Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-12-2018, 10:59   #50
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Franki ruszył biegiem z pogiętą rurą. Sadził wielkimi susami omijając leżące na ziemi kawałki desek czy zmurszałych cegieł. Bokiem coś przeleciało i zagrzechotało i ściany i podłogę, ale nie zwracał na to uwagi. Był coraz bliżej, dwaj strzelcy nie mogli go nie zauważyć ani nie usłyszeć. Obaj równocześnie oparli przedramiona o kawał betonu by ustabilizować broń i obaj zaczęli celować. Frank poczuł dwa uderzenia. Jedno w pierś, drugie w szyję. To nawet nie bolało. Strzałka wystawał z piersi. Druga taka sama musiała tkwić w szyi, ale tego nie wiedział. Zrobiło mu się miękko w kolanach. ostatnie dwa kroki zrobił siła woli. Rura zatoczyła łuk i trzasnęła pierwszego strzelca. Poleciał w bok jak szmaciana lalka.
Krugi przeturlał się i strzelił, kolejna strzałka utkwiła w piersi olbrzyma. Oburęczny cios rurą z góry skrzesał iskry, gdy strzelec znowu się odturlał.

Tommy ruszył za kumplem. Szło mu wolniej, bo co chwilę potykał się o jakieś śmieci. Zobaczył cień na podłodze w który chciał trafić większy cień. To mu wystarczyło do namierzenia celu. Strzelił, posyłając grad ostrych odłamków.

Frank widział jak nale połowę twarzy strzelca szatkują drobne kawałki betonu. Ten jęknął i padł. Frank wyciągnął strzałkę z piersi. Coś mu wstrzyknięto… powinien już paść po trzech. Wyjął wszystkie po kolei.

Wszyscy nieprzytomni. Teraz Frank miał rzuty jak Hulk Bez szpitala się nie obejdzie.

- Hej ty! - krzyknął ten wyglądający na ochroniarza próbując złapać za klamkę u drzwi. Ale furgonetka już się rozpędzała.
Potrącił jakiś statyw, składane krzesełka trzasnęły pod kołami. Dziwnie ubrani ludzie rozbiegli się na boki. Zahaczył o jakieś czarne pudła, dopiero w lusterku zobaczył, że to były głośniki. Z naciskiem na “były”. Kilka chwil później zostawił za sobą bałagan, którego narobił i znikł za kolejnym zakrętem. Nikogo nie widział w lusterku, nie gonili go, choć miał wrażenie, że ktoś go obserwował. Psy też zdawały się być niespokojne. Po minucie to ustąpiło.
 
Mike jest offline