Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-11-2018, 23:15   #305
Marrrt
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Pogórze miało w sobie coś co zdawało się podszeptywać… wejdź wyżej. Ośmiel się. Spróbuj. Każdy wdech był tu inny niż niżej w dolinie. Zimniejszy i bardziej jakby wgłąb człeka sięgający. Przesycony żywicznym zapachem świerczyny i świeżo zmrożonego mchu. Ostrzegał i zapraszał jednocześnie. Chodź… ale nie zdziw się jeśli nie wrócisz. No a kimże byłby Joris żeby z takiego zaproszenia nie skorzystać? Rany goiły się na nim jak na psie i gdzieś w głowie zradzała się głupia młodzieńcza myśl, że złe się go nie ima. Oczywiście rozsądek myśliwy też swój miał. Ale przełaj z myśliwymi napełniał go odżywczym entuzjazmem i rad był, że się na to zdecydował. A teraz… Teraz znaleźli wejście do ruin.
- Krzesaj Hans - zaordynował marudę - Ja zaczepię linę. I zejdę ze Svenem. Ty i Olaf poczekajcie i miejcie oczy otwarte. Może jakiego szaraka upolujcie...

Kilka chwil później, Joris zeskoczył z końca liny na posadzkę dawnego pomieszczenia tej starej strażnicy. Ruda skorzystała z kamieni i płożących się po nich korzeniach i zaraz usadowiła mu się na ramieniu. Sven właśnie zaczynał się opuszczać.
Myśliwy wyciągnął z plecaka zaklęty puklerz z magicznym płomieniem i spojrzał w ziejącą ciemnością czeluść. Głęboki wdech nie wykazał niczego podejrzanego. Nie cuchnęło tu ani moczem, ani zmokłym futrem.
- A co ty o tym sądzisz Ruda? - spojrzał pytająco na wiewiórę.
Poruszyła kilka razy nosem, ale nie uciekła. Choć zerknęła tęsknie na otwór w suficie.
To mimo wszystko dawało jakieś nadzieje na to, że nie natkną się tu na zieleństwo, czy niedźwiedzią gawrę. Myśliwy jednak nie zamierzał zaniechać rozpoznawania wszelakich oznak bytności istot żywych w dalszej penetracji ruin. A pomny wydarzeń z sowiej studni, postanowił też zwracać uwagę na podłoże i ewentualnie wyrysowane na nim symbole.
- Jakeś tak wytresował tego szkodnika? - zapytał z zawodowym zaciekawieniem Sven, który dotarł ostatecznie na dół i podniósł łuczywo zrzucone tu wcześniej przez Hansa. Nie omieszkał też ręką sprawdzić, czy ramię Jorisa iście płonie ogniem, który nie parzy, czy też jego kompan nie zauważył, że stanął w płomieniach.
Joris spojrzał na niego chcąc wyjaśnić, że jakoś tak samo wyszło, ale dostrzegłszy w spojrzeniu trapera to coś co sprawiło że się nie wycofali po utarczce z goblinami, poczuł ukłucie zadowolenia.
- Przez tydzień - odparł poważnie gdy poświata magicznych płomieni tańczyła po jego ocienionej twarzy - Karmiłem ją wędzonym smoczym mięsem.
Po czym wyszczerzył się sztubacko.

Żarty żartami, ale czuł też dreszcz strachu. Zwłaszcza, że zamierzał iść pierwszy. I pod ręką w kurtce miał eliksir ochrony przed złem. A w plecaku zwoje od Trzewika, które planował wykorzystać w razie potrzeby.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin

Ostatnio edytowane przez Marrrt : 19-11-2018 o 23:26.
Marrrt jest offline