Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2018, 16:22   #24
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Jeszcze szybkie przygotowania po czym ruszyli. Bazylika św. Marka była jak zwykle wypełniona turystami, jednak dla chętnych na Mszę świętą wydzielono odpowiednie miejsce. Też było sporo ludzi, ale to już głównie miejscowych oraz wierzących turystów, którzy wykorzystali okazję.
Przeszli wysokimi podcieniami otaczających plac budynków i zeszli kilkoma schodkami poniżej poziomu chodnika. Zimą jak zwykle bazylikę okalał mur z worków, chroniący ją przed wodą, która chciała zalać znajdujące się dużo niżej wnętrza świątyni. Amanda bywała tu wielokrotnie, ale to miejsce zawsze wywoływało u niej ciarki na skórze. Fasadę zdobiły detale w niezliczonych ilościach stylów przywiezione przez statki weneckie. WIelobarwne marmury i piaskowce poprawiały jej nastrój nawet mimo odrobinę zniechęcającej zimowej pogody.
Szybko przekroczyli jeden z portali pamiętający XIII wiek i zagłębili się we wnętrzu bazyliki. Złota bazylika olśniła ją jak zwykle. Zazwyczaj nie bywała tu na mszach i teraz gdy to przesiąknięte zapachem kadzidła wnętrze wypełniała muzyka, czuła jak po plecach przechodzą jej dreszcze. Mocniej chwyciła Tomasso pod ramię, dając się zaprowadzić w wybrane przez niego miejsce. Trochę na boku, nieco odizolowane od ruchu turystycznego. Fragment bazyliki odizolowany był paroma linkami. Tłumy turystów przewalały się obok, zaś tutaj właśnie wchodził kapłan oraz odezwały się pierwsze śpiewy. Wszyscy wstali, Msza św. powoli zaczęła się. Tomasso był naprawdę wierzący, ale chodził też do bazyliki, bowiem było to bardzo śliczne miejsce.
Amanda stanęła delikatnie z boku nie chcąc przeszkadzać swojemu kochankowi. Lubiła być podczas obrzędów w Świątyniach. Lubiła gdy te miejsca wypełniał nastrój, do którego stworzone. Gdy wszystkie te nagromadzone elementy zaczynały grać odwiecznym rytmem. Dyskretnie rozglądała się po wnętrzu analizując dobrze sobie znane mozaiki. Uwielbiała to jak nawet to chłodne zimowe światło prześlizgiwało się po złotych kafelkach i nabierając przy tym ciepłego tonu. Wpatrując się w jedną z rzeźb dostrzegła niestety znajomą twarz.


Christopher. Jeśli on tu był, znaczyło że Leila wie gdzie ona jest. Tylko po co go za nią wysłała. Wyjechała. Zeszła jej z drogi w zabieganiu o względy ojca. Amanda ukryła się za jedną z kolumn, mając nadzieję, że detektyw nie wejdzie do tej części bazyliki.

Tymczasem Włoch skupiał się na sprawach duchowych. Chodził do bazyliki, ponieważ był osobą wierzącą, choć rzeczywiście, niektóre kwestie wiary wychodziły dosyć kiepskawo. Niemniej jednak starał się. Ponadto lubił to miejsce, lubił wspaniały przepych pokazujący potęgę dawnej Republiki, która okradała całą resztę świata.


Wprawdzie postępowanie takie średnio mieści się pod względem moralności, jednak estetycznie sprawiało, iż weneckie wnętrza wręcz świeciły przepychem. Odwiedzając bazylikę, darmo, turysta mógł odbyć estetyczną wędrówkę. Oczywiście jednak Tomaso był tutaj dla innego powodu. Dostrzegł jednak dziwne zachowanie Amandy.
- Jakiś problem? - spytał szeptem przysuwając się do jej ucha.
- Kolejna niezbyt życzliwa mi osoba. - Amanda starała się nie wychylać zza słupa. - Raczej tu nie podejdzie…
Okazuje się jakoś, iż Amanda miała całe sfory oponentów. Dziwne bardzo, wszak nie znał jednak dobrze, któż więc wie, jak układała się jej przeszłość? Tomasso jednak uśmiechnął się oraz przysunął się na tyle, na ile mógł.
- Damy radę - ukradkiem Włoch przyjrzał się mężczyźnie, pomimo że tamten starał się bardzo kryć. Jednak stał wśród przewalajacych się turystów, przeto musiał niekiedy poruszać się, choćby popychany przez tłumy odwiedzających. - Masz jego fotkę?
- Nie. To osoba, która raczej nie daje się sfotografować. - Rzeczywiście gdy to powiedziała mężczyzna znów zniknął w tłumie i Tomasso nie mógł go już wypatrzeć. Amanda natomiast ułożyła swój szal tak by zasłonił jej blond włosy.
- Sfotografujemy go, szczególnie, jeśli poprosimy kogoś o pomoc. Znaczy nie my, nie dałbym rady podkraść się jakoś ukradkiem, jeśli tamten to taki super kozak.
Powoli mijały kolejne chwile, ale przynajmniej Włochowi nie udało się dostrzec tamtego mężczyzny. Pewnie jakoś zorientował się, że wystawia się na spojrzenia oraz się odpowiednio wycofał. Pewnie stanął pod wyjściem, bowiem z bazyliki są dwa otwierane drzwi od przodu, gdzie pilnują specjalni wyszkoleni ochroniarze. Wystarczy stanąć sobie gdzieś tam oraz patrzeć. Chyba, że jest się przewodnikiem oraz ma się dostęp do wyjść bocznych.
Wreszcie uderzyły śpiewy oznajmiające, iż obecni wierni wypełnili swój niedzielny obowiązek.
- Chodźmy, ale nie tam - pociągnął dziewczynę na bok, kiedy byli osłonięci tłumem wychodzących. - Tutaj na lewo także można przejść na zewnątrz od bocznej strony.
- Dobrze. - Amanda ruszyła zaciekawiona za Włochem. Nigdy nie korzystała z innych wejść do bazyliki. Starała się nie oglądać za siebie by nie przyciągnąć uwagi Christophera. Pewnie jednak nawet gdyby wróg wypatrywał Amandy, nie dostrzegłby jej wśród gęstwy ludzki. Tomasso nie chrzanił się, ruszyli bokiem, przeszli obok skarbca.
- Państwo bile ... aaaaaaaa to ty - znajomy sprzedawca biletów do skarbca machnął dłonia przepuszczajac ich bokiem. Minęli jednak skarbiec, przechodząc długim korytarzem dotarli do drzwi, które od zewnątrz były zamknięte, jednak od wewnątrz otwierały się zwyczajnie. Wyszli na środek małej uliczki na boku. Mijając turystów przeszli kolejną bramę, potem dwa podwórka, jakiś krużganek, docierając wreszcie na podwórko, gdzie wisiało mnóstwo bielizny, pomimo chłodu, zaś obok ryczał wiatrak wentylacji. Obok stała jakaś beczka zaś na niej siedziała machając nogami mała dziewczynka, mniej wiecej dziesiecioletnia. Powiedzieć mozna urocze dziecko, blondwłose mające filuterny wygląd.
- Wreszcie - stwierdziła dziewczynka tionem zarówno dziecinnym, jak poważnym. - Przynajmniej nie przeprowadziłeś ich tutaj.
- Ich?
- Mężczyznę, taki starszy twardziel, jak ten z "Gladiatora". I kobietę, w sumie ładna tylko ma strasznie duże piersi. Ci którzy przyszli za wami do kościoła. Dobrze, że nie ma jeszcze tamtych dwóch. Blondyna, takiego elegancki gogusia i tego niemiłego Pana, co podrzuca ci pocztę. Gogusia nie znam, ale mówi po angielsku, zaś ten ... przed chwilą dowiedziałam się, że to jakiś Burton. Kobieta jest ewidentnie tutejsza i trochę… inni nie chcą o niej gadać.
- Skąd wiesz?
- Stąd - podniosła do góry jakiś portfel. Któraś spośród jej dziewczyn musiała gwizdnąć mężczyźnie. - Tak pisze w jego dokumentach i na takich tam pozostałych ...
- Amando, poznaj proszę Ninę Bonetti. Nino, to jest Amanda.
- Amanda ... - powtórzyła Nina mocno krzywiąc się. Wenecjanin uświadomił sobie, że właściwie dziewczynka podczas dyskusji non stop patrzyła na piękną brytyjską szlachciankę. - Co cię z Tomasso łączy? - spytała niby słodkim głosikiem.
- Chyba… - Amanda spojrzała na Tomasso z powątpiewaniem. - … jestem jego dziewczyną. Czemu pytasz?
- Dziewczyną - potwierdził.
- Dziewczyną, jego dziewczyną! - krzyknęła dziewczynka. - Jak mogłeś ... mogłe ... mogłeś się mnie zapytać - Nina poprawiła się. - Mogłeś ...
- Ale co mogłem?
