"No i nie zarucha..." stwierdził Det w myślach widząc wygibasy Bardki i jakże zainteresowane nimi zachowanie Otta... Eh... "...a powinien dać klapsa. W końcu kto wypina tego wina, nie?"
- A kij wie. - stwierdził - Karany to zwierz wędrowny, a ta ziemia wbrew pozorom daje im się wyżywić. No, w ziemie na południu, a latem na północy, te sprawy.
Podrapał się pod czapką i spojrzał na ślady.
- Paczaj, zimnica taka, że odchody zmroziło na kość, więc wiemy, że mają z dzień co najmniej. Gdyby było cieplej, ale nadal mróz, to by dosłownie wysychały, a nie zamarzały. Wtedy łatwiej oszacować czas. Odciski kopyt... no, tu już łatwiej powiedzieć i nawet da się wytropić. Brzegi wysuszone i poszarpane, więc trochę tu są. - po czym zalecił spoglądając na Miecznika - Porównaj z naszymi świeżymi.