Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-12-2018, 10:16   #27
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Kiedy odsunęli się nieco, zaś gospodarz przyjmował miłe słowa od innych osób, jakiejś pary wyróżniającej się elegancją popartą majątkiem.
- Wszystkich atrakcji - zapytał dziewczynę - właściwie co pan Sebastian ma na myśli? - nie powiedział głośno, ale myślał, że będzie jedzenie, tańce, ale niby co tam jeszcze.
- Muzyki, tańców, pewnie będzie jeden czy dwa pokazy. - Amanda ujęła Tomasso pod ramię i ruszyła w kierunku głównej sali. - Jedzenia, alkoholu, zapewne miał też na myśli krążące po okolicy kotki i kocury. - Mówiąc to zarumieniła się lekko. - Zazwyczaj Sebastian pilnował by można było skorzystać i z takiej atrakcji…
- Cóż powiedzieć - stwierdził mocno zdziwiony Tomasso - widocznie pan Sebastian dopuszcza rozmaitych gości, mających różne gusta - przyznał Włoch. Słyszał cokolwiek o swingersach, przewidujący Sebastian proponował gościom także wzbogacone doznania. - Cóż, bawmy się wobec tego. Hm, może poszukajmy jakiegoś bufetu oraz sali, gdzie można potańczyć - zaproponował.
Piętro palazzo całe wydawało się być jednym wielkim pomieszczeniem do tańca. Pojedyncze pary już wirowały do muzyki granej na żywo przez “koty”. Jedzenie było porozstawiane w różnych miejscach i noszone przez obsługę przyjęcia. Szybko też zorientował się na ile prawdziwe było przypuszczenie Amandy, gdy znów rozpoznał kogoś po figurze. Monika, bo był pewny że to ona, nawet pomimo kociej maski, zabawiała właśnie jakiegoś gościa, racząc się z nim szampanem.
- Chcesz zatańczyć? - Amanda nie czuła się pewnie w tym towarzystwie. Lubiła Sebastiana i wiedziała, że zależało mu by się tu pojawiła, jednak wolała gdy wokół było mniej ludzi. Na szczęście miała obok Tomasso i mocno ściskała jego ramię szukając w nim oparcia.
- Tak, chodźmy. Wiesz, nie tańczyliśmy wcześniej razem - odpowiedział oraz ujął dziewczynę za dłoń prowadząc na środek sali, gdzie tańczyło ze sobą kilka par. Właściwie czy par? Bowiem chyba tylko jeszcze jedna należała do gości, pozostałe tworzyli: gość oraz kocia obsługa. Wydawało się przy okazji, śmiałość gości nie miała zbyt wielkich granic, bowiem podczas chwil tanecznych zbliżeń, niektórzy bez wahania pozwalali sobie muskać wrażliwe miejsca partnerów. Zresztą "koty" odpowiadały podobnie. Oczywiście bez jakiejś nachalności, jednak partnerzy tanecznie bawili się zmysłowo, jakby prowadząc ze sobą jakiś seksualny dyskursik.
Amanda ułożyła jedną dłoń na ramieniu mężczyzny, drugą wkładając w jego rękę.
- To prawda. Jedynie raz zatańczyłam dla ciebie. - Amanda uśmiechnęła się, a Tomasso zauważył jej rumieniec wylewający się także poza granice jej maski. Nachyliła się do ucha Włocha i odezwała szeptem. - Ale teraz widzisz czemu mogłam się czuć nieswojo przychodząc tu sama.
Skinął rozpoczynając taniec, bowiem akurat kocia orkiestra zaczęła coś nowego oraz dosyć wolnego. Tańczące pary natychmiast wykorzystały ową okazję do jeszcze większej demonstracji bliskości, zaś jakaś nagle zatrzymała się opuszczając parkiet oraz ruszając gdzieś. Jakaś młoda, elegancka blondynka oraz dobrze zbudowany koci mężczyzna.
