Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-12-2018, 12:37   #30
waydack
 
waydack's Avatar
 
Reputacja: 1 waydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputację
Luke okazał się przyzwoitym gospodarzem i przemiłym człowiekiem. W przeciwieństwie do Dony traktował dzieciaki z pełną powagą, jak kolegów i koleżanki i chyba naprawdę chciał, żeby dobrze czuli się w jego domu. Co prawda jego zachowanie – ciągłe pociągnie nosem, przeciągły śmiech przypominający kwik świni, zęby wyszczerzone do granic elastyczności żuchwy - mogły wydawać się irytujące, ale przecież każdy ma mniejsze i większe wady. Młody Wrexler zaprowadził ich najpierw do swojego pokoju. Plotki okazały się prawdą – na honorowym miejscu, przy biurku stał nowiuśki komputer Commodore Amiga 1000 z monitorem o imponującej rozdzielczości 640x400, paletą 4096 kolorów, 4 kanałami stereo. Prawdziwa multimedialna bestia, idealna do gier i słuchania muzyki. Pokój był pełen dyplomów, pucharów, nagród co mogło dziwić, zwłaszcza, że Luke nie wydawał się wybitnym intelektualistą. Okazało się jednak, że zanim poszedł do liceum był najwyraźniej cudownym dzieciakiem. Wygrał dwa razy z rzędu międzystanowy konkurs ortograficzny, należał do szkolnej drużyny szachowej i w 1978 zdobył z drużyną pierwsze miejsce w turnieju młodzików a to była tylko część wyróżnień, która zdobiła jego ścianę. Widząc, że Hisako trzyma w ręku teleskop Wrexler klepnął się po czole jakby o czymś sobie przypomniał po czym otworzył jedną z szaf. Grzebał w niej przez parę minut wyrzucając stare podręczniki, globus i podarte trampki aż w końcu znalazł to czego szukał. Składany teleskop na statywie, dwa razy większy od tego jaki trzymała w ręku Azjatka.
- Ja też kiedyś lubiłem gapić się w niebo – uśmiechnął się niczym sobowtór Jacka Nicholsona – Myślicie, że naprawdę wylądowaliśmy na księżycu?
Kiedy przyjaciele zapoznali się z pokojem Luke’a i jego skarbami, chłopak zaprowadził ich do piwnicy. A raczej pomieszczenia, które w normalnym domu jest piwnicą, lecz w domu bogacza zostało przerobione na prywatny salon do gier. Automaty były ustawione pod ścianą w równych odstępach. Wrexler po kolei zaczął wkładać wtyczki do kontaktów i przedłużaczy i maszyny rozświetliły się futurystycznym światłem. To nie był jednak koniec wrażeń, bo po przeciwległej ścianie, w szklanej gablocie Luke trzymał komiksy – oryginalne wydanie Amazing Fantasy gdzie debiutował Spiderman, pierwszy numer Fantastic Four i Avengers. Pochwalił się nawet, że jako dzieciak wysyłał listy do redakcji Marvela i odpisał mu sam Stan Lee. Ciekawą pogawędkę przerwało najście Flanningana.
- Dona was szuka – powiedział a uwagę dzieciaków na pewno zwrócił szczegół, że Derek w ręku trzymał piwo i beztrosko delektował złocistym trunkiem.
Kiedy wyszli na górę do salonu, impreza trwała w najlepsze. Wielki pokój połączony z jadalnią, był pełen ludzi. Jedynym źródłem światła były dyskotekowe kule rzucające na ściany i sufit niebiesko-czerwone odbłyski. Muzykę puszczano z gramofonu podpiętego do potężnych kolumn, w tym hałasie trudno było nawet usłyszeć własne myśli.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=LHEsE9yN2CY[/MEDIA]

Siostra Martina brylowała w towarzystwie, wesoło chichotała z koleżankami racząc się drinkiem i podrygując w rytm muzyki. Gdy zauważyła brata i jego przyjaciół zmarszczyła brwi.
- Macie być grzeczni i nie przeszkadzać, zrozumiano!? Nie chcę się potem za was wstydzić! Za godzinę wracamy do domu więc zajmijcie się czymś pożytecznym -
Dona szybko straciła zainteresowanie dzieciakami i przeszła z salonu do drugiego pokoju, gdzie mogła dalej swobodnie plotkować. Nim przyjaciele zdążyli się naradzić co do dalszych planów, nagle Jimmy i Martin poczuli jak ktoś ich łapie za ręce i zaciąga na środek pokoju. Najwyraźniej starsze, podpite dziewczyny uznały, za zabawnie jest tańczyć z małolatami. Rudowłosa piękność i nie mniej atrakcyjna blondynka wzięły chłopców do kółeczka wywijając przed nimi swoimi biodrami.
Wyglądało na to, że Hisako i Heather zostały na lodzie. Za plecami usłyszeli parskania i śmiechy. Gdy się odwróciły zdały sobie sprawę, że nie tylko one są jedynymi dzieciakami na imprezie. W domu Luke’a Wrexlera pojawił się niesławny Jesse Bulligton.

