Już poranek wstaje.
Rumaku pięknogrzywy, rześkim budzisz rżeniem,
Jakbyś mą senną ganił opieszałość.
Twe oczy błyszczą.
Jak ogar krew wietrzysz, co kopyta twe zbryzga
Czerwienią wnet aż po pęciny.
Tarancie wierny.
Napierśnik, który osłoni mężne twoje serce,
Ze stali nie innej, niż ma własna zbroja.
Już brzmi komenda.
Kopii długie drzewce drży w mojej dłoni,
Gdy cwałujesz w skrzęt bitwy.
Towarzyszu miły.
Czy żyć, czy paść nam przyjdzie, jednaka droga
Niechaj nam pisana…
__________________ Życie to ciągłe czekanie: na dorosłość, na miłość, na autobus, na ulubiony serial, na szczęście, na wakacje, na przyjaciela... aż w końcu na śmierć. |