Estalijka była wyraźnie zdziwiona tym co się stało z babcią. Była pewna, że nie ma przewidzeń. Przynajmniej tym razem. No i to samo stało się z wilkołakiem. Chciała o tym opowiedzieć magowi, który był według niej właścicielem największych zapasów wiedzy i zdrowego rozsądku, ale ten… zasnął. Prawie wszyscy zasnęli, a Detlef wpadł w jakiś szał. Kłopoty znów mnożyły się jak tileańskie króliki.
- Przestań drzeć mordę - powiedziała uprzejmie do krasnoluda - nie jestem głucha - nie zmieniało to faktu, że zdawała się go nie słuchać.
- Coś zabiło babcię - powiedziała spokojnie do wrzeszczącego sierżanta - już po tym, jak wilkołak padł. Rozumiesz? - przeciągnęła to słowo - Po tym jak padł... kluczem jest Kapturek. Wezmę się za budzenie, jak tylko zaopiekujemy się dziewczyną.
Zabrała z chatki wyrzeźbionego jelonka i wyszła na zewnątrz do dziewczynki. Stała w otoczeniu śpiących żołnierzy. Czy ktoś kiedyś napisze o ich przygodach pieśni? Zdecydowanie powinien.
- Chodź - powiedziała spokojnie do dziewczynki i spróbowała jej wcisnąć w ręce wykonaną jakiś czas temu rzeźbę - to jakiś koszmar. Przydałaby się nam jakaś dobra wróżka, albo magiczne zaklęcie - na prawdę chciała jej pomóc. Nie pamiętała rodziców zbyt dobrze, ale uczucie straty, gdy ktoś bliski cię opuszcza na zawsze nosiła w swojej najgłębszej pamięci.
Zaprowadziła dziewczynkę do jednego z pomieszczeń tak, aby nie ujrzała Olega i zabroniła mu tam włazić.
- Musi odpocząć. Nie mów głośno i najlepiej wcale jej się nie pokazuj. Nie wspomina Cię zbyt dobrze - zakończyła, sugerując miną, że “zbyt dobrze” to duży eufemizm.
Zabrała się zgodnie z zaleceniami Detlefa za zaciąganie śpiących Ostatnich do chaty, a gdy wszyscy się tam znaleźli wyszukała jakąś mocno pachnącą substancję i podtykała im pod nosy. Lepsze to niż obijanie gąb stosowane przez krasnoluda. Co chwilę wracała też zobaczyć jak czuje się kapturek. Przyniosła mu wody i otuliła ciepłym kocem, aby mogła się uspokoić. W wolnej chwili udała się po rapier, tarczę i kij. Mieli tu pozostać, a siły, które ich otaczały, zdawały się być wrogie. Loftus, obudź się wreszcie!