Amanda rozchyliła delikatnie usta ale nie odezwała się. Nina musiała się podkochiwać w Tomasso. Zerknęła niepewnie na Włocha nie do końca pewna czy powinna mu o tym powiedzieć.
- Nieważne, chyba muszę już iść.
- Słuchaj - usiłował jej przerwać Tomasso.
- Nie będę słuchać! - krzyknęła. - Dlaczego? Czego ode mnie chcesz? - ruszyła, jednak zatrzymała się ponuro.
- Mam sprawę. Potrzebuję znaleźć pewnego człowieka. Mówiłaś, że mnie śledzi.
- Ciebie, albo ją. Ten, którego mam portfel oraz goguś.
- Wiesz, gdzie mieszkają?
- Wiem, albo będę wiedziała.
- Powiesz?
- Lody dla każdej z nas. Z bitą śmietaną. I jeszcze pizza. Dużo ananasów.
- Przyjęte.
- Będziesz miał te informacje, jeśli mieszkają w Wenecji.
Dziewczynka podeszła do Brytyjki.
- Jesteś jego dziewczyną? Dlaczego?
- Bo się w nim zakochałam. - Amanda starała się odpowiedzieć łagodnie by nie rozdrażnić bardziej dziewczynki.
- Zakochałaś? Hm, zobaczymy - spojrzała na jej oblicze z dumną miną, trochę nie pasującą do delikatnej buzi. - To że już masz takie, takie - podniosła dłonie wskazując na piersi - wcale nie znaczy …
Amanda zarumieniła się gdy dziewczynka wytknęła jej jej krągłości. Odruchowo upewniła się czy ma dopięty płaszcz.
Włoch gwałtownie wskoczył podrzucając inny temat.
- Przy okazji Nina, czy widziałeś coś jeszcze dziwnego, jakichś ludzi i tam tak wiesz …
Dziewczynka spojrzała na niego.
- Owszem, jesteś popularny, albo ona … widziałam tych, co mówiłam. Nie wiem, skąd są, ale mogę sprawdzać. Ta kobieta oraz udający listonosza. Nie lubię ich ...
- Mogłabyś …
- Podwójna cena - przerwała mu szybko.
- Podwójna?
- Biznes.
- Przynajmniej jakaś zniżka.
- Dostałbyś ode mnie 50%, albo więcej … ale jak jesteś z nią, możecie zrobić zrzutkę. To jak?
- Businesswoman - wymruczał - przyjęte.
- Dobrze. Będziesz miał informacje na temat ogona. Chcesz papiery tamtego? Pieniędzy już nie ma, wyczyściłyśmy portfel. Brat Patrycji ma operację nogi, przyda mu się. Zresztą nie miał dużo, spryciarz.
Amanda spojrzała na protfel z zaciekawieniem. W sumie chętnie poznałaby nieco szczegółów o swoim prześladowcy.
- Chcielibyśmy te papiery. - Odezwała się nieśmiało nie do końca wiedząc jak obchodzić się z dziewczynką.
- Dobrze, proszę, to może być gratis - podała portfel Tomasso. - Jestem dobra, prawda. Zręczna i dobra w te klocki. Prawda Tomasso?
- Jesteś najlepsza - przyznał bowiem dziewczynka umiała zarządzać małymi kombinatorkami.
- Widzisz, też mam swoje zalety - odwróciła się dumnie do Amandy. - Nie tylko one - ponownie wskazała na piersi - są takie ważne. Dobra, do zobaczonka. Zostaw dla mnie mleko - rzuciła na odchodnym znikając gdzieś za zaułkiem. Tomasso trochę zaskoczony oraz nie pojmujący, co właściwie się rozgrywa, podał portfel Brytyjce.
- Kojarzysz go?
- Tak. - Amnanda odprowadziła dziewczynkę wzrokiem nim otworzyła portfel i wyjęła z niego dowód osobisty Burtona. - To Christopher. Mam podejrzenie, że jest kochankiem mojej macochy. Jest detektywem i jest całkowicie oddany Leili. Potwornie uparty typ. - Ostatnie słowa prawie wyszeptała. - Tylko nie wiem co on tu robi.
- Według mnie, wiem co robi. Szuka portfela. Bez niego leży i kwiczy. UKej nie należy do strefy Shengen, więc facet sobie nie poradzi. Szczególnie, że wszystkie konsulaty są zamknięte. Miałabyś jakiś pomysł? - Włoch pewnie chciał jakoś wykorzystać portfel, tylko nie wiedział, jak.
- Na pewno powinniśmy oddać to na policję… ale możemy to zrobić jutro. - Uśmiechnęła się ciepło do włocha po czym spojrzała z obawą za dziewczynką. - Czuję, że podpadłam.
- Nina jest, no wiesz, trudnym dzieckiem, ale, głupia rzecz, to moja przyjaciółka i kurde, ona ma głowę lepszą od wielu dorosłych - przyznał. - Ponadto uwielbia mleko - dodał nieco bezsensownie. Mieszka niedaleko. Trudne dzieciństwo, ale … nie rozumiem, dlaczego miałabym podpaść - trochę zdziwił się. - Na pewno oddać na policję?
- Wolałabym by nas z tym nie przyłapano a ostatnio często mijamy się z carabinierią… zobaczymy. - Amanda chwyciła mężczyznę pod rękę. - Nie wiem też czy Burton nie ma w tym jakiegoś namierzania. Nie chciałam by coś się jej stało i…. Chyba jest o ciebie zazdrosna.
- Eee, nie żartuj. Nina ma 10 lat, to jeszcze dziecko - parsknął wesołym śmiechem. - Bardzo ją lubię oraz znam od pędraka. Nie nabijaj się tak że mnie - widać było niedowierzanie - wiesz, możemy jeszcze wrzucić to do kanału, wcześniej spisując informacje zawarte w samym portfelu. Zaś gdyby spróbowali zrobić coś Ninie - zazgrzytał zębami - Amando, zrobić coś włoskiej kobiecie to powód do bardzo złych rzeczy. Bardzo złych, nie licząc drobiazgu, że gdy Nina zrobi dziewczęcą minkę, nikt nie uwierzy, że to taka sprytna dziewczyna. Stanowczo nie boję się o nią, gdyby ktoś ją skrzywdził, wątpię, czy potrafiłby opuścić Wenecję. Włosi są mało nowocześni, bardzo mało … cóż ten Christopher, hm a co na to twój ojciec. Ślepy oraz głuchy?
- Gdyby znaleźli przy niej portfel mogłaby mieć kłopoty, prawda? Zupełnie niepotrzebne. - Amanda westchnęła. - Mój ojciec jest ślepo zapatrzony w Leilę, ta kobieta owinęła go sobie wokół palca. I jedyne przy czym się upiera to to byśmy ja i James dziedziczyli. A co do Niny… ma dziesięć lat ale myślę, że się w tobie podkochuje. Uwierz mało która kobieta wytyka drugiej piersi.
- Podkochuje … - właściwie Tomasso chciał bardzo wierzyć Amandzie, ale jakoś trudno mu było sobie wyobrazić. - Przecież Nina … hm, jeśli zaniesiemy portfel, policja odnotuje nas - zastanowił się na głos zafrasowany trochę. - Mógłbym albo poprosić kumpla, żeby odebrał. To ten do którego dzwoniłem, kiedy byliśmy no wiesz … Albo moglibyśmy wyrzucić portfel, wtedy nikt z nikim nie powiąże nas, albo możemy się po prostu jeszcze zastanowić. Hm, moje spotkania załatwione, teraz już tylko to, co mamy do przygotowań sylwestrowych. Wspominałaś, że eleganckie stroje, ale jakieś maski, czy to takie spotkanie dam i gentlemanów?
- Maski będą na miejscu. Sebastianowi bardzo zależy by wszyscy mieli identyczne. - Ujęła kochanka pod ramię, przytulając je do swojej piersi. Znów poczuła się nieco dziwnie gdy Nina wytknęła je palcami. Odezwała się cicho. - Lubisz.. Lubisz moje piersi?
- Bardzo lubię to byłoby niedopowiedzenie. Kocham je, uwielbiam - powiedział przytulając dziewczynę mocno zastanawiając się, co za dziwne pytanie. Ogólnie rozmowa ta była jakaś dziwna, miał na myśli całe spotkanie Niny oraz dyskusję obydwu pań, podobnie wnioski Amandy. - Cóż, mamy 13-stą mniej więcej. Jeszcze trochę czasu mamy, ale jeszcze przygotowania … Właściwie kochana, nie będą tam zdziwieni, że nie przyjdziesz sama tylko ze mną, no wiesz … właściwie chyba twój znajomy nie wie o nas jeszcze niczego?
Sinclair zarumieniła się nieco.
- Pewnie fajnie by było wziąć kąpiel, mi ułożenie włosów i inne tego typu czynności chwilę zajmą. - Amanda opuściła nieco wzrok. - Może spacer? Obiad… Sebastian.. Mówię do niego per wujku i wie, że będę z przyjacielem. Gdy dawałam mu znać jeszcze nie byliśmy razem.
- Wobec tego spacer, obiadek oraz przygotowania. Muszę dokładnie sprawdzić ten smoking. A ty, zdecydowałaś już, co planujesz ubrać? - spytał zaciekawiony, jaką kreację wymyśliła dla siebie.
- Mam kilka wieczorowych sukni… upewnię się jeszcze raz czy nic nie zginęło. - Uśmiechnęła się do Tomasso. - Myślę, że klasyczna czarna sukienka będzie najlepsza.
- Wiesz, mam prośbę. To nasz pierwszy bal, no może nie bal, ale spotkanie towarzyskie. Włóż coś, nooo bardziej barwnego, co ty na to? Wiem, że taka suknia, jak wspomniałaś, jest dystyngowana, ale może znajdziesz coś równie eleganckiego, ale leciutko jaśniejszego? - spytał dziewczynę.
- Nie lubisz klasycznej czerni? - Amanda spojrzała na niego lekko zaskoczona.
- Właściwie bardziej lubię no wiesz, kolory - przyznał. - Cenię klasyczną elegancję, jednak jeśli mogłabyś pełnić ową prośbę, ucieszyłbym się. Oczywiście jeśli to możliwe. Wprawdzie smoking … hm, smokingi też miałem różnobarwne. Może zerknęli byśmy jakoś tak, żeby się dopasować barwami?
Amanda zaśmiała się.
- Zazwyczaj zakładałam czarną sukienkę bo pasuje do masek… nie ważne jakie w tym roku wymyśli Sebastian. - Uścisnęła mocniej ramię Tomasso. - Jeśli chcesz mogę poszukać czegoś kolorowego, ale nie wzięłam z sobą zbyt wielu rzeczy.
- Będę wdzięczny, jakby co przy maskach będziemy improwizować.
Ucieszył się, było to zresztą widać po obliczu ozdobionym uśmiechem.
- Czyli teraz spacer? Przejdźmy się może wybrzeżem, tam jest zawsze miło, ponadto właśnie będzie odpływ, przeto można spokojnie pospacerować - wspomniał, bowiem wenecja miała problem podczas niektórych przypływów zalewających brzeg oraz niektóre place, czy ulice.
- Z przyjemnością. - Amanda dała się przeprowadzić wąskimi uliczkami, choć regularnie rozglądała się obawiając się swoich prześladowców. - Mam nadzieję, że ten sylwester będzie spokojny.
- Wenecja! - podkreślił. - Tutaj stanowczo spokój stanowi ostatnią spodziewaną rzecz. Jeśli jedziesz do Wenecji na sylwestra spodziewaj się wielkiego huku, wielkiego tłumu oraz wielkiego tego, czego tylko możnaby się gdziekolwiek spodziewać. Oczywiście wiadomo, sylwester nie jest tak gigantyczną imprezą jak karnawał, ale to też coś wspaniałego piękna brytyjska dziewczyno. Byłaś już tutaj kiedykolwiek na sylwestra? - spytał ją.
- Tak. Co roku gdy tu studiowałam i z raz wcześniej. - Amanda poklepała delikatnie męskie przedramię. - Lubię spokój.
- Wobec tego może trochę spokoju będzie na przyjęciu twojego kolegi. Bowiem na mieście będą po ulicach tańce, ognie sztuczne będą strzelać większość czasu oraz ogólnie będzie panować szaleństwo - spacerowali sobie wśród sporych gromad turystów. Widać było już przygotowania do zabawy na ulicach miasta, ale Włochowi wydało się wśród tłumu, iż dostrzegł znaną twarz mężczyzny, którego dziewczynka nazwała słodko gogusiem.
Amanda także skupiła uwagę na przyglądaniu się przygotowaniom.
- Sebastian miewa szalone pomysły i specyficzny gust. - Westchnęła cicho. - Niepokoi mnie zachowanie Niny… nie chciałam mieć w niej wroga.
- Wroga dlaczego? Nina to miła dziewczyna. Właściwie nie wiem, dlaczego się tak zachowała - faktycznie, uświadomił sobie, że dziewczynka potraktowała Amandę dosyć ostro. - Pewnie miała jakiś kiepski dzień, wszystkim się zdarza.
- Może… - Czyżby Tomasso naprawdę tego nie widział? Toż 10-latki też się zakochują. Do tego… była nieco zazdrosna. Nina znała go dłużej i na tyle na ile udało się jej poznać charakter dziewczynki, pewnie znała go dużo lepiej. Choć… ona miała część Tomasso, której dziewczynka nigdy nie pozna.
 
Kelly jest offline