Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-11-2018, 14:07   #21
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację

Nim zajęła się malowaniem, Mokka wykonała kilka telefonów. Niestety, Tomek wciąż nie odbierał. Karol również - u niego od razu włączała się automatyczna sekretarka. Ola nagrała się, prosząc by Karol oddzwonił jak już będzie mógł rozmawiać, i że to nic pilnego, ale chciała go o coś spytać.
Dopiero telefon do mamy Tomka zakończył się powodzeniem.
- Halo? Aleksandra? - usłyszała uprzejmy głos pani Iwony - księgowej w podopolskiej firmie budowlanej.
- Tak. - Mokka spróbowała mieć tak pozytywny głos jak to tylko było możliwe. - Mam takie szybkie pytanie. Czy Tomek może wspominał gdzie będzie nocować na wyjeździe? Mówił mi ale wyleciało mi zupełnie z głowy.
- Jakim wyjeździe? - zapytała kobieta.
To już zbiło Mokkę z tropu.
- Pisał przy mnie smsa do was. O tym, że jedzie w góry. - Ola starała się robić dobrą minę do złej gry. Co się w ogóle działo? Czy Gosia mogła kłamać w sprawie tych smsów?
- Nic nie dostałam. Na długo wyjechał? - zapytała pani Iwona zaciekawiona - Może zadzwoń do niego i go zapytaj?
- Klika dni, chcieli połazić po górach i mają potworne kłopoty z zasięgiem. - Mokka westchnęła. - Dobrze, będę próbować dalej. Dziękuję.
- Jak go złapiesz, to powiedz żeby faktycznie do mnie napisał. Wiem, że duży z niego chłopak, ale o takich dłuższych wyjazdach mógłby mnie poinformować. No ale taki to już z niego roztrzepaniec. Nic to. Miłego dnia Olu. - odparła mama Tomka, kończąc rozmowę.
Mokka rozłączyła się i przez chwilę wpatrywała się tępo w telefon. Gosia wspominała, że był sms do mamy… Tylko czemu miałaby kłamać? A może napisał do jej mamy? Ale toż to bez sensu.
Najgorsze, że nie do końca wiedziała co ma robić. Pojechać do Opola i sprawdzić? Tylko jeśli znów się pojawi w domu Tomka, w końcu nabiorą podejrzeń. Zirytowana krążyła po pokoju i co jak jedna z agentek babci ją zobaczy? Jeśli Gosia kłamała, może się okazać, że nie tylko ona to robiła. Może po prostu wampiry nie przekazały jej prawdy? Zła na siebie i na to, że nie sprawdziła wszystkiego na miejscu zgarnęła przyrządy do malowania, telefon i ruszyła przed zamek by pomalować. Przeszła przez dziedziniec rozglądając się za czymś co mogłoby nadać się na pejzaż i ostatecznie zdecydowała się na jedno z niszczejących skrzydeł zamku. Przysiadła z płótnem i farbami na trawie i zabrała się za malowanie. W skupieniu wpatrywała się w poruszający się pędzel starając się nieco zapomnieć o kłopotach. Jej wzrok uciekał jednak cały czas w kierunku telefonu. Czy Karol oddzwoni? Po obiedzie powinna się przenieść do wieży… czy powinna jeść w kuchni? Może jednak przegryzie coś w pokoju? Zgarnie sobie tylko jakąś kawę w dużym kubku by mieć przy czym malować w pokoju Lesława. Uznała to za dobry plan i skupiła się na wykonaniu pracy do teczki.
Nie wiedziała jak długo malowała, ale chyba dłużej niż planowała. Z pasjonatycznego letargu wyrwał ją odgłos kół zbliżającego się z duża szybkością samochodu. To nie mógł być nikt inny, tylko Rafael. Playboy zajechał pod zamek, parkując jakby specjalnie blisko Oli. Ten dupek chyba celowo wysiadł tak, jak robią to najwięksi przystojniacy hollywoodu, przeczesując wpierw palcami włosy, potem lekko zsuwając z nosa przeciwsłoneczne okulary, by rzucić powłóczyste spojrzenie w stronę ubabranej farbami dziewczyny. Następnie nasunął okulary z powrotem na nos i wyciągnął z auta dwie papierowe torby. Gdy ruszył z nimi w kierunku Oli, ta rozpoznała na opakowaniach logo Keisaki - knajpy serwującej sushi.

Rafael podszedł do dziewczyny. Wciąż wyglądał na zirytowanego.
- Pewnie nie jadłaś obiadu. Chcesz? - wyciągnął niedbałym gestem w jej kierunku jedną torbę. Żołądek podpowiedział Mocce, że pora obiadu zdecydowanie się zbliżała.
