Odpowiadając na kwestie konia i jazdy:
Kobiety mogły w tamtych czasach jeździć w fotelikach (wykopaliska wskazują na popularność Recaro i MaxiCosi), nie mając wpływu na prędkość ani kierunek jazdy. Konia ze specjalnym fotelem prowadził sługa.
Nie ma szans, żebyście dostali taki fotelik w Płocku.
Rewolucja w damskich siodłach będzie mieć miejsce dopiero w XVI wieku, więc albo czekacie... albo nie przejmujecie się tym co ludzie powiedzą... albo ruszycie na piechotę za mężczyznami.
Samo zorganizowanie koni w Płocku może nie być takie oczywiste i proste. Pamiętajcie, że w mieście jest bardzo mało wojów, bo trzy lata temu miasto zostało spustoszone (najazd Tatarów). Mężczyźni-wojownicy są więc albo weteranami tamtych wydarzeń i należą do zawodowych oddziałów księcia, albo są podrostkami, którzy 3 lata temu nie mogli utrzymać włóczni/łuku.
Konie można znaleźć pociągowe, stosowane przez kupców do transportu towarów. Na obrzeżach miasta znalazłyby się jeszcze jakieś oderwane od pługa.
I tu uwaga do Arvelusa: pomysł z zastraszeniem i przekupstwem genialny w swej prostocie przy pulach Fyodora musi się udać... jednak dostępność dóbr może utrudnić jego realizację. Jeśli jakiś kupiec miałby sprzedać swoje konie, decydujące o tym czy będzie mógł jechać z towarami dalej i zarobić na chleb dla siebie i rodziny, to z pewnością będzie chcieć ceny dużo wyższej niż rynkowa.
Dlatego może się okazać, że Fyodor kupi jednego konia zamiast trzech. W cenie dziesięciu, a nie pięciu...
Z drugiej strony handlowanie końmi to dobre 20-30 minut. Targ rybny to jakieś 50 minut na piechotę... (nie dla Gerge
).