Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-11-2018, 16:26   #87
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
- Wyjdźmy na chwilę na zewnątrz – rzekła Sigrun, otrzepując się z dziwnego pyłu. - Złe wieści są takie, że naprawa tego gówna to zabawa na cały cholerny dzień, o ile tutaj jeszcze jest coś takiego, jak dni.

Wyszedłszy, dodała:

- W zasadzie, jedyne, czego potrzebujemy, to woda i możemy stąd pryskać. Naprawa metra brzmi nieźle, ale przydałoby się jakieś metro do naprawiania. Nie widziałam żadnych pociągów. Więc… Kurwa, nie wiem, szukamy dalej, ale tym razem do listy zakupów, poza wodą i cięciwą do kuszy dopisujemy także kanistry benzyny? Cokolwiek znajdziemy na tym śmietniku, możemy wykorzystać.

- Umiałbyś jakoś sam zmontować wodę? - zapytała.

Stracili nieco czasu, ale gdyby nie spróbowali, to mogliby pluć sobie w brodę, że owej próby nie podjęli.

- Mógłbym, przy odrobinie szczęścia, zmontować coś, co by wodę oczyściło - odpowiedział. - Ale nawet nie wiem, czy ta ciecz na dnie to woda. A zatem idziemy szukać, a tu wrócimy jak nie znajdziemy nic pożytecznego. Idziemy poziom wyżej, czy nieco na dół?

- Tym razem ty wybierz - odparła Sigrun, wyciągając następnego papierosa.

- No to spróbujmy na górę - zaproponował David, po czym ruszył w stronę schodów.

David szedł pierwszy, za nim stąpała Sigrun. Każdy krok na schodach wydawał się być nienaturalnie głośny i trzeszczeć niosąc ze sobą zdradzający obecność pogłos. Przeszli przez te schody i wyszli na krótki korytarz zakręcający pod kątem prostym i znowu kolejny, trochę dłuższy.

Byli w metrze. To przynajmniej Sigrun rozpoznawała na pewno. Wszystko na swój sposób było znajome. Korytarz, światła na suficie, plakaty, reklamy i ogłoszenia na ścianach. Potem większa przestrzeń. Szeroki korytarz albo już raczej większe pomieszczenie. Te gdzie zbiegały się podobne zejścia i wejścia bocznych korytarzy prowadzących na poszczególne perony.

A jednak wszystko to odstraszało swoją obcością. Odrzucała cisza, ciemność i bezruch. Bezludność. Instynktownie kojarzyło się z jakąś katastrofą. Miejsce które powinno być pełne ludzi, gwaru ich głosów, świateł, czyste i wysprzątane, tylu spraw do załatwienia, odgłosów zapowiadanych pociągów obecnie było puste, ciche i ciemne. Aż włos się jeżył na karku.

Pomieszczenie było na tyle długie, że światło latarki nie sięgało do końca. Ale już na szerokość od ściany do ściany radziło sobie przyzwoicie. Wszędzie, na każdym kroku, widać było niemy chaos pośpiesznej ewakuacji czy nawet panicznej ucieczki. Zgubione buty, porzucone ubrania, zapomniane torby, przegniłe zakupy. Wszystko aż nadto krzyczało o tragedii jaka się tu wydarzyła. Dawno. Wszystko to już dawno ostygło, przykryło się kurzem, brudem i pyłem. Nakapała woda, porobiły się zacieki, zarósł grzyb czy jakiś mech, miejscami światło odbijało się od wody w kałużach. Panowała chłodna, piwniczna wilgoć.

Ale mimo wszystko Szwedka dała radę zorientować się, gdzie mniej więcej się znajdują. Na pierwszym poziomie pod ziemią. Boczne korytarze powinny prowadzić do kolejnych tuneli metra. A na końcu tego długiego holu w jakim teraz stali powinno być wyjście na górę, już na poziom ulicy.

- Mam wrażenie - powiedział cicho David - że w tunelach metra będzie bezpieczniej, niż na powierzchni, bo tam, zdaje się, stale jest burza. No i mamy plan metra. Skoro wiemy, gdzie jesteśmy, to zdołamy ustalić, którym tunelem należy ruszyć. Ale najpierw zobaczmy, czy nie znajdziemy jednak choćby odrobiny wody. Wilgoci tu pod dostatkiem, to może i jakaś woda jakaś się znajdzie.

- Lepsze to niż strzelanie sobie w łeb, co nie, mistrzu? - Sigrun zaciągnęła się głęboko i wypuściła wielki smug dymu. - Ano. Szukamy dalej.

Kiedy tylko mieli skończyć z szukaniem zapasów, Sigrun chciała wyruszyć dalej. Przejażdżka metrem byłaby luksusem, na który wątpiła, czy mogli sobie pozwolić. Najważniejsze było znalezienie wody i jedzenia. Jeśli trzeba było, przejdą wszystko piechotą.
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest offline