- Twój wujek to naprawdę osoba mająca gust, ale chyba też trochę libertyn - stwierdził oceniając tą sytuację wokoło. Mówił szeptem, zresztą biorąc pod uwagę muzykę nikt nie słyszałby ich rozmowy. Zaś słowo "trochę" przy "libertyn" było nooo bardzo niedoszacowane. "Trochę" to on mógł być sam, bowiem skrycie nie miałby nic przeciwko jakimś ciekawszym eksperymentom. Przynajmniej tak myślał przed poznaniem Amandy.

Kolejna para pojawiła się na parkiecie, Monika oraz jej partner od szampana. Dziewczyna świetnie tańczyła oraz także poznała Tomasso. chyba lekko zdziwiona, ale posłała mu ukradkiem znajomy uśmiech nie przerywając zresztą konwersacji ze swoim partnerem. Oddał jej różnie starając się nie robić tego zbyt jawnie. Zresztą wokoło wszystko kręciło się, przyciemnione światło powodowało zaś, że ciężko było ocenić kto wysłał do kogo jakieś minki.
- To koleżanka szkolna - wyjaśnił jednak Amandzie Tomasso. - Sąsiadka ponadto niemal, wynajmuje mieszkanie dwa numery dalej.
- Jeśli jest w tym stroju musi pracować jako… - Brytyjka zawahała się.
- Owszem właściwie - przygryzł wargę - jest, jednocześnie wedle tego co mówi że tak się wyrażę, osobą, która po prostu lubi to co robi. Monika nie przejmuje się swoim zajęciem. Można powiedzieć, że jest z tego … pewnie dumna to zbyt wielkie słowo, ale robi to na co ma ochotę oraz wybiera ponoć jedynie takich, którzy jej właśnie odpowiadają. Ponieważ zaś jeszcze otrzymuje za to pieniądze … jednocześnie studiuje przy okazji, jeśli pamiętam, filozofię na Uniwersytecie Weneckim - Tomasso lubił Monikę. Nawet w czasach liceum prawie chodzili ze sobą chwilkę. Inna sprawa, że ogólnie Monika wymieniała facetów bez mrugnięcia okiem. Lubiła bardzo urozmaicenia oraz nie pozwalała nikomu, aby myślał, iż jest tylko jego. Jego dziewczyną, jego kochanką, tylko właśnie jego ...Pozwalała ze sobą przeto chodzić tak “prawie” po czym jednak zmieniała obiekt zainteresowania. Tomasso wraz z połową chłopaków podkochiwał się w niej oraz był takim “prawie” wśród wielu innych. Co ciekawe, Monika miała umiejętność zachowywania sympatii innych i pewnie dlatego dalej kumplowali się z Tomasso, czasem na “dzień dobry”, czasem na jakąś pogaduchę, czasem na sąsiedzką pomoc typu pożyczenie cukru.
Amanda przytaknęła choć była szczerze zmieszana. Niby rozumiała, że ktoś może zarabiać w ten sposób. Znała też studentki Historii, które także uważały że to dobry sposób by dorobić. Jednak to, że Tomasso znał się z taką osobą bliżej było dziwne.
- To dobrze, że lubi to co robi… - Odpowiedziała niepewnie nie przerywając tańca.
- Hm - odpowiedział, co mogło oznaczać wszystko. Inna sprawa, iż musiał się skupić na tańcu. Włoch nie tańczył jakoś specjalnie. Owszem, potrafił, radził sobie i tak tam dalej, ale nie był doświadczonym bywalcem parkietu. Raczej przeciętnym, przeto musiał zogniskować swoją uwagę na ruchach ciała oraz prowadzeniu partnerki. Aczkolwiek przy stosunkowo wolnej melodii sprawa była ułatwiona. Zresztą jakoś temat ich rozmowy, czyli Monica Belucci usunęła się lekko na bok, zaś jej partner chyba sugerował, iż zamiast tańczyć mogliby się przenieść gdzieś na osobność. Kocica odkiwała mu potakująco, chwile później pociągając mężczyznę gdzieś na bok. Ich miejsce zajęła jakaś inna para, biorąc pod uwagę kształt masek, chyba obydwoje byli zaproszeni. Zachowywali się jednak bardzo swobodnie. Ciekawe, iż kobieta miała ciemną karnację skóry, Murzynka najpewniej lub mulatka.
