Kislevitka skwitowała kolejną wizytę Habernicka zwyczajowym wzruszeniem ramion.
– Ja tam bym się przeszła do tego całego Gjejselhofu. Nie podobało mi się zupełnie, szto powiedział ten zapocony spaślak. Właściwie nie mamy nic do stracenia – zwróciła się do kompanów ni to pytająco, ni oznajmująco – …chyba – dodała po chwili namysłu i poszła zaparzyć herbatę z odrobiną czegoś mocniejszego, czy też coś mocniejszego z odrobiną herbaty.