Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-11-2018, 07:28   #18
waydack
 
waydack's Avatar
 
Reputacja: 1 waydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputację
Postać weszła na schody i powolnymi krokami, stopień po stopniu, schodziła w dół oświetlając sobie drogę latarką. W pokoju nie było żadnych kijów, którymi Dona i dzieciaki mogłyby się obronić. Nastolatka w panice więc chwyciła za stojący na półce wazon.
- Jimmy, wracaj! – krzyknęła za chłopakiem, który stanął w drzwiach trzymając w rękach dwie świeczki. Hisako już podążała za nim, ciągnąć za rękę młodszą o dwa lata Heather.
James wyszedł na spotkanie intruzowi i zaraz miało się okazać, czy nie zapłaci za swoją odwagę najwyższej ceny. Jasne promienie światła latarki padły na twarz chłopca, który oślepiony musiał zamknąć na chwilę oczy.
- A ty coś za jeden? – usłyszeli męski głos.
Dona jeszcze przez chwile stała z wazonem w pozycji miotacza, gotowa do obrony po czym nagle opuściła swoja prowizoryczną broń a na jej twarzy pojawił wyraz szoku i niedowierzania.
- Derek!?
Derek Flanningan zszedł ze schodów i wyszedł z cienia, świeczki które w ręku trzymał Jimmy rozświetliły jego uśmiechnięte lico. Dzieciaki mogły kojarzyć go ze szkoły, przynajmniej ci, którzy chodzili do Junior Middle School. Derek był szkolnym rozgrywającym o czym dobitnie świadczył jego ubiór - baseballowa bluza, z którą nigdy się nie rozstawał.
Marty miał już go okazję poznać i wyrobić opinię. Sportowiec określił dokładny wiek Ziemi, która liczyła według jego niego nie więcej niż osiem i pół tysiąca lat. Trudno było natomiast stwierdzić czy Flanningan to chłopak Dony czy kolejny kandydat do tego miana. Siostra Martina nie należała do osób, które lubią się wiązać z kimś na stałe a jej sympatie zmieniały się z tygodnia na tydzień.
Derek minął Jimmiego czochrając go po włosach i wciąż się uśmiechając wszedł do salonu. W ręku trzymał małą kieszonkową latareczkę, którą poświecił po twarzach dzieci i jej opiekunki.
- Ale macie miny. Jakbyście dostali sraczki – zarechotał.
Dona zaczęła go okładać pięściami po potężnej klacie.
- Mało przez ciebie nie umarłam ze strachu! Kretyn, nienawidzę cię! – krzyczała a Flannagan nie przestawał się śmiać – Jak ty tu w ogóle wszedłeś!?
- Normalnie, jak zawsze, po drabinie
Dona popatrzyła na Martiego ze wstydem i strachem. Trzynastolatek pewnie nie był specjalnie zaskoczony, że jego siostra pod osłoną nocy, gdy wszyscy w domu śpią przyjmuje u siebie kolegów.
- Myślałem, że będziesz siedzieć sama w pokoju i…
Derek uśmiechnął się lubieżnie choć dla trzynastolatków i jedenastolatki, uśmiech ten mógł przypominać minę komiksowego złoczyńcy knującego kolejny niecny plan.
- Zamknij się już! - przerwała wyraźnie speszona nastolatka – Przecież ci mówiłam, że dzisiaj jestem zajęta.
Tu spojrzała wymownie na dzieciaki.
- No ja właśnie w tej sprawie Derek spojrzał na Martina i jego przyjaciół - Chcecie jechać na imprezę do Luke’a Wrexlera?
Luke Wrexler był synem burmistrza i właściciela piekarni. Liceum skończył rok temu, jednak zamiast iść na studia wolał hulać za pieniądze tatusia. Wrexlerowie mieszkali kilka kilometrów na północ od Breadhouse a ich wypasionej willi z basenem krążyły w miasteczku legendy. Tego lata pojawiła się wśród dzieciaków plotka, że junior stał się pierwszym w miasteczku posiadaczem Amigi 1000 a w piwnicy trzymał automaty do Ponga, Pac Mana i Donkey Konga. Każdy chciał się kolegować z Lukiem i doświadczyć choć namiastkę splendoru jaką otaczała się najbogatsza rodzina w tej części hrabstwa.
 
waydack jest offline