Nastrój niestety znów udzielał się Amandzie. Dźwięk muzyki, delikatny szum szampana w głowie i bliskość kochanka sprawiały, że zrobiło się jej ciepło. Pary wokół nie miały znaczenia bo musiała się całkowicie skupić na tym by zachować spokój.
- Może coś zjemy? - Zaproponowała zerkając przez maskę na kochanka.
Nie potańczyli zbyt długo, jednak akurat to właśnie dobrze! Przynajmniej dla Tomasso, który wolał inne rozrywki niźli parkiet taneczny.
- Oczywiście moja droga, a może masz ochotę na lampkę szampana … samotnie - dodał już cichutkim głosem czując, iż owa swobodna atmosfera zaczyna się udzielać także jemu. Dłonie na pośladkach partnerów, zahaczanie biustów partnerek, pocałunki, szepty, zaloty stanowiły dookoła normę, która wpływała na Włocha. Oczywiście najmocniej wpływała Amanda, która była prawdziwym afrodyzjakiem.
- Nie miałbyś nic przeciwko? - W głosie Amandy pojawiło się zaskoczenie ale i ulga. Nie była pewna jak Tomasso zareaguje na to co się tu działo. - Piętro wyżej są pokoje…
- Wobec tego - zgarnął tacę z szampanem oraz dwoma lampkami, wysokimi jak przystało na klasyczne kielichy do szlachetnego trunku - prowadź proszę … - powiedział namiętnie ukochanej dziewczynie. Czuł, bardzo czuł iż pragnie coraz bardziej wspólnej łóżkowej zabawy, otoczony elegancją oraz dochodzącymi przez drzwi dźwiękami dalekiej muzyki.

Dumał przez chwilkę … słowami “nic przeciwko” spytała, przeciwko czemu, zastanawiał się, kiedy ruszyli. Atmosfera była no taka luźna, to prawda. Ale inna kwestia, że w dowolnym akademiku nie takie rzeczy się działy. Jednak miała swój klimat, jakiś taki dziwny, dekadencki, libertyński, erotycznie swobodny, ale na pewno nie nijaki. Szanowny Sebastian miał gust oraz potrafił tworzyć nastrój. Chociaż podobno większą zasługę pod tym względem miała jego konkubina.
Amanda poprowadziła go amfiladą pomieszczeń. W jednym umieszczono przekąski zimne i ciepłe. Eleganckim damom towarzyszyli tu koci panowie zabawiając je rozmową i przynosząc przekąski. Dalej była sala karciana gdzie kocie krupierki prowadziły różne gry. Najpopularniejsze były ruletka i poker. W pomieszczeniu sąsiednim pokaz tańca na rurze wykonywała inna kotka. Amanda chwyciła po drodze jakąś miseczkę z owocami i wprowadziła go na schody, którymi weszli na piętro służące kiedyś dla służby. Tutaj od niewielkiego salonu znajdującego się przy klatce schodowej rozchodziły się korytarzyki i wejścia do licznych mniejszych pokoi.
- Zasada jest by zamykać drzwi gdy się korzysta z jakiegoś pokoju i pozostawiać je otwarte gdy się wychodzi. - Uśmiechnęła się do kochanka i wskazała na pierwsze lepsze otwarte pomieszczenie. - To chyba sypialnia… może być?

Wprowadziła Tomasso do dużo niższego niż poprzednie pomieszczenia.
[MEDIA]https://i.pinimg.com/474x/8f/72/7d/8f727dfa1fd5f504115788c0404c9ed2.jpg[/MEDIA]

Tutaj panowała nowoczesność. Właściwie nie dziwne, jeśli musiało być wszystko wymienione. Dosyć gustownie zresztą.
