Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-11-2018, 12:52   #13
WielkiTkacz
 
WielkiTkacz's Avatar
 
Reputacja: 1 WielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputację
Marti miał już ułożony w głowie plan idealny na wieczór. Ten plan oczywiście mógł ulec zmianie, ale miał to na uwadze. Improwizacja zawsze dodawała pikanterii w takich sytuacjach.

- Nienawidzę cię ty mały mutancie! - słowa Dony były tak przewidywalne, że Brainy cytował je w głowie zanim jeszcze mózg jego siostry je wygenerował.

Reszta dnia był dość przewidywalna w tej sytuacji. Koniecznie zrobić dobre wrażenie na rodzicach, żeby niczego nie podejrzewali. Marti wyniósł śmieci i zaczął robić porządek w pokoju - co wcale nie należało do łatwych zadań. Wszędzie walały się figurki, zapisane kartki z sesji D&D.


Pod ścianą leżał stos brudów, ciuchów, talerzy, szklanek, itp, czyli ściana smrodu - jak nazywała ją Dona. To rzeczy, które Marti nazywa “wyniosę później” i tak leżą nadając niepowtarzalnego klimatu. Spojrzał na idealnie poukładane figurki na blacie stolika. Kolekcja G.I. Joe, za którą nie jeden dzieciak oddałby złotą kartę rodziców. Marti był z niej dumny.


Gdy skończył już sprzątać w pokoju, postanowił wdrożyć plan A. Wyszedł z pokoju i zbiegł na dół po schodach. Rozejrzał się orientując czy rodzice się szykują. Właśnie się ubierali. Ojciec jak zwykle czekał na mamę, która poprawiała ostatnie detale we włosach - jak długo by tego nie robiła, to i tak nikt nie widział różnicy poza nią samą.

- Mamo… Wychodzicie? - Zadał retoryczne pytanie.
- Tak. Będziemy późno w nocy. Zostaje z tobą Dona. Masz być grzeczny. Żadnego grania po piwnicach Marti i wywoływania tych diabelstw, którymi się zajmujesz. Masz na to pozwolenie tylko z uwagi na swoją nienaganną naukę. Zjedz kolację. Czy dzisiaj przychodzą twoi normalni przyjaciele czy pogromcy wyobraźni?
- Mamooo… Przychodzi James, Hisako i Heather.
- Dobrze. Cieszy mnie, że poza smokami i potworami z szafy masz jeszcze normalnych przyjaciół - skomentowała Klara z triumfem rodzica na twarzy.
- Jak podrośnie przyjdzie pomagać mi w pracy, albo wyślemy go gdzieś na czeladnika. Nauczy się życia i wybiją mu te głupoty z głowy - dodał Harry. Ojciec nigdy go nie rozumiał i nigdy nie zrozumie go tak jak dziadek.

Marti nie komentował, żeby nie denerwować ich przed wyjściem. Jeszcze się pokłócą i nigdzie nie wyjdą. Gdy tylko drzwi się zamknęły, pobiegł na górę do pokoju Dony. Były uchylone więc wszedł do środka. Dona leżała na łóżku w samej bieliźnie, okryta szlafrokiem i rozmawiała przez telefon, wylewając na niego i rodziców tyle jadu ile była w stanie wycisnąć z ust. Marti wiedział, że nie przerwie tej rozmowy z dwóch powodów: Dona nie potrafiła robić dwóch rzeczy na raz, więc nie posłucha go w tym momencie. Po drugie telefon scalał się z jej mózgiem za każdym razem gdy go używała. Lekarstwo na sytuacje było oczywiste - odłączył kabel.

- Claire? Claire? Słyszysz mnie? Claire! - Dona rzuciła słuchawką o łóżko. Parsknęła ze złości i dopiero zauważyła Martiego. - Czego chcesz zasrańcu?
- Chcesz ubić interes? Impotentko umysłowa?
- Skąd ty znasz takie słowa? - Brainy wiedział, że jej zdziwienie nie jest szyderą.
- Posłuchaj. Wiem, że chcesz iść na imprezę. Jak pozwolisz nam działać, to możesz iść gdzie chcesz. Rodzice nie wrócą wcześniej jak po 2:00 w nocy. Wtedy ojciec wypija zazwyczaj ostatnie piwo i zaczyna być nieznośny jak to mówi mama. Do tej pory mamy czas. Co ty na to? Czy wolisz gnić w domu?
- Ok. Tylko bądź w domu przed 2:00 bo dostanę szlaban na telefon i wychodzenie. A ty? Na co dostaniesz szlaban? Na zabijanie smoków?! Rozumiesz?
Taa… - on rozumiał, ale nie był pewien czy ona zrozumiała chociaż połowę.

Ding. Dong. Zabrzmiał dzwonek do drzwi. Marti wybiegł z pokoju Dony i zbiegł po schodach żeby otworzyć.
 
__________________
Prowadzę: Liczmistrz; Kwestia Ceny
Gram: Zdarzenie
WielkiTkacz jest offline