Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-11-2018, 20:41   #139
Jacques69
 
Jacques69's Avatar
 
Reputacja: 1 Jacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputację
Dla Sulima walka ta była jedną z najgorszych. Wiedział, że jego ataki nie robią praktycznie niczego szkieletom, ale nie widział innej rady, niż kontynuować i starać się bić jak najmocniej. Co gorsza nawet Psotniczek wydawał się być bezużyteczny. Jego pazury nie robiły najmniejszej szkody straszliwym przeciwnikom. Całe szczęście pozostali spisywali się lepiej. Zanim jednak walka się skończyła, Sulim spocił się jak świnia. Co gorsza, Psotnik znalazł się w krytycznym stanie, a druid nawet tego nie zauważył w ferworze walki. Podczas gdy inni rozprawiali nad tym, jak na dobre pozbyć się pokonanych szkieletorów, druid wyleczył swojego towarzysza czarem. Na dłuższą opiekę musiał poczekać, aż wokoło na pewno zrobi się bezpiecznie.

Jakiś czas później, gdy już zbadano okolicę, a Jace pozbył się nieumarłych, Kharrick zainicjował naradę.

- Wracamy powiedzieć reszcie, czy gonimy sprawdzić co się stało z inną najbliższą miejscowością? - zapytał czując zmęczenie myślą o następnej zrujnowanej wiosce pełnej dwukrotnie zrodzonych.
- Idziemy dalej - odparł Rathan. - Powrót z niepomyślnymi informacjami nic nam nie da. A tak... może choć raz uda się wyprzedzić tych zbirów.
- Powinniśmy pójść dalej - stwierdził cicho Sulim. - Może kogoś jeszcze uda się uratować, a nie ma po co wracać do naszych, póki nie dowiemy się czegoś więcej. Mogą się martwić, że nie wracamy, ale Sulim może coś na to poradzi… - To powiedziawszy zaczął rozglądać się za jakimś ptakiem, co dla innych bez żadnych wyjaśnień mogło wyglądać tajemniczo. - Zanim jednak na dobre wyruszymy, czy to dalej, czy z powrotem, Sulim chciałby do końca opatrzyć Psotniczka oraz Kharricka.
- Ale gdzie dalej? Ja nie znam okolicy, jest tu jeszcze jakaś wioska? Wiecie dzień dwa drogi stąd. Nie ma co też iść nie wiadomo gdzie. - zauważył Kharrick szurając nogą po ziemi.
- Sulim wie o jednej wiosce, Tuskdale, kilka dni drogi stąd, na północnym wschodzie. Z tym że Sulim nie jest do końca pewien jak tam stąd trafić. - Druid bezradnie rozłożył ręce.
- No to chodźmy na ten północny wschód - powiedział Rathan. - Może chociaż tam się nam poszczęści. I może hobgobliny będą wiedziały jeszcze mniej, niż my.
- Możemy też podążyć ich tropem - dodał. - Znaczy tropem tych, co spalili Gristledawn. Zapewne nie będą mogli się poruszać tak szybko, jak my, a ślady zostawiają dość wyraźne.
- Jak dużo ich było? - spytał ostrożnie krasnolud. - Myślisz, że sobie z nimi poradzimy, nawet jeśli ich dogonimy? Może Jace zna drogę do Tuskdale.
- Ze dwa tuziny - odparł łucznik. - Niekoniecznie musimy sobie poradzić, ale może chociaż poznamy ich plany. A może się rozdzielą?
Kharrick zrobił kwaśną minę.
- Ty masz życzenie śmierci? Dwa tuziny? Mniej powaliło Zazę, a nikt z nas nie ma takiej siły jak ona miała. Nawet jak Jace zrobi te swoje dziwne czary to wszystkich nie uśpi. Jestem za aby dowiedzieć się jakie mają plany, ale niekoniecznie trzeba to przypłacać walką.
- A kto powiedział, że mam zamiar ich zaatakować? - Rathan spojrzał z zaskoczeniem na mówiącego. - Musielibyśmy być trzy razy liczniejsi, niż jesteśmy w tej chwili, a nawet wtedy nie uważałbym walki za najlepsze rozwiązanie. Ale dobrze by było wiedzieć, co planują, a jeśli będziemy tu siedzieć, albo wrócimy do obozu, to nie dowiemy się niczego.
