- Jean, jesteśże wreszcie! - zakrzyknął gromko Lothar wychodząc do ogródka - Chyba źle Cię zrozumiałem, ale nic to... - Lothar gadał jak najęty, starając się gadaniną dać czas innym na zaprzestanie podejrzanej działalności i usunięcie dowodów, jeśli jakieś są.