- To piętro było potwornie zdewastowane. Sebastian musiał wymienić tu wszystko. - Dziewczyna mówiąc to jednocześnie zamknęła za nimi drzwi. Ufff, dobrze. Właściwie Visconti nie dziwił się wprowadzaniu takiego obyczaju, jak zamykanie drzwi oznaczające zajęty pokój. Inaczej mogło dochodzić do niemiłych odwiedzin podczas deprymujących momentów. Pomyślał, że poczułby się głupio w takim momencie, gdyby nagle ktoś nadszedł. Amanda pewnie identycznie. Pewnie zresztą tak czy siak takie wejścia się zdarzały, kiedy goście mocniej popili, ale zdecydowanie dawały się ograniczać. - Dobrze się czujesz na przyjęciu? - zapytała.
- Na przyjęciu? Dobrze, jestem z tobą, szampan, taniec i ... - nagle przytulił ją całując, ale też starając się nie opuścić swojej tacy, ani nie wywalić jej owoców - oczywiście pocałunek. - A ty?
Wykręcił pytając korek nalewając szampana.
- Napijmy się, potem ... chciałbym napić się mojej ukochanej - powiedział cicho podając jej wysoką szampanierkę napełnioną do dwóch trzecich bąbelkującym płynem.
- Też się czuję dobrze. Ale to dzięki temu, że jesteś obok. - Amanda zdjęła kocią maskę i upiła szampana. - Bałam się czy ta atmosfera będzie ci odpowiadać. Jest… specyficznie. A ja… reaguję…. na takie sytuacje. - Zarumieniła się mocniej.
Chyba nie chciał zrozumieć, co miała na myśli. Czy ma zawsze ochotę na seks, kiedy jest taka erotyczna atmosfera? Nie ważne, był przy niej, darzył uczuciem oraz pożądał.
- Ja reaguję na ciebie, bez względu na sytuacje - wyznał szczerze. - Nie przeszkadza mi to, co dzieje się tutaj. Właściwie trochę dziwnie dodatkowo podnieca - ostatecznie jeśli pomyśleć, za ścianą prawdopodobnie jakaś para robiła pewnie to samo, co oni planowali. Niejedna para i nie tylko para. Bowiem Włochowi wydawało się, że widział jakiegoś mężczyznę otoczonego przez dwie panie oraz odwrotnie, jakąś panią, której towarzyszyło dwóch kocich mężczyzn. Chyba obowiązywała tutaj pełna zasada swobody obyczajów.

Wyjął z dłoni Amandy kielich, ułożył na stoliku przed leżanką, swój zresztą także. Później przykląkł na jedno kolano, niczym rycerz przed swoją damą uniósł leciutko obiema dłońmi skraj pięknej, wieczorowej sukni dając do zrozumienia, co pragnie uczynić.
- Mogę? - spytał dziewczynę unosząc oblicze oraz spoglądając na nią. Widać było, iż jego głos drży z podniecenia, zaś spojrzenie strzela promieniami.
Amanda przytaknęła ruchem głowy i przytrzymała swoją suknię odsłaniając przed kochankiem krawędzie swoich pończoch i lekko wilgotną bieliznę.
- Gdy bywałam tu sama i nie robiłam tego zbyt często ta atmosfera bardzo mi się udzielała. - Powiedziała szeptem wpatrując się we Włocha. - Ale dziś… dziś reagowałam głównie na twoja bliskość. Chciałam cię tu zabrać jednak nie byłam pewna jak się czujesz na przyjęciu.
Jeszcze chwila. Szelest materiału równie delikatny jak jej słowa. Suknia przesuwała się ku górze pokazując powoli majteczki, talię, obnażone piersi, aż wreszcie dziewczyna miała na sobie już tylko dolną część bielizny, buty oraz eleganckie rajstopki.
- Jesteś wyjątkowa, wspaniała ... - szeptał podniecony odrzucając jej suknię na leżankę. Sam także odrzucił marynarkę smokingu. Wpatrywał się mocno rozgorączkowanym wzrokiem omiatając jej ciało. - Zachwycam się tym co widzę - powiedział zbliżając się do niej oraz układając dłonie na jej krągłych biodrach. Wsunął dłonie pod jej majteczki oraz zaczął je zdejmować.
