Po nazwaniu tkaczką powietrza Enkh zmrużyła oczy.
- Przede wszystkim, to jestem policjantką! – rzekła przez zęby . Ikki pokręciła głową i zza szat wyjęła torebkę cukierków.
- Może po cukierku dla rozładowania nerwów. Dobre, ziołowe – rzekła i pomachała paczką. Enkh warknęła, ale wzięła jednego. Hideki wepchnął do ust dwa i zaczął mówić.
- A to wszystko zaczęło się od tego, że tata zaczytywał się w dzieciństwie komiksami o Aangu… – zaczął, a Wang jęknął bowiem to on miał spisywać zenania. Potem Enkh spojrzała na komisarza spode łba, a Hideki przerwał opisywanie jak ich rodzice się poznali.
- A czy moja siostra dostanie mundur i pensję? – zapytał
- Mundurów nie mamy na stanie, a co do pensji, to zobaczymy, ale macie czapki – komisarz Gendo wyjął z szafki dwie za duże czapki i ubrał je nowym funkcjonariuszom. Hideki popatrzył na siostrę i gestem pokazał, że wygląda świetnie.
- Co do pana pytanie panie... Miau Miau? Może pan aresztować bliźniaków jeśli będą próbowały pana zabić, to może je pan aresztować, o ile im się nie uda.
Wsiedli do samochodu i jechali ku ambasadzie. Budynek stał i choć niemal wszystkie lampy uliczne były stłuczone, a jedna wygięta podobnie jak stalowe ogrodzenie otaczające go, to nie wyglądał na przed chwilą atakowany przez rozszalałą tłuszczę. Ranni siedzieli na chodnikach, w większości byli stosunkowo lekko ranni, bo ci w najgorszym stanie zostali już odwiezieni karetkami do szpitala, to Aiko zobaczyła młodą dziewczynę z raną na twarzy, chłopaka ściskającego usta i kogoś jęczącego i trzymającego się za kark. Kim się najpierw zająć.
Przed bramą Ambasady Naczelnik policji Kun Lun, człowiek buńczuczny i pompatyczny o budowie piłki kłucił się z Ambasadorem. Po jego prawej stał Starszy Aspirant Mirumoto, ulubieniec prasy i pism kobiecych, powszechnie znienawidzony przez resztę policjantów. Komenda lubiła go wysyłać do dokonywania głośnych aresztowań, do których doprowadziła praca wielu innych funkcjonariuszy. Trzecim był Wu Wei, policjant o nieco szemranej reputacji, który pracował „po godzinach” u lichwiarza, u którego dług zaciągnął Migmar jako egzekutor. Po przeciwnej stronie stał ambasador w zdecydowanie zbyt uroczystym stroju i czterech uzbrojonych w straszne berdysze wojowników.
- Chyba oszaleliście! Wydać wam wszystkich zatrzymanych? – ryczał Kun Lun.
- Tego wymaga nasze prawo. Obiecuję, że zostaną potraktowani sprawiedliwie. W przeciwieństwie do reszty świata, u nas sądy traktują poważnie swą pracę. Jednak proponuję, aby pan wydał mi tylko tych należących do plemienia wody – rzekł ambasador
__________________ Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Ostatnio edytowane przez Slan : 05-12-2018 o 19:53.
|