Ola spojrzała na swoje brudne ręce i rozpoczętą pracę. Wahała się. Była potwornie głodna, ale irytowało ją, że reszta jest wyraźnie na nią zagniewana, a ona nie może się dowiedzieć dlaczego. Jedna… powinna chociaż spróbować załagodzić sytuację. Jeśli to w ogóle możliwe. Obejrzała się na Rafaela i uśmiechnęła.
- Chętnie się przyłączę. - Wytarła dłonie w, zawieszoną na niewielkie sztaludze, ścierkę. - Pewnie… chcesz zjeść w kuchni?
Playboy wydawał się nieco zbity z tropu jej uśmiechem.
- Nie musisz jeść ze mną. Po prostu to weź. Pomyślałem, że jesteś tym typem szarej myszki, która będzie się wstydziła zrobić sobie w kuchni normalny obiad. Jeśli w ogóle potrafisz gotować, bo wiadomo jak to jest z artystami... - mruknął pod nosem, wciąż trzymając przed sobą jedną z toreb.
Mokka wstała i przejęła torbę.
- Umiem gotować. Mieszkam sama i jakoś muszę sobie radzić. - Nie wspomniała też, że za wszelką cenę unika obiadów u babci. Z zainteresowaniem zajrzała do środka. Zobaczyła całkiem spory zestaw sushi, omlet japoński, surówkę i zupę miso - wszystko w osobnych pojemniczkach. - Nie mam też nic przeciwko towarzystwie przy posiłku, choć z tego co widzę wszyscy wokół są na mnie źli i raczej marne szanse, że mogę na takowe liczyć.
Rafael przeczesał wolną dłonią włosy. Westchnął teatralnie.
- Nie jestem zły na ciebie, głupia, tylko na Gośkę. Nie jestem aż takim gburem, żeby nie czuć, że nie przepadasz za moim towarzystwem. A i mam dziś kiepski humor, więc jeśli nie chcesz mi zrobić gały, obawiam się, że marny ze mnie będzie towarzysz. No ale jak tam chcesz. Możemy zjeść na tarasie po drugiej stronie zamku... - i nie czekając na odpowiedź, ruszył we wskazanym kierunku ze swoją torbą jedzenia.
Mokka wrzuciła farby do pojemnika i dogoniła Rafaela.
- Nie znam ciebie więc ciężko powiedzieć, że za tobą nie przepadam. Tylko jakoś ciężko mi być miłą jak cały czas starasz mi się dogryźć, albo cały czas bawisz się w rzucanie we mnie jakimiś sugestiami z podtekstem, które mnie nie bawią. - Ola westchnęła ciężko. - Nie zdradzisz mi co się stało? Gośka tylko wyraźnie dała mi do zrozumienia, że to przeze mnie.
Mężczyzna nie odpowiedział od razu, zdejmując wpierw krzesła, które były założone na stolik. Miał na sobie biały t-shirt z krótkim rękawkiem i dopasowane jeansy, przez co przywodził na myśl młodego Jamesa Deana na plakatach.


Nie czekając na Olę, usiadł na jednym z wiklinowych foteli i zaczął rozpakowywać swój posiłek.
- Gośka ma zwyczaj widzieć winę u wszystkich innych, tylko nie u siebie. Coś jej uciekło, za co dostała burę od góry. I wkurza się, że niby tobie jakieś zaniedbania uchodzą na sucho. Nie patrzy jednak na to ile ty miałaś czasu na poznanie naszych zasad, a ile ona. Dlatego nie przejmuj się. A co do podtekstów... sorry, ale u mnie to odruchowe, gdy widzę ładną, sfrustrowaną seksualnie laskę.
Ola prychnęła i sama zajęła miejsce na krześle. Wydobyła miso i plastikową łyżkę.
- Nie jestem sfrustrowana, nie interesuję się takimi rzeczami. - Zabrała się pomału za jedzenie. Przez chwilę poświęcała temu całą uwagę układając myśli w głowie. - Lesław, momentami zachowuje się dziwnie i naprawdę martwię się, że mogłam mu powiedzieć coś… lub zrobić coś czego nie powinnam.
Rafael również zaczął jedzenie od miso.
- Ma sporo na głowie. No i wiesz... oni są jednak trochę inni niż my. A co do twojego zainteresowania. Nie moja sprawa, ale twoje ciało wysyła inne informacje.
Mokka odruchowo ścisnęła uda. Dobra… może miał nieco racji. Tamten sen. To co działo się z nią na widok Lesława było niepokojące. Tylko co miała zrobić? To nie tak, że miała ochotę przerwać swój dziewiczy stan… chyba. Nie myślała o tym przy Tomku.
