Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-12-2018, 12:12   #93
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Uspokoił się i porządkował myśli, sprawdzając w międzyczasie skafander. Gadka Nicka mu w tym zupełnie nie przeszkadzała. Mervin wiedział już w jakiej są sytuacji, zebrał i zanotował dane w głowie. Poza tym stalker się powtarzał. Co jak co, ale pamięć biolog miał znakomitą i wychwytywał takie smaczki.

Sam przeanalizował położenie grupy. Wyszli na powierzchnię. Osiągnęli pierwszy etap na drodze do ocalenia. Ponieśli straty. Strefa rządziła, nieważne czym była w tym momencie, należało pogodzić się z tym faktem. W „Wojnie Światów” ludzkość też była skazana na zagładę. A jednak wydarzyło się coś, co pokrzyżowało plany najeźdźców z kosmosu. Nie wiedzieć czemu Mervin znajdował pocieszenie i iskierkę nadziei, przywołując nieśmiertelną powieść H.G. Wellsa. Sam autor, myśliciel, filozof i wizjoner również wart był wspomnienia. Mało kto zdawał sobie sprawę, że pisarz przewidział w swych książkach światową wojnę, wizje ogólnoświatowej encyklopedii i wszechobecnego internetu. I miejsce jakie w tym wszystkim będzie zajmował człowiek wraz z przeżywanymi wątpliwościami, rozterkami i obawami.

Strefa.. rdzawy kurz okrył wszystko, co kiedyś tętniło życiem. Całun z pyłu i mgły nadał Londynowi aury nierzeczywistej fantasmagorii. Poruszali się po wymarłym mieście magiczną ścieżką stalkera. Lecz gdzieś za każdym rogiem, przecznicą, gruzem Wilgraines wyczuwał czającą się niezdefiniowaną istotę. Byt, który obserwował, nasłuchiwał, węszył za całą ich grupą. To było niepokojące jednocześnie fascynujące. Mignęła mu tablica Bloomsbury Street. Pokonywał ją często w drodze do King”s Collage. Tylko, że znajdowała się po drugiej stronie rzeki…. W ogóle na tej dzielnicy „naukowej” spędzał najwięcej czasu podczas studiów. Wydawało się to bardzo odległe i wspomnienie zatarło się w pamięci, niczym litery z nazwą ulicy. Mervin na nowo odkrywał Londyn niczym turysta… mimowolnie uśmiechnął się na to porównanie, kojarzące się z monologami Nicka.

Ich przewodnik- hipnotyzer, zdawał się być scalony z tą londyńska post rzeczywistością i w naturalnym odruchu poruszać się po gruzach z niejaką wprawą. W końcu i on napotkał coś, co zmusiło do zmiany koncepcji marszu.
Rzeka i cienie… cienie nad rzeką… brzmiało to tak tajemniczo, jak miało zabrzmieć, ale Mervin wiedział, że każda semantyka w strefie wieszczyła nadejście kłopotów. Śmierć Keiry w tunelach z grzybnią zapaliła w świadomości ostrzegawczą lampkę. Należało traktować wszystko jak zagrożenie, zwłaszcza kiedy stalker i Abi milkli, a miny zdradzały, że toczą jakiś wewnętrzny spór i nie są pewni dalszych działań.

Wyciągnął piersiówkę i poczęstował stojącego najbliżej Koichiego. Azjata wydawał się sympatyczny i najwyraźniej nic nie robił sobie z faktu, iż był naznaczony przez strefę.

- Koichi! - biolog wskazał ręką na nieodległe zarysy budynku. – Dałbym głowę, że tam jest hotel Plaza, a raczej to, co niego zostało… Jeśli chcemy znaleźć coś pożytecznego w obecnej sytuacji, to sugerowałbym ten właśnie kierunek.

- Ktoś jeszcze, chce z nami wyruszyć? – zapytał kompanów. Potem podszedł do Abi. – Poszukamy czegoś w zrujnowanym hotelu. Poczekaj na nas z Nickiem, ok? Obiecuję, że nie strwonimy wiele czasu na ten pobieżny rekonesans.
 
Deszatie jest offline