Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-11-2018, 12:13   #86
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- A zatem poszukamy źródła prądu i źródła wody - powiedział David. - Podróż pociągiem byłaby zdecydowanie szybsza, ale w aż takie dobrodziejstwa Strefy nie wierzę. Za to prąd da nam wodę - mówił dalej, otwierając drzwi do ich 'apartamentu'. - Tę w razie konieczności dałoby się jakoś oczyścić.
- Burza chyba słabnie - dodał, zmieniając na moment temat. - To od czego zaczynamy? Lewo czy prawo, góra czy dół? A do tej kuszy... Może być jakaś linka? Stalowa na przykład.
- Linka może być, jak natkniemy się na jakiś rupieć. Zacznijmy na lewo, spróbuję odpalić generatory - odrzekła Sigrun.
- Będę ci świecić, bo na elektryce znasz się chyba lepiej niż ja - powiedział David. - Może znajdziemy jakieś drzwi z napisem 'Zakaz wstępu'.

Światło latarki Australijczyka wyłoniło z czeluści podziemnej stacji najpierw brudny i mokry peron, potem stare tory poniżej a potem resztę stacji. Wyglądało to jak klasyczna, podziemna stacja londyńskiego metra. Tylko nieklasycznie mroczna i ponura. Pełna dziwnych dźwięków i pogłosów niosących się echem po pustych tunelach z czeluści metra. Przeszli przez tą lewą stronę stacji natykając się na porzucone okruchy dawnej cywilizacji. Dotarli tak do końca peronu i ścianę w której był i wlot do dalszego tunelu metra i drzwi które wyglądały na wejście techniczne dla wyspecjalizowanego personelu. Nie natrafili zaś na żaden pociąg ani inny pojazd szynowy jaki można by mieć nadzieję uruchomić. Przynajmniej nie na stacji. Zza drzwi dochodziły jakieś ciche szmer i szelesty. Trudno było zidentyfikować ten dźwięk czy to jakiś ruch powietrza coś tam porusza czy może to jednak coś innego.

- Wygląda okej – Sigrun mechanicznie wypluła jednego peta, odpaliła następnego, zaciągnęła się i wypuściła dym z ust.
Wyciągnęła Glocka z kabury.
- Ty pierwszy – rzekła, patrząc wyczekująco na Davida. - Osłaniam cię. Miejmy nadzieję, że nic nas nie użre.
- Może sam się też zdołam osłonić - odparł David, również wyciągając pistolet. Nie sądził co prawda, że SIG-Sauer poradzi sobie z jakąś zjawą, ale lepiej było spróbować, niż dać się pożreć bez walki.
Chwycił za klamkę, po czym pociągnął, chcąc otworzyć drzwi. Był gotów uskoczyć na bok, gdyby w środku było coś niebezpiecznego.

Gwałtowne wejście spaliło na panewce. Drzwi opierały się strasznie. David musiał kawałek po kawałku siłować się z nimi aby je uchylić chociaż na tyle by dało się przez nie przecisnąć albo zajrzeć do środka. No i potrzebował do tego obydwu rąk. Ale coś nic na niego nie wyskoczyło ani nie użarło. Niemniej w środku coś było. W świetle latarki widać było kontury jakiś starych urządzeń. Szwedka rozpoznawała, że są to silniki generatorów. Stare, uwalone smarem i nalotem kurzu, błota i nie wiadomo czego jeszcze. Pasowało do kilku dekad porzucenia na pastę czasu i podziemi.

W świetle latarki widać było też chyba ich poprzednika. O ścianę leżał oparty jakiś trup. Ubrany w jakieś rozpadające się ubranie, zasuszony szkielet obciągnięty resztkami mięśni i skóry jakie nadawały mu wyglądu mumii. W powietrzu zaś dał się wyczuć powiew. A widać było jakieś wirujące płatki. Jak jakiś rzadki śnieg albo spalony po czymś popiół. Wirowały leniwie i spokojnie na tym niewidzialnym ale wyczuwalnym powiewie. Poza tym tak z drzwi i w świetle latarki nic i nikogo więcej coś nie było widać ani słychać.

- Bez cholernych wilków, świecących meduz i innego gówna - Sigrun pokiwała głową. - Tyle wygrać, panie. Tyle wygrać - dodała z ironią w głosie. - Dobra, poszukajmy tutaj nieco. Spróbuję zobaczyć, czy ten syf da się doprowadzić do porządku.

Rzekłszy to, Szwedka zaczęła ostrożnie rozglądać się po pomieszczeniu, oceniając sytuację. Jeśli można było, zamierzała przywrócić generatorom moc.
David na mechanizmach znał się odrobinę, ale nie na tyle, by wskrzesił 'padnięte' generatory. Tę część ich wędrówki postanowił więc zostawić w dłoniach Sigrun, a swój udział ograniczając do świecenia w miejsca, gdzie dziewczyna chciała coś przykręcić, odkręcić, oczyścić.
W pomieszczeniu panował wilgotny mrok i wyczuwalny powiew. Oraz zatęchła, piwniczna wilgoć. Obrazu zapomnianych mechanizmów dopełniał zaskorupiały syf jaki przez dekady się tutaj uzbierał. Kurz, woda, pył, błoto, smar to wszystko zlało się w jedną masę która zastygła w jednolitą skorupę. Na pierwszy rzut oka wyglądało to zniechęcająco. Na drugi rzut oka podobnie wyglądały trzewia maszynerii, te wszystkie łożyska, przewody i styki. Szwedka jeszcze nie przesądzała sprawy i po wstępnej diagnozie nie było powiedziane, że machiny nie da się uruchomić chociaż zapowiadała się długa harówa. Nic co by się dało zrobić w kwadrans, godzinę czy pół dnia. Znaczy na dawne miary czasu i roboty mierząc. Ale sprawę przesądził zbiornik paliwa którym powinien być napędzany generator gdyby energia z sieci miejskiej siadła. Wcześniej pewnie był szczelny ale po tylu dekadach szlag trafił jakieś uszczelki a może zrobiła się dziura czy ktoś zużył dużo wcześniej te paliwo. Grunt, że bak był bez paliwa, nawet jego zapach się nie ostał. Na dnie coś błyszczało gdy się poświęciło no ale to mogła być zebrana tam woda czy jeszcze coś innego. Aby uruchomić ten generator potrzebny był kanister paliwa. Albo lepiej kilka. A coś nie znaleźli żadnego jak dotąd. Za to na ich sylwetkach osiadło sporo tych lewitujących drobinek popiołu, śniegu czy innych, podobnych wiórów.
 
Kerm jest offline