- To nie jest tak, że chcę by wysyłało jakiekolwiek sygnały. - Sięgnęła po kolejne pudełko i pałeczki. Podniosła wzrok na Rafaela. - A ty chyba jesteś na tyle popularny, że nie musisz atakować akurat mnie takimi docinkami.
Na te słowa chłopak uśmiechnął się lekko.
- Jesteś pewna, że to faktycznie ja cię atakuję, a nie twoja wyobraźnia? Wiesz, mogłabyś mnie po prostu zlać...
Jego dłoń puściła łyżkę i powędrowała do dłoni Oli, delikatnie wodząc palcami po jej grzbiecie. Niby niewinny gest, jednak powolny, zmysłowy sposób w jaki Rafael to robił, budził demony...
- Mogłabyś też się zgodzić i... zobaczyć jakie to przyjemne.
Mokka zadrżała ale powstrzymała się by cofnięcie ręki było gwałtowne. Powoli wysunęła ją spod dłoni Rafaela.
- Trafiłam tutaj w raczej… nieprzyjemnych okolicznościach. Martwią mnie takie zachowania bo jesteście dla mnie jedyną pomocą w tym wszystkim. - Spróbowała się uśmiechnąć, choć było to trudne gdy między jej udami zrobiło się znów potwornie gorąco. - Dziękuję za propozycję ale… - Nie mogła mu powiedzieć, że byłby to jej pierwszy raz, że chciałabym go spędzić z kimś wyjątkowym.. bliskim. Nie chciała mu tego mówić, mimo że Rafael pewnie się tego spodziewał. - chyba wolę, gdy jest tak jak jest.
Przystojniak zrobił minę obrażonego dziecka. Było to jednak tak ostentacyjne, że nawet Ola zrozumiała, iż to forma żartu.
- I będziesz łazić i memlać te swoje usta. I macać po tyłku, jak myślisz, że nikt na ciebie nie patrzy... Dobra, jak tam chcesz. W razie czego jednak służę pomocą. Iiii zapewniam dyskrecję. - mrugnął porozumiewawczo, po czym jak gdyby nigdy nic wrócił do posiłku. Wydawało się, że ta krótka rozmowa wprawiła go w dużo lepszy humor.
Ola pokręciła niedowierzająco głową. Będzie musiała pogodzić się z myślą, że niektórym naprawdę takie rzeczy chodzą po głowie. Chwilę jadła w spokoju gdy nagle przyszedł jej do głowy nieco szalony pomysł. Spojrzała niepewnie na Rafaela.
- Jeśli chodzi o pomoc… - Przyglądała się przystojniakowi ciekawa jego reakcji. - … nie chciałbyś mi zapozować? Tylko do szkicu. - Dorzuciła szybko, obawiając się, że mężczyzna może nie chcieć by zajmowała mu zbyt wiele czasu.
Rafael drgnął, ale szybko wrócił do swojej leniwej obojętności.
- Jasne. Jeśli potrzebujesz pretekstu żeby rozebrać faceta, mogę ci zapozować. Jak chcesz, możesz nawet mój nagi tyłek rzucić na tapetę Lesławowi. Jeśli o mnie chodzi, pomysł bomba.
Ola prychnęła.
- Potrzebuję rysunków postaci do teczki na ASP. - Mruknęła pod nosem spoglądając z powrotem na jedzenie. - Nie będziesz musiał się rozbierać. Oficjalnie do aktów “dojrzewa” się dopiero na uczelni… A Lesławowi maluję pejzaż.
Teraz przystojniak otwarcie już zachichotał.
- Twoja strata. To powiedz kiedy i gdzie mam ci pozować. W sumie dziś już nie mam planów, więc jak nie przeszkadza ci rysowanie mojego nażartego bebecha, to jestem do dyspozycji.
“Nażarty bebech” mimowolnie zwrócił uwagę dziewczyny, która doskonale pamiętała rysujący się pod koszulką zarys kaloryfera. Nawet w pozycji siedzącej ciężko było więc dopatrzeć się “bebecha” u Rafaela, o czym ten zapewne wiedział i bezczelnie droczył się z dziewczyną.
Mokka uśmiechnęła się szeroko. Nawet mimo żartów Rafaela poczuła ulgę. Nie mogła teraz pojechać do Krakowa na zajęcia i szczerze zaczynała się obawiać o stan swojej teczki.
- Zgarnęłabym swoje rzeczy i możemy pójść do pracowni. - Zabrała się za szybkie kończenie posiłku.
- Jestem na twoje rozkazy... - Rafael mruknął takim tonem, że faktycznie można było uwierzyć iż chodzi o wszystkie rozkazy.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline