Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2018, 14:13   #228
Brilchan
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Lajos, który poczuł ulgę z powodu zaleczonych ran wpadł w zachwyt, gdy dowiedział się o śmierci Kikonu. Z tej całej radości aż podskoczył do Zaiobe przytulając ją i całując w policzek.
- Dziękuję udało się nam dzięki twojej pomocy - Powiedział radośnie następnie odstąpił od skrzydlatej, aby przyjrzeć się stanowi zdrowia towarzyszy - Pani Shalelu ten beznadziejny reżyser wreszcie padł! Proszę tu podejść jest Pani najgorzej ranna potem podleczę resztę naszych zadrapań.
Harpia zesztywniała zaskoczona i zdezorientowana nagłym pokazem czułości ze strony ewangelisty, jednak szybko zebrała się w sobie i przeskakując przez barierkę zleciała piętro niżej obok ciała Nevakali.
-”Sprawdzę czy jeszcze nie dycha i czy ma coś cennego.” - usłyszał w swojej głowie, gdy przystąpił do leczenia elfki. Sama pacjentka spojrzała się na Lajosa po czym na harpię i odparła.
- To co zamierzacie teraz zrobić ? Nie wygląda by zamierzała się zwrócić przeciw nam, ale i tak nie do końca jej ufam. - powiedziała na tyle dyskretnie by nie dotarło to do uszu Zaiobe, która w tym czasie dobiła kapłankę i beztrosko przeszukiwała jej szaty w poszukiwaniu kosztowności i błyskotek.
- Chcę ją nawrócić Pani Shalelu… Ja wiem, że to nie będzie to proces łatwy ani szybki, ale taka moja rola jako kapłana… Nie musi być nawet Cayden może uda mi się ją przekonać do Desny? Desna też by pasowała, skoro lubi się mścić i flirtować… Proszę się nie martwić to nie jest tak że zobaczę ładny biust i tracę głowę będę na nią uważał na ten przykład przypilnuje w nocy, żeby nie poderżnęła nam gardeł we śnie, ale chciałbym, żeby podróżowała z nami i zobaczyła jaśniejszą stronę życia - Odpowiedział elfce szeptem Ewangelista.
Hotarubi widząc jak Lajos się przymila uniosła brwi. Po czym poszła do Arabelli by sprawdzić czy z nią dobrze po bitwie. I czy może jej wyjaśni co zaszło między ewangelistom, a harpią?
Arabel uśmiechnęła się szeroko i zębato.
- Dobry ptak to martwy ptak. Zbierzemy ich ciała i spalimy, ale najpierw musimy chyba dowiedzieć co tu się właściwie dzieje - rzekła Arabel - Rubi, jak się czujesz? Nic ci nie jest?
- Teraz tak… - przyznała. Po czym dodała szeptem:- Czemu Lajos przymila się do Zaiobe?
Bo są dorośli i mogą? pomyślał Kenji, stwierdził jednak, że Hotarubi może tego nie zrozumieć - co było o tyle ciekawe, że sama czuła miętę do Arabelli, czy ta druga była jednak tego świadoma, to co innego? Zaklinacz podniósł wzrok do góry, ale poza tym zignorował całe to “amorowanie”. - Proponuję, żebyśmy wrócili do obozu, walka bardzo nas wszystkich wymęczyła. Mało kto z nas ma już jakiekolwiek zaklęcia, a i jesteśmy ranni. Wątpię, by śmierć Kikonu wybudziła Aiko, ale powinniśmy sprawdzić i zdać relację reszcie z dzisiejszych wydarzeń. Co sądzicie? - spytał.