- Hmmmmm - pochylając się wciągnął zapach jej podnieconej pochwy. - Uwielbiam to - wyszeptał. - Chcę cię wziąć tam, przed lustrem - wyszeptał wskazując na leżankę identycznej barwy oraz wzoru jak ta, gdzie leżały suknia oraz smoking, jednak która znajdowała się vi za vi lustra. - Będziesz mogła widzieć dokładnie …
- Dobrze. - Amanda uniosła najpierw jedną, a potem drugą nogę by ułatwić Tomasso zdjęcie majtek. Wpatrywała się w kochanka rozpalonym wzrokiem stojąc przed nim jedynie z pończochach i butach. - Czy… czy chcesz mnie wziąć od tyłu?
- Od tyłu też - przyznał całkowicie szczerze - i od przodu i pragnę, byśmy byli ze sobą na tyle sposobów, aż będziemy całkowicie wyczerpani oraz całkowicie szalenie szczęśliwi. Chodź i teraz ty rozbierz mnie - uśmiechnął się do niej czując, że już nie wytrzyma długo. Jego męskość bardzo mocno naciskała już na materiał majtek i spodni tak, że zaczynało go boleć niemal.
Brytyjka przytaknęła i zabrała się za rozbieranie mężczyzny. Na łóżku wylądowały muszka, kamizelka i koszula. Amanda przyklęknęła przed kochankiem i sięgnęła do paska jego spodni.
- Byleby nam sylwester nie umknął. - Zażartowała zsuwając spodnie Tomasso. Przed jej oczami pojawiła się męskość napierająca na majtki kochanka. Powoli pomogła mu wyjść ze spodni, zdejmując buty i sięgnęła do gumki jego bielizny. Znów czuła się tak potwornie podniecona… Zsunęła majtki uwalniając oręż Włocha i nachyliła się delikatnie całując jego czubek, który mocno podskoczył pod pieszczotą jej ust. Jeszcze tylko wysupłał się z majtek, skarpetek, wreszcie kompletnie nagi stał przed nią z wyprostowanym na baczność orężem.
Był duży, napięty oraz bardzo czerwony. Jego czubeczek zdobiło kilka kropelek jasnoprzezroczystego płynu, który wydobywał się z niewielkiego otworka na samym szczycie.
- Pragnę cię, teraz! - powiedział głośno pochylając się do klęczącej dziewczyny, ujmując ją pod brodę oraz gwałtownie całując. - Teraz pragnę Amando najpierw, weźmiesz go najpierw ustami?
- Też miałam na to ochotę. - Brytyjka uśmiechnęłą się i delikatnie ujęła dłonią męskość kochanka by nakierować ją na swoje usta. Jej wargi otuliły rozpalone ciało, a język przesunął się po spodzie oręża Tomassa. Smak, który poczuła w ustach nadal był dziwny, ale… coś w nim sprawiało że jej myśli odpływało i miała ochotę skupić się tylko na pieszczeniu tego fragmentu ciała. Ssała je i lizała na przemian delikatnie poruszając dłonią, którą je przytrzymywała. Mężczyzna zaś najpierw głęboko wciągnął powietrze.
- Ach, tak to … cudowne … - chciał coś jeszcze powiedzieć, ale tylko jęknął, kiedy językiem musnęła szczególnie wrażliwego miejsca pod czubkiem żołądzi. Jeg biodra odruchowo poruszyły się współgrając z ruchami jej dłoni oraz ust. Skromna dziewczyna, która jeszcze niedawno wstydziła się teraz pragnęła tego sama oraz, czuł to, czerpie również przyjemność. Był niesamowicie rad, że daje jej radość oraz rozkosz. Spoglądał z góry, jak wilgotny pal to znika w jej ustach, to ponownie wychodzi na zewnątrz.
- Kocham cię, wiesz, echhmrrrr - jego słowa przeszły w rozkoszne mruknięcie. - Amando - jęknął - jeszcze chwila a nie wytrzymam już, to takieeee podniecajaceee - jęknął ponownie, choć jeszcze starał się chwilkę utrzymać wzbierającą falę, która gwałtownie rosła przy podnóża jego trzona. - Ach, Amando, naprawd … - tym razem już nie dał rady. Któreś ssanie dziewczyny przerwało tamę! Jego dłonie odruchowo ułożyły się na jej włosach lekko ściskając zaś penis wystrzelił, biodra pognały zaś jeszcze mocniej do przodu.
Teraz już Amanda wiedziała czego się spodziewać i powoli zaczęła przełykać to czym obdarował ją kochanek. Gdy skończyła oblizała czubek jego penisa i swoje wargi.
- Dużo tego… - Szepnęła uśmiechając się do Tomasso. Tymczasem mężczyzna stał przed nią wstrząśnięty wręcz gwałtownym doznaniem. Drżał przez chwilę, zaś jego skórę przebiegały kolejne fale przyjemności powodując miły dreszczyk. Czuł doskonale, jak do podbrzusza uderza wręcz wezbrana rozkosz, która sprawia, że kręci się w głowie, zaś kolana miękną. Ciężko wzdychał, aż wreszcie doszedł do siebie, kiedy już jego maleńkiego obecnie peniska dziewczyna wypuściła ze swoich ust.
- Amandaaaaa … jesteś … jesteś obłędna … o rety … myślałem … myślałem, że oszaleję, tak było cudownie …
Jeszcze chwilka, której potrzebował, aby dojść do siebie.
- Teraz moja kolej - wyszeptał prowadząc ją na kozetkę przeciwko lustra. - Teraz ja chcę się napić twojego nektaru - ułożył ją na leżance, rozłożył nogo oraz ustawił tak, że strategiczne miejsce kobiety było już poza krawędzią siedziska. Przyklęknął pomiędzy jej nóżkami i pocałował usta. Mocno oraz namiętnie. Później zszedł na piersi.
- Piękne masz, wiesz, uwielbiam je …
Ucałował same stojące czubeczki, ale nie skupiał się na nich. Teraz jego kolej, by zakosztować kielicha kobiecego nektaru. Chwilę później dziewczyna mogła już poczuć jego wargi całujące jej intymne płateczki.
- Kocham cię - wyszeptał wpatrując się w jej otwartą, śliczną kobiecość, pięknie połączoną na górze strategicznym węzełkiem oraz otwartą, ukazującą cudowny róż. Jego języczek wszedł pomiędzy płatki kobiecości oraz powoli początkowo zaczął zbierać jej kropelki.
- Smaczne - wyszeptał przyspieszając oraz nagle zasysając węzełek na górze spinający płatki, A potem … potem zajął się pieszczeniem i smakowaniem. Jego języczek był wszędzie. Pieścił, dodtykał, wwiercał się jakby leciutko stukając końcóweczką. Później ponownie ssał płateczki, albo po lewej, albo po prawej, albo węzełek. Schodził na dół, gdzie znajdowała się kobieca głębia, tam też zaczynał pieścić początek, ale później ponownie szedł na górę, wreszcie skupiając się na jej wrażliwej tareczce, którą wyczuł, jak reagowała na gwałtowniejsze pieszczoty..
Amanda jęknęła głośno ale szybko osłoniła usta. Po zabawie męskością Tomasso już była na skraju, a teraz…. Teraz czuła że odpływa rozkoszy. Czuła gorący język kochanka przesuwający się po najwrażliwszym z jej miejsc i wiedziała, że każde muśnięcie przybliża ją nieubłaganie do szczytu. Jej nogi drżały jak w febrze gdy powstrzymywała je by nie zacisnęły się na głowie Tomasso.
- Kochanie ja… ja zaraz.
Czuł się cudownie słysząc te słowa. Chyba nie ma dla mężczyzny wspanialszego komplementu niż ten, kiedy słyszy od swej kochanki głos na skraju rozkoszy. Jeszcze zwiększył szybkość ruchów czując, że nie będzie mógł tak długo, ale teraz skupił się jedynie na pobudzonej łechtaczce. Język mężczyzny raz po raz atakował to ją, albo jej najbliższe okolice starając się jak najszybciej, jak najmocniej powiększyć to co czuła.
- Kocham cię - jęknął wśród gwałtownych ruchów doprowadzając ją do jeszcze wyższego uniesienia.
Amanda doszła z głośnym okrzykiem ale zdusiła go osłaniając swoje usta obiema dłońmi. Jej ciało zadrżało mocniej i wygięło się w łuk gdy przeszył je przyjemny impuls. Przez chwilę leżała zasłaniając rozchylone wargi dłońmi jakby obawiała się, że może wydać z siebie kolejne dźwięki rozkoszy. W końcu gdy jej oddech nieco się uspokoił opuściła ręce i uśmiechnęła się do kochanka.
- Jesteś wspaniały. - Wyszeptała, delikatnie zachrypniętym od rozkoszy, głosem.
- Przy tobie - odpowiedział na jej miłe słowa. - Hmrrrrr, kontynuujmy - powiedział uśmiechając się znacząco. Jego męskość podczas pieszczenia jej odzyskała odpowiednią sprawność i znów była twarda jak wcześniej i chciała znaleźć drogę do jej ciała. - Pragnę cię, pragnę cię wziąć - wyszeptał namiętnie układając ją tym razem na plecach. Dziewczyna półsiedziała podczas niedawnych pieszczot, przeto wystarczyło lekko ją ułożyć na leżance. Dzięki temu obydwoje mieli wygodnie, ale też ona mogła zerkać z boku na lustro, jeśli chciała. Uniósł jej nóżki podnosząc jednocześnie biodra oraz sam przklękając za nimi. Lekko rozsunął je wpatrując się przez momencik w owo słodkie, otwarte obecnie miejsce, wspaniały kielich kwiatu. - Mrrr, wiesz, jesteś cudowna - jeszcze leciutko mocniej rozszerzył jej nóżki przybliżając się odpowiednio. Mogła poczuć, jak przybliża się do niej, jak jego mokra końcówka przesuwa się po jej, równie mokrych płatkach, aż wreszcie jak podczas kolejnego ruchu dochodzi do odpowiedniego miejsca. Wtedy zaś mocne pchnięcie posłało go właśnie ku jej ciasnej głębi słodkiego sezamu.
Teraz Amanda nie zdążyła już zakryć ust. Głośny okrzyk poniósł się po pokoju wyraźnie dając znak o tym co w nim się działo. Dreszcze, które dopiero co opuściły jej ciało powróciły ze zdwojoną siłą gdy wypełniła ją znajoma obecność. Gorąca i rozpychająca się w jej ciasnym wnętrzu.
- Tomasso… jesteś… - Jej głos przypominał mruczenie. Mruczenie zadowolonej kocicy. - Jesteś taki duży.
Takie pochlebstwa sprawiają, że kiepski kochanek staje się dobrym, zaś dobry wręcz genialnym. Mieć dużego! Któryż mężczyzna nie marzy o takich słowach i c=któryż nie obawia się, że nie sprosta potrzebom swojej kobiety. Dodała mu siły, energi i jeszcze większego zapału. Patrzył na nią, na jej ciało drżące przy każym pchnięciu, na cudownie falujące cycuszki, które tak reagowały, na oblicze kobiety, które wyrażało przyjemność oraz na to miejsce, na ten kwiat obejmujący jego żądło, przyjmujące do siebie wewnątrz, ciasne, mokre oraz tak bardzo opinające go. Jeszcze mocniej wygiął jej nóżki pochylając się nad nią. Zmieniło to trochę kąt natarcia oraz zbliżyło kochanków jeszcze bardziej. W takiej pozycji nie mogła wiele zrobić, poza poddaniem się jego sile. Jego biodra zaś ruszały coraz silniej i szybciej docierając do samej końcowej ścianki. Amanda nie mogła oderwać od niego wzroku choć lustro tak bardzo kusiło. Jego twarz przepełniona rozkoszą, smukłe ciało poruszające się nad nią i dające to czego, jak wierzyła, pragnęła każda kobieta. Tomasso znów w zatrważającym tempie prowadził ją na szczyt.