- Nie do końca wiem jak dokładnie trafić do Tuskdale, ale kierunek się mniej więcej zgadza - odpowiedział Jace, który wyraźnie przeżywał katusze stojąc na ziemi skrwawionej bezbronnymi ludźmi. Przez chwilę zastanawiał się co dalej. Najchętniej wróciłby do rodziny, ale wiedział, że to się na niewiele zda. - Jeśli te ślady nie idą w kierunku kolejnej osady, powinniśmy ruszyć do Tuskdale, może uda się ostrzec mieszkańców? Mimo pewności siebie, hobgobliny muszą mieć zwiadowców, nie wiem czy lepszych od Sulima i Rathana, ale wolałbym tego nie sprawdzać. Bez urazy - dodał niemal natychmiast.
- Sulim wyślij tego posłańca do obozu - powiedział zrezygnowany złodziej. - Trzeba się nam zebrać do marszu…
- Ewentulanie… - wtrącił Jace - Ewentualnie możemy posłać posłańca do Kotliny, a sami wrócić do obozu. Podróż w jedną stronę może nam zająć nawet do tygodnia, biorąc pod uwagę że nikt z nas tam nigdy nie przeprawiał się przez las, a licząc z drogą powrotną, możemy liczyć nawet na dwa tygodnie nieobecności! - Mimo ponurego nastroju, Jace cały czas szacował możliwości. - Możemy ich poinformować posłańcem, a sami upewnić się, że naszym rodzinom nic nie grozi. Pamiętajmy, że nadal jesteśmy zbyt blisko Phaendar i powinniśmy się najszybciej ewakuować jak najdalej. Gdzieś, gdzie każdy będzie mieć pod dostatkiem świeżej wody, zapasów jedzenia i dachu nad głową. - o ile podróż była kusząca, to Jace nie widział możliwości wyruszenia na tak długą drogę bez upewnienia się, że wszyscy którzy na nich polegają są bezpieczni.
- Sulim nie może wysłać zwierzęcego posłańca do miejsca, którego nie potrafi opisać - druid bezradnie pokręcił głową. - Nie mamy też zapasów, żeby móc skutecznie tropić tych goblinów. Wychodzi na to, że jednak będziemy musieli wrócić. Sulim może przygotować dla wszystkich odpowiednie zaklęcie, dzięki któremu nie pozostawimy po sobie żadnych śladów.
- Jeśli nie chcecie iść za hobgoblinami - powiedział Rathan - to pójdę sam. Dajcie mi trochę zapasów, a sami wróćcie do obozu.
Kharrick westchnął.
- No dobra, nie lubię tego robić ale… Rathan jesteś idiotą. Nie wiem co cię spotkało, że tak bardzo nie masz zamiaru przebywać z innymi, ale nie mam ochoty aby twoje działania przysporzyły NAM kłopotów. Jace czy mógłbyś pozbawić go przytomności na moment? - zapytał z całkowicie poważną miną.
- Uważam, że w obozie zostawiliśmy sporą gromadkę dorosłych osób - odparł Rathan. - Nie dzieci. Twoje zdanie na mój temat nic nie zmieni. Jak rozumiem, masz zamiar mnie związać i zanieść do obozu. I pewnie tam mnie zamknąć i nie wypuszczać, prawda? Proponuję, byś mnie oskarżył o zdradę i współpracę z hobgoblinami. To powinno wystarczyć, żeby pozbyć się problemu.
Sulim, który zawsze za wszelką cenę starał się unikać konfliktów, w pierwszej chwili chciał się wycofać, widząc narastającą kłótnię. Zdołał się jednak przemóc i postanowił spróbować załagodzić sprawę.
- Spokojnie, panowie, Sulim nie widzi przeszkód, żeby Rathan udał się na zwiady. Nam w żaden sposób tym nie zagrozi, a jeśli sam chce ryzykować… to cóż, Sulim na pewno nie będzie go przed tym zatrzymywał. Sulim z pewnością mógłby wesprzeć Rathana, ma na podorędziu parę zwojów… Sulim mógłby nawet… nawet… - Druid zawahał się. - Mógłby nawet posłać z Rathanem Psotniczka. - Krasnolud spojrzał tęsknie za swoim rannym niedźwiedziem wylegującym się na skraju lasu.
 

Ostatnio edytowane przez Jacques69 : 20-11-2018 o 20:54.
Jacques69 jest offline