- Już biegnę cię leczyć Kenji mamy różdżkę na taką okazję zaraz się poczujesz lepiej- Lajos skończywszy z Panią Shalelu podbiegł do rannego czarodzieja - Najpierw musimy przeszukać podziemia, bo wedle wróżby Pani Koyi ta barbarzyńska wojowniczka jedyna ocalała z łodzi żyje i jest gdzieś uwięziona! Potem trzeba będzie poprosić Panią Koyę o rekonsekracje świątyni Desny Spifiy jej pomoże przy okazji będzie można się spytać duszka o historie rodziny Pani Ameiko, skoro wiemy, że jej wcześni przodkowie mają tu groby -
- No nie wiem, wpierw wypadałoby poświęcić świątynię tego przebrzydłego ptaszydła. W końcu walka z demonami to priorytet całej ludzkości… - popatrzyła na Shalelu - I elfowatości, Trfilgowatości - dodała patrząc na Rubi - I innych -ści… A co z tą Ulfenką? Może ponegocjujemy jej uwolnienie w zamian za… Trupy potworów… Myślicie, że troglodyci zjedliby Kikonu po Magnimarsku… Czemu ja to mówię?
- Jeśli Lajos wystarczy do wyświęcenia to moglibyśmy to zrobić od razu -stwierdziła kunoichi - Mogłabym dokonać szybkiego zwiad drogi do piwnic i lochów
Słysząc kolejną już “mądrość” Arabelli, Kenji wzniósł oczy do góry. -”Bogowie, czy ona nigdy nie przestanie? I przy okazji, dajcie trochę mądrości Hotarubi, niech się z nią nie wiąże, dla niej jest jeszcze jakaś nadzieja…”
- Arabel ja wiem, że ty przeżyłaś coś strasznego i stąd masz tą awersje do ptaków, ale może spróbujmy podejść do Zaiobe delikatnie zgoda ? Wydaje mi się, że mamy szansę ją nawrócić na jakieś milsze bóstwo, żeby była szczęśliwą i spełnioną istotą, lecz nie możemy naciskać za mocno… Wierzę, że uda ci się jej pomóc, bo w końcu twoja patronka prosi, żeby nawracać potwory, gdy rokują nadzieje a ona przecież mogła mnie zastrzelić i dobić podczas walki a zamiast tego wyleczyła mi rany i pomogła… Nie poradzę sobie jednak bez twojego wsparcia przyjaciółko - Lajos uśmiechnął się następnie spróbował przytulić Arabel, bo cieszył się, że żyła.
- Sugerowałabym stopniowanie znajomości… - Mikanka spróbowała stanąć przed paladynką. Ewangelista jak na jej gust za bardzo się spoufala.
Arabel wymijając Hotarubi oddała przytulinek Lajosowi, potem przytuliła Hotarubi, Kenjego i Shalelu… Ajre i Zaiobe jakoś wolała zostawić w spokoju, zwłaszcza, że harpia wywoływała u niej Irytujący dysonans poznawczy.
Na twarzy Hotarubi pojawił się bardzo radosny uśmiech po przytuleniu przez Arabel. Zaraz się zreflektowała. Na co jej przytyki pozostałych.

- Z tym zwiadem to zaczekaj nieco Rubi spróbuje się zapytać Zaiobe może będzie wiedzieć, gdzie uwięzili tamtą kobietę? Pokazałaby ci drogę.- Zaproponował kapłan po czym, sięgnął umysłem do skrzydlatej.
- Mogę poczekać… - skwitowała. Nie była nadal pewna na ile można ufać harpii. Zwłaszcza, gdy coś widocznie ją łączyło z Kikonu.

~- Hej Zaiobe słuchaj wiesz może gdzie tu jest więziona Ulfenką ? Bo podobno jedna kobieta ocalała z tamtej łodzi można by ją wykorzystać do pracy przy naszej karawanie. A swoją drogą nie chciałabyś się wybrać ze mną w podróż ? Z twoimi umiejętnościami byłabyś świetnym zwiadowcom a na pewno ciekawiej ci będzie zwiedzić kawałek świata niż siedzieć samej w tej ruinie. Mi też by się przydało trochę zrównoważonego i inteligentnego towarzystwa ~ - Pomyślał radośnie do Harpii.
