Przedzierali się wzdłuż murów szukając innej drogi. Od czasu do czasu widzieli jakiś ruch na szczycie muru, ale sami pozostali niezauważeni. W końcu po jakiejś godzinie przedzierania się trafili na coś innego niż mur. Spora wyrwa, jakieś 10m. Wpływała przez nią niewielka rzeczka. Na oko głęboka do pasa. Strażników Fowler wypatrzył dwóch, po jednym na każdej stronie rzeczki. Widzieli się nawzajem, więc trzeba było by to zrobić jednocześnie. To także byli ludzie i obaj mieli włócznie i miecze przy pasie. Podobnie jak tamten przy bramie, wykonywali tylko niezbędne ruchy. |