niepewności. Całą drogę przypominał sobie wszystkie techniki, aby po dotarciu do świątyni sprawiać wrażenie pewnego siebie. Samotność spędził na wyobrażeniach dotyczących przeciwnika oraz decyzji co do broni. Przygotowywał także dziesiątki scenariuszy, na wypadek różnych oponentów, czy oręża używanego przez nich. Chciał być gotowy do walki. Przy okazji usiłował uspokoić się nieco, aby na arenie pozostać opanowanym. |