Wątek: Agenci Spectrum
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-12-2018, 10:08   #135
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 40

Czas: 1940.III.11; pn; godz. 15:30
Miejsce: południowa Norwegia; Rjukan; miasto, hotel “Krokan”
Warunki: popołudnie, ciepłe, suche, wnętrze pokoju




ag.ter Baumont (Hepburn), ag Wainwright (Lloyd)



- Interesujące jest to co mówisz. - rzekł po chwili zastanowienia poobijany Francuz do poobijanej Francuzki gdy oboje siedzieli przy stoliku w trzewiach hotelowej restauracji. Bawił się kieliszkiem obracając ciemny płyn wewnątrz obserwując jak się porusza gdy zastanawiał się nad odpowiedzią. Rozmawiali jeszcze dłuższą chwilę. Francuz wydawał się być po szarmancku skromny mówiąc, że tylko bronił honoru Francji której to jest dumnym obywatelem i pokornym sługą. Pannę Hepburn traktował jak prawdziwą damę i wydawał się być nią zauroczony i zafascynowany.

Ale jednak gdzieś między wierszami Gabrielle wyczuła aluzję, że monsieur Lapointe ma wątpliwości kto z zaoceanicznej dwójki jest właściwym szefem. No i strasznie ciekawiła go dzielna, młoda kobieta która okazała się takimi wszechstronnym wyszkoleniem. Zażartował nawet, że jest nie tylko sekretarką ale chyba i ochroniarzem Mr. Lloyd’a. Ale ostatecznie nie to stało się głównym tematem rozmowy.

Francuz postanowił zaryzykować i zgodzić się na współpracę z dwójką zza oceanu aby uniknąć ryzyka, że jego bezcenny ładunek, w całości czy w części zostanie przejęty przez tych podstępnych boshów. Postawił sprawę w następujący sposób. Dwójka zza oceanu pomoże mu przetransportować bezcenny ładunek do siedziby jego firmy. Czyli do Paryża. Jeśli się to uda wówczas Francuz był skłonny przekazać im w ramach zapłaty “małą próbkę” czyli jeden z bezcennych kanistrów. Zamierzał opuścić to malowniczo położone w dolinie norweskie miasteczko jutro rano.

Wracająca do własnego hotelu dwójka agentów Spectry mogła na własnej skórze przekonać się o “znormalnieniu” norweskiej pogody. Co prawda było nadal słonecznie ale wyraźnie się ochłodziło i przebywanie na zewnątrz na krótki rękaw było już zdecydowanie nieprzyjemne. Mieli okazję zdać sobie relację z własnych obserwacji i rozmowy. John siedząc przy stolikach na zewnątrz był widoczny z wnętrza. Przynajmniej gdy Francuz i Francuzka już wstali żegnając się i monseniur Lapointe odprowadził ”Kanadyjkę” do holu gdzie się rozdzielili. Ona wyszła na zewnątrz a on wrócił do wnętrza hotelu. Jeśli zauważył Johna to nie dał po sobie nic poznać. John zaś na pewno nie zauważył ani jego, ani swojej szefowej bo przez te słoneczne refleksy w szybach dostrzegł Gabrielle dopiero gdy zjawiła się w drzwiach wejściowych. Co się działo wewnątrz nie miał pojęcia. Ale na zewnątrz tym razem było tak spokojnie, że aż nudno. Nikt z gości czy przechodniów jakoś mu nie pasował na obserwującego wejście do hotelu agenta. Nie doczekał się żadnej napaści ani prób ataku na niego czy rozmawiającej wewnątrz hotelu dwójki. Za to zaliczył sporo zaintrygowanych spojrzeń gdyż jego obita i posiniaczona twarz przykuwała spojrzenia. Nikt jednak nie był aż tak ciekawski aby pytać.

Gabrielle zaś z rozmowy wyniosła wrażenie, że Francuz podejrzewa, że są jakimiś agentami działającymi pod przykrywką. Nie powiedział tego wprost ale tak wynikało z toku przeprowadzonej rozmowy. Mógł się nawet domyślać, że zwykle rozmawia z nią a nie z Johnem nie z powodu różnicy charakterów obydwu panów ale właśnie dlatego, że ona jest bardziej władna w hierarchii niż Brytyjczyk który wedle legendy był jej szefem. Nawet sprawność jej samoobrony jaką ona i on zareperezentowali wczoraj w restauracji, to, że w ogóle oboje tam byli chociaż umówił się tylko z nią a od poczty do restauracji było trochę spaceru więc “Mr. Lloyd” musiałby iść za nimi również było co najmniej zastanawiającym zachowaniem. Bo szansa, że akurat był przypadkiem w odpowiednim miejscu i czasie by włączyć się do akcji z napastnikami była dość mikra. Więc chociaż nic z tych detali nie powiedział wprost to widocznie to co mówił, to czego nie mówił, jak nie indagował już dla kogo naprawdę pracują mówiło Francuzce, że jej rodak widocznie nie pytał już o to o co miał wyrobione zdanie albo uznał, że nie uzyska szczerej odpowiedzi w tak bezpośredni sposób. W każdym razie jutro rano zamierzał opuścić te malownicze miasteczko razem z całym ładunkiem ciężkiej wody.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline