Wolfgang był nieobecny. W oczach było widać jego chorobliwy obłęd. Na wymianę informacji reagował kiwaniem głowy jakby był w innym miejscy.
Gdy pojawiła się gosposia i wyglądała na jedyną niezmutowaną Techler odzyskał zmysły. Potrząsnął głową.
- Berni. Idziemy sprawdzić domostwo a chłopaki się zajmą nimi.- Rzucił na ucho kompanowi i gdy gosposia z kompanami się oddalali oni pozostali w miejscu. Gdy mogli już ruszyć do domu ruszyli.
Mag oczywiście skupił się na magii a szczególnie na źródłach mutagennych jak spaczeń. Wielce też maga interesowało to co znajdą w gabinecie. Samym przeszukaniem się nie zajmował by śladów nie zostawić. Wprawne ręce Zinggera zapewne mniej śladów pozostawią jednak Techler zamierzał asystować przyjacielowi by na jakąś przykrą pułapkę czy co innego związane z magia nie trafił.
- Ciekawy miecz Lothar znalazł. Będę musiał się mu przyjrzeć, ale to nie jest robota ludzkich rąk.- Zaczął gdy byli pewnie, że są sami w budynku.
- Przerażające jest to co tu się dzieje. Tu dzieci rodzą się już mutantami. Jedzenia i wody nie możemy stąd brać bo lepiej nie ryzykować czy dekret cesarski nas uchroni na dłuższą metę.- Dodał i skupił się nad szukaniem. Miał cały czas baczenie na dźwięki. Gdyby jednak ktoś był w budynku lub jegomość z warsztatu miałby chęć nadejścia do domu.