~ Przy okazji chcesz żebym ci podleczył trochę rany ? Mam jeszcze nieco ładunków w różdżce a ty jesteś w niewiele lepszej formie niż ja a użyłaś na mnie swoją magię leczącą więc czuje się winny… Miałabyś coś przeciwko żeby rekonsekrować kaplice ? Bo mamy w obozie kapłankę Desny, którą by to na pewno ucieszyło. ~ - Spytał lekko niepewny czy nie urazi nowej znajomej.

Harpia była zadowolona z siebie i tak pochłonięta ograbianiem ciała Nevakali, że gdy usłyszała pytanie kapłana podskoczyła jak dziecko przyłapane na podkradaniu słodyczy, w tym przypadku trzymała w dłoniach parę zwoi, solidnie wykonany miecz, srebrny symbol kapłanki oraz paskudnie wyglądającą rózgę. Popatrzyła się na kapłana mrugając parę razy zaskoczona jego propozycją podróży i podświadomie doszukując się jakiegoś podstępu, w końcu usłyszał odpowiedź.
- Jeśli otrzymam odpowiednią ilość błyskotek z łupów, to mogę rozważyć tą propozycję. Choć czuję, że możesz liczyć na długą i przyjemną współpracę. Co do tej baby to nie wiem po co wam ona. Przylazła do zamku w pojedynkę nie wiem na co liczyła, ptaszyska ją pochwyciły zaraz jak przeszła przez wrota. Kikonu sobie wymyślił, by ją wysłać do lochów oczywiście chciał ją przesłuchać, ale milczała jak głaz choć nie wiem co chciała przez to osiągnąć bardziej wyglądała żałośnie z tym swoim milczeniem i pogardliwymi spojrzeniami. Tak czy inaczej Sługo jej teraz pilnuje, ma wyraźny zakaz od Kikonu by nic jej nie robić, choć jak teraz jest martwy to nie wiem czy ten głupi ogr będzie się dalej słuchał. Nie przepadam za podziemiami, ale jeśli dobrze pamiętam... Jeśli zejdziecie tymi schodami tutaj do porzuconej kuchni i potem przez podwójne drzwi do okrągłej sali to przez kolejne drzwi, to bez problemu traficie do więzienia.
Tam już chyba dacie sobie radę. Kaplica mnie nie obchodzi. Należała do Nevakali i to ona zawiodła, nie ja. Więc to tylko symbol jej porażki, choć wspominała coś o totemie, który prowadził jej plemię od dawnych czasów. Może mógłbyś mi go przynieść gdybyście się nań natknęli w podziemiu ?
- przez całą “rozmowę” wlepiała wzrok w kapłana pod koniec przyjmując bardziej lubieżny i uwodzicielski wyraz twarzy.
- I ona uważa, że to Nie Jest Skomplikowane… - pomyślała Hotarubi mrużąc oczy.
- Oczywiście totem raczej sobie nigdzie nie pójdzie a zgaduję, że tobie też nie chce się dziś łazić po tych paskudnych grotach, w których się kiedyś gnieździły, chętnie skorzystam z twojej propozycji leczenia. Mam gniazdo w tutejszej wieży ładny widok, służyła kiedyś za bibliotekę może tam będziesz mógł mi ulżyć w cierpieniach swoją “różdżką”.
- Ulfenką pewnie liczyła na gościnę i przyjazne powitanie. - rzekła Arabel po cichu i głośniej dodała - Zabiliśmy półtorej ogra, więc z tym sobie poradzimy - rzekła radośnie paladyni.

- Ktoś tutaj ma chrapki… - syknęła Hotarubi do reszty.- Niech ktoś powie, czy cokolwiek wskazuje, że ona go zje, bo nie wiem, czy powstrzymać Lajosa…
- One się pewno tak rozmnażają, odgryzają mężczyznom głowę, gdy ci… no wiesz - rzekła Paladyni.
- Uuu… -wymamrotała przytaknięcie. Z wytrzeszczonymi oczami.