***


31 sierpnia 1985 roku, w sobotni poranek, kiedy członkowie „Klubu wietrznej ospy” raczyli się lemoniadą na ganku w domu Barkerów, Jesse Bulligton całkowicie zatracił się w „Wyspie skarbów”. Jego mały pokoik znajdujący się w czynszówce na Magnolia Street pełen był modeli statków i samolotów, miesiącami pieczołowicie sklejanymi fragment po fragmencie. Mało kto wiedział, że ten wyrośnięty dzieciak, który na lekcjach sportu nie potrafił nawet stanąć na głowie może być modelarzem. Mało kto też przypuszczał, że Jesse w ogóle czyta książki. Mówili o nim szkolny zabijaka i nie bez powodu, zasłużył sobie na takie miano. Pobicie niedorozwiniętego, Aarona Coopera przyniosło mu złą sławę. Kto normalny bije upośledzone dzieciaki? Jakim trzeba być potworem, żeby znęcać się nad kimś takim? Tylko Jess znał całą prawdę, ale zła sława i tak się za nim ciągnęła zarówno w podstawówce jak i liceum. Marti, Hisako i Jimmy chodzili z nim na niektóre zajęcia a Heather znała jego siostrę Klarę, młodszą o niecałe trzy lata. Miała (nie)przyjemność zobaczyć Bulligtona w akcji, gdy pod szkołą dorwał paru gówniarzy, którzy zaczepiali dziewczynkę. Sam Jesse też obrywał od starszych kolegów, ale nigdy się nie skarżył, nigdy nie donosił, cierpliwie znosił upokorzenia. Znosił je w samotności, bez przyjaciół, bo nikt o zdrowych zmysłach, nie chciałby się kolegować z chłopakiem, który problemy rozwiązywał za pomocą pięści.
Gdy skończył czytać, spakował książki do plecaka i wyszedł z mieszkania. Do biblioteki miał tylko parę kroków. Bibliotekarka Jessica Thompson, widząc chłopca w progu przywitała go serdecznym uśmiechem. Jak zwykle poleciła mu parę klasyków, choć ich lista stawała się z każdym tygodniem coraz krótsza. Jess pochłaniał literaturę w ilościach hurtowych, mama Jimmiego patrzyła na to z podziwem i zazdrością, sama na pewno chciała by jej synowie zamiast tracić czas na turlanie kostkami sięgnęli czasem po jakąś porządną książkę.
Trzynastolatek wyszedł z biblioteki z trzema powieściami Juliusza Verna’a. Większości mieszkańców Breadhouse miała plany na sobotni wieczór, ale nie on. Nie znał nikogo kto by miał teleskop a gdyby poszedł na festyn stałby tam jak kołek, albo wdał się w bójkę ze starszymi chłopakami. Schodząc z chodnika na ulicę, nagle zahamowała przed nim czerwona corvetta kabrio.


W środku siedziało trzech starszych chłopaków z liceum, Rick Morgan, Patrick Grand i Dennis Lumier. Chłopcy wspaniałomyślnie postanowili zaprosić Jessiego na imprezę do Luke’a Wrexlera. W odróżnieniu od większości normalnych nastolatków, im młody Bullington imponował a pobicie upośledzonego Aarona uznawali za świetny żart. „Udowodniłeś młody, że masz jaja!” „Jesteś mistrz!” „Może następnym razem wytarzasz mu mordę w psim gównie?” słodzili i choć Jesse nie był dumny ze swojego występku nie mógł być obojętny wobec komplementów, starszych o pięć lat kolegów. Kumplowanie się z kimś takim jak Rick, Patrick i Dennis dodawało mu powagi i wzbudzało podziw rówieśników. Nawet przejażdżka na „El Diablo” nie była tak epicka jak impreza u Luke’a Wrexlera więc Jesse przyjął zaproszenie. Przed dziewiętnastą chłopaki odebrali go sprzed kamienicy i nic nie zapowiadało nadchodzącej katastrofy. Przez kolejną kilkadziesiąt minut trzynastolatek pałętał się po domu i nie za bardzo miał co ze sobą zrobić, potem jednak kumple zaciągnęli go do salonu, gdzie znajdowało się epicentrum imprezy. Wtedy Jesse zauważył znajome twarze - Japonka, okularnik, syn bibliotekarki i małolata rozmawiali z Doną Barker. Nie miał jednak czasu zastanowić się co tu robią, miał swoje własne problemy. Rick, Patrick i Dennis przydusili go do kanapy i siłą próbowali wlewać piwo do ust.
- No masz napij się, nie bądź cipa Bullington!

***


Hisako i Heather obserwowały jak trzech licealistów pastwi się nad trzynastolatkiem, wlewając mu piwo do ust. Nikt nie reagował, a ci którzy to widzieli zanosili się śmiechem. W pewnym momencie muzyka się zmieniła i prawie wszyscy, nawet Dona i Derek ruszyli na środek, przytulając się, całując, obmacując i robiąc wszystko o czym trzynastolatki mogą tylko pomarzyć.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=y0Qz0wZSzZc[/MEDIA]

Rudowłosa i blondyna patrzyły rozbawione na Jimmiego i Martina czekając na ich ruch.
A Bullington walczył i przegrywał.
 
waydack jest offline