Mariano można było znaleźć albo w Vault gdzie czasem przy piwie nadzorował swoje dziewczyny, albo w jego lokalu w Depot. Jeśli byłby w Vault to plusem było to, że to blisko, za to minusem, że połowa rodziny Giovanni tam wpadała na drinka. Zaś lokal w Depot mimo sporej odległości zapewniał nieco dyskrecji. Poza 2-3 ochroniarzami raczej nie powinno tam być nikogo więcej z rodziny Giovanni.
Zazwyczaj Mariano miał ze sobą dwóch chłopaków, którzy chyba tylko do kibla z nim nie chodzili. Obaj znali się na robocie. Obaj znali Franka z dawnego życia. Jeśli rozglądają, że Franko żyje może zrobić się nieciekawie. Ściągnie wtedy niebezpieczeństwo na Dannego i bywalców klubu.
Psy wystartowały na rozkaz. Futrzany pocisk trafił w pierś pierwszego zbira powalając go na ziemię. Jednak dalej nie poszło już tak łatwo. Zbir złapał Frekiego za futro na szyi i szarpnięciem zrzucił z siebie i sięgnął pod kurtkę. Pies przetoczył się i stanął na łapy.
Drugi zbir zdążył odskoczyć, a gdy Geri go mijał próbował kopnąć go w bok. Pies jedna wywinął się nagłym skrętem ciała i złapał za nogawkę. Szarpnął mało nie wywalając przeciwnika.
Trzeci bandzior właśnie wyciągał pistolet.
Cała trójka może i nie była oddziałem Seals, ale na pewno nie był to ich pierwszy raz.
Jesteś wcześniej w inicjatywie niż zbir. Na pw deklarowałeś strzelanie pod nogi (zastraszenie), ale być może chcesz zmienić to. Strzał w rękę to by był z modyfikatorem -2 mały cel i -1 za półmrok.
Pułkownik Blackreach sięgnął do kieszeni i wyjął niewielkie urządzenie. Postawił je na stole i nacisnął przycisk.
- To zagłuszy ewentualny podsłuch. To co powiem musi zostać między nami. Może pan korzystać z pomocy innych pracowników uniwersytetu, ale proszę o listę osób, które będą miały styczność z tym projektem. A teraz odpowiadając na pańskie pytanie: nie, nie odbudowaliśmy komory. Stąd trafiła prosto do magazynu, a projekt został utrącony. Rozkazy przyszły z góry… - oparł się o stół i spojrzał w oczy Maxowi
- Potem nastąpiły roszady na stanowiskach. I ktoś zadał pytanie, dlaczego tak obiecujący projekt po jednej porażce, trafił do archiwum i to zupełnie bez śledztwa. Śledztwem zajmę się ja, pana zadaniem będzie dowiedzenie się dlaczego nastąpił wybuch. Podejrzewam, że ktoś coś majstrował. Nasi ludzi próbowali to poskładać i zobaczyć co z tego będzie, ale… - rozłożył ręce -
...jestem tu u pana. Nie muszę chyba mówić jak im poszło.
Sięgnął ponownie do kieszeni i wyjął garść pendrivów przyczepionych do breloczka.
- Tu są skany tego co zostało z akt… bo proszę sobie wyobrazić, że był mały wypadek w archiwum. Liczę, że to czego nie ma na skanach ma pan w głowie.
Sięgnął po raz trzeci do kieszeni i podał wizytówkę z samym numerem telefonu.
- W tej sprawie proszę kontaktować się tylko ze mną. Jeśli ja będę miał do pana sprawę to pojawię się osobiście. Jeśli kiedykolwiek ktoś powie, że przysłałem go ja, to proszę uciekać.