Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-12-2018, 18:54   #131
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Benedykta, Coruja i Eryastyr - Tawerna

- Coruja z Wielkiego Lasu, z klanu Białych Sów. - Przywitała się również w eltharin. - Trafiłam tutaj za dwójką kłusowników uciekających za małą grupą ożywionych zwłok - wyjaśniła i wskazała na miejsce przy stole, w zapraszającym geście.
Eryastyr skorzystał z zaproszenia.
- Napijesz się czegoś? - spytał, widząc pusty stół.
- Właściwie przychodząc tu liczyłam na ciepły posiłek, ale nie odmówię porcji ich ludzkiego wina zwłaszcza jeśli będzie ono dodatkiem do rozmowy. Zbyt dawno słyszałam by ktoś inny mówił do mnie w eltharin.
- To będziesz miała jeszcze więcej okazji do porozmawiania, gdy wróci Faeranduil - odparł. - No i jeśli się natkniesz na jaśnie wielmożnego von Höcherko - dodał - to pewnie i ciebie zaszczyci naszym - westchnął - powitaniem.
Skinął na służkę i zamówił wino i coś do przegryzienia.
Odchodząca posługaczka mijała ludzi, którzy rzucali w stronę Eryastyra niepewne spojrzenia. Ci, którzy od razu uwierzyli słowom elfa w pośpiechu opuszczali karczmę. Robili to zwłaszcza mężczyźni, widocznie nie skłonni do pójścia przymusem na niskie mury miasteczka. W ślad za nimi inni zgromadzili się przy wejściu, wyglądając zapowiedzianych stróży prawa, karczmarz nawoływał o spokój a podróżnym odpoczywającym na ławie w rogu nagle zaczęło spieszyć się do wyjazdu. Dwóch niedawno przybyłych do Siegfriedhofu kapłanów Taala kłóciło się, lecz ich słowa ginęły w gąszczu innych wypowiadanych w emocjach.
Elfka popatrzyła na szarą myszkę która do nich dołączyła.
- Ożywieńcy już nie żyją, ale udało mi się paru unieruchomić na stałe - odpowiedziała we wspólnym na jej pytanie.
Dziewczyna, która w obliczu dwóch elfów wydawała się dzieckiem, popatrzyła na elfkę z zainteresowaniem.
- Nasi żyją - najwyraźniej brała je za swoją własność - znaczy, ruszają się. Widziałaś ich w lesie? Szli, czy co robili… - zmrużyła oczy - zabiłaś ich sama? - dodała z podziwem.
- Jeśli żyją to nie są to nieumarli, prawda? - broniła swojej logiki blondynka. - Nie sama. Było tam troje innych martwych. Zjawy bez ciał one zabiły zdecydowaną większość.
- Jak zwał, tak zwał - wtrącił się Eryastyr. - Ruszające się trupy, z tym się spotkaliśmy. A tam, powiadasz, zjawy bez ciał zaatakowały truposzy? - Spojrzał na elfkę.
- Benedykta, Coruja - przedstawił sobie obie panie.
- Benedykto. - Skłoniła się lekko elfka na oficjalne przedstawienie towarzyszki pobratymca. - Owszem pojawiły się znikąd, a po wszystkim uniosły się w niebo i zniknęły.
Sierota skłoniła się wyraźnie zmieszana i zawstydzona.
- Corujo - powiedziała niepewnie.
- Słuchajcie, tu za chwilę nie da się rozmawiać, Weźmy nasze jedzenie - Eryastyr spojrzał na Coruję - i przenieśmy się do mojego pokoju - zaproponował. - I porozmawiamy dalej.
Benedykta z wielkim zaangażowaniem zabrała się za składanie wszystkiego co było do jedzenia i uważnie obejrzała stół, czy nie zostały jakieś okruszki. Te wyzbierała poślinionym palcem i zjadła. Potem wróciła do rozmowy.
Elfka zabrała swoje rzeczy i podążyła za tą dwójką - w końcu co złego może się jej z nimi stać.
 
Obca jest offline