Aria była wściekła na harpię, że podkradała jej łupy spod nosa (i to w podwójnym tego słowa znaczeniu). Kleryk jednak nie zdawał sobie chyba sprawy, jak działała jej na nerwy półbaba, półkurak i chyba… nie za bardzo go to w ogóle obchodziło. Wzgardzona i porzucona maguska, zgrzytała tylko zębami, udając, że nie słyszy i nie widzi co się działo pod jej nosem, rozglądając się za skarbami.
Kenji tylko pokręcił głową. Każdy z każdym, bogowie… pomyślał. Może powinien sobie gdzieś pójść, żeby jego przyjaciele mogli się, hm… “zająć sobą”? Eh… - Myślę, że powinniśmy wyzwolić tę kobietę z lochów. To nasz priorytet. - powiedział głośno.
- A potem rozumiesz, one składają na około jaja i ich młode żywią się zwłokami bardzo ex. - Podniosła Rubi i przycisnęła swoje czoło do jej - Dlatego będziemy spać pod jego namiotem i czuwać! - popatrzyła na Kenjego - Tak, uwolnimy ją i ogr też otworzy serce na dobro!
Kunoichi poczuła jak jej policzki płoną, gdy jej twarz była tak blisko twarzy Arabelli.
- E tak…. Ruszajmy od razu - powiedziała Hotarubi reflektując się. Poparła czynem swoje słowa. I przy okazji złapała paladynkę za rękę. Na wypadek, gdyby jeszcze się bała. I żeby nie opowiadała więcej o zwyczajach harpii.
Szybkie przeszukanie pokonanych pozwoliło im wzbogacić się o kilka interesujących przedmiotów. Poza tym co Zaiobe zabrała z ciała Nevakali, znaleźli solidnie wykonany Morgenstern należący kiedyś do wodza troglodytów. Patrząc na wykonanie oręż mógł być magiczny.
Niedawny “Pan na zamku Brinewall” pożegnał się ze swym dobytkiem - to znaczy z torbą zawierającą kilka pojemników z tuszem i zabazgranych kartek, zapewne notatkami do jego ”wspaniałej” sztuki. To co bardziej interesowało to kilka wypolerowanych pereł oraz dziwny drewniany dysk z wyrzeźbionym wizerunkiem zamku na wzgórzu. Ze słońcem w samo południe bogato przyozdobiona srebrnymi elementami, poza solidnym łukiem kompozytowym oni posiadał też dziwaczną dla większości broń połączenie kamy z długim łańcuchem zakończonym metalowym ciężarkiem. Kunoichi szybko rozpoznała w tym kusarigamę.
- Piękna sztuka kusarigamy… - zauważyła na głos Hotarubi.
Arabel zaczęła przeglądać sztukę i skrzywiła się doświadczywszy tej grafomańskiej grozy i oddała Lajoswi czując INSPIRACJE.

Zaiobe nie była chętna na spacer po lochach, więc drużyna zostawiła ją w sali balowej. Zeszli wąskimi schodami na dół. Znaleźli się w sporych rozmiarów kuchni zamkowej. Choć gruba warstwa kurzu i ślady stóp w nim pozostawione sugerowały, że pomieszczenie to nie służyło mieszkańcom zamku jako nic innego niż pomieszczenie przejściowe.
Zgodnie z instrukcjami od Zaiobe skierowali przez podwójne drzwi do sali bezpośrednio pod salą balową, okrągłe pomieszczenie z czterema kolumnami było puste z wyjątkiem zbiornika wodnego na środku. Kolejne podwójne drzwi powinny prowadzić do więzienia. Przez szparę w drzwiach mogli zobaczyć wnętrze pomieszczenia oświetlone kilkoma pochodniami. Na samym środku znajdowała się pojedyncza kolumna, pod którą sterta materaców i szmat tworzyła prowizoryczne legowisko. Tuż obok stał wyjątkowo umięśniony ogr wyraźnie znudzony pilnowaniem więźnia i leniwie podgryzający truchło wielkiej stonogi. Tak pochłonięty był swym posiłkiem, że wyglądało na to, że nie był świadomy ich obecności tuż za drzwiami ani tego, że Kikonu niedawno podniósł alarm w zamku.
 
Brilchan jest offline