- Ach, jesteś najlepsza, kocha … - jeszcze chwilka, jeszcze jęknięcie, jeszcze próbował powstrzymać to oszałamiające parcie pod swoim penisem, aż wreszcie krzyknął. - Ach! - dokładnie podczas krzyku wystrzelił w niej swoim nasieniem, które setkami maleńkich, kropelkowych pocisków popędziło uderzając w jej napięte wnętrze. Jego głos połączył się z okrzykiem brytyjki. Bo gdy tylko jego męskość zaczęła drżeć podczas szczytowania, to i ciało Amandy odpowiedziało jej podobnym drżeniem. Ujęła jego twarz całując go namiętnie i pozwalając swemu ciału zaciskać się na nim. Jej wzrok był rozmazany, ale to nie miało znaczenia gdy mogła swymi ustami całować jego wargi, dłońmi przesuwać bo znajomych policzkach.

Tomasso przez chwilę czuł wręcz błyskawicę przyjemności pobudzającą ciało. Pochwa kobiecego kwiatu zacisnęła się na nim jeszcze raz powodując kolejny wystrzał przyjemności, usta zaś namiętnie oddawały pocałunki przez długą chwilę, aż wreszcie cały rozmazany świat powrócił do normy, choć niezupełnej, bowiem przyjemność oraz odprężenie pozostały. Jego męskość zmalała na tyle, że nie dało się utrzymać jej wewnątrz. Wysunęła się na zewnątrz kwiatu.


- Uch, to było … - wyszeptał wreszcie. - Kochanie - mówił przytulając się pomiędzy pocałunkami. - Uffff - zaproponował - przytulmy się - musiał po męsku mieć chwilkę odpoczynku, jak zaś można słodziej ją spędzić, niż przy ukochanej damie.
Amanda objęła go chętnie ciesząc się po chwili spełnienia ciepłem męskiego ciała.
- Teraz to przyjęcie bardzo mi się podoba. - Powiedziała żartobliwie i po raz kolejny pocałowała wargi Tomasso.
- Mi też. Jest super. Właściwie mam wszystko, co chciałbym podczas tej nocy. Hm - spojrzał na zegarek, do północy było jeszcze dwie godziny, więc mieli sporo możliwości dalszej zabawy. - Amando, czy próbowałaś … - przez chwilę wahał się, jakby nie wiedząc, czy spytać ją, czy powiedzieć, czy cokolwiek - tak od tyłu, znaczy no w no wiesz pupę? - widać było niepewność jego głosu, jakby chciał spróbować przy owym nastroju owego domostwa, lecz obawiał się, jak ona zareaguje.
Brytyjka zaniemówiła a jej dłonie zacisnęły się mocniej na męskim ciele.
- Chodzi ci o seks analny? - Spytała chcąc się upewnić, czy chodzi im o to samo i szybko odnalazła potwierdzenie w oczach kochanka. - Nie… nigdy… nigdy nie byłam z nikim na tyle… tyle blisko. - Opuściła wzrok rumieniąc się mocno. - Chciałbyś.. Spróbować?
- Tak nigdy jeszcze nie próbowałem, jeszcze … nie wiem, czy to przyjemne, czy … słyszałem tylko, że trzeba się przyzwyczaić, nie wiem, ale jeśli też chciałabyś spróbować … - mówił bardzo poważnie.
Amanda podniosła na niego wzrok. Bała się. Słyszała, że to boli, ale… ale chciała spróbować z Tomasso wszystkiego.
- Jeśli wiesz…. Wiesz jak… to możemy. - mruknęła cicho. - Tez jestem ciekawa.
- Tylko właściwie … z filmów - przyznał. - Wiesz mam pomysł - zaproponował - spróbuję najpierw, zresztą sama zobaczysz, uklęknij proszę, no wiesz i oprzyj się na poduszkach - zaproponował dziewczynie.
 
Aiko jest offline