Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-12-2018, 16:09   #31
Lynx Lynx
 
Lynx Lynx's Avatar
 
Reputacja: 1 Lynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputację
Barry dostał od Pana Dowódcy ważne zadanie. Miał pilnować braminów co niesły zapasy oddziału. W czasie wymarszu Barry nie do końca widział jak ma sobie poradzić z dwójką zwierzaków, ale wtedy z pomocą przyszedł mu Sticky. Oparł się on o jednego bramina i z nim ruszył na przód. Ciężko było stwierdzić kto kogo prowadzi Sticky bramina, czy bramin Jego, ale szli za oddziałem. Barry ruszył tymczasem z drugim zwierzaczkiem. Był wdzięczy za pomoc i stwierdził, że będzie musiał odwdzięczyć się Stickiemy kiedyś za udzieloną przez niego pomoc.

Kolumna tak sobie szła i szła. Słoneczko prażyło, a Barry szedł i szedł, nudząc sie w drodze myślał jak nazwać swoich nowych braminich przyjaciół. W końcu swojego bramina nazwał Kuba, a drugiego zaczął nazywać Gertrudą. Gertruda była miła i spokojna. Kuba za to trochę dziki i płochliwy, uwielbiał też trochę podroczyć się z Barrym. Często musiały chyba podróżować po pustkowiach bo nie sprawiały w czasie marszu specjalnych problemów.

Szli więc sobie spokojnie dopóki nie okazało się, że wielkie mrówki chcą zjeść odział naszych dzielnych żołdaków. Sticky poszedł strzelać do mrówek, wtedy to Barry z Kubą podbiegli szybko do Gertrudy. Dzielnie chwycił ją aby spłoszona przypadkiem nie zwiała z zapasami na pustkowia. Zagrożenie jak szybko się pojawiło tak szybko minęło bez większych incydentów. Nasi bohaterowie stali i specjalnie nic nie robili póki nie wydano rozkazu dalszego wymarszu.

Szli więc dalej i dalej. Barry szedł z swoimi nowymi znajomymi, z Kubą po prawej stronie i Gertrudą po lewej, aż tu nagle bandyci chcą ich okraść.
Całą trójką schowali za betonowe coś co leżało koło drogi. Jeden nabój huknął o zaporę naszej paczki i panika się zaczęła. Braminy wiedzione instynktem chciały uciekać, lecz Barry dzielnie je za uprzęże trzymał. Tak trwała walka człowieka z naturą, w postaci Barrego kontra braminy. Wśród huku wystrzałów, wybychów granatów, krzyków bólu i jęków umierających, nasza trójka sie siłowała. Kuba ciągnąc w prawo, Gertruda w lewo, a Barry stał w miejscu pośrodku, nie chcąc by mu zwierzaki uciekły. W końcu sytuacja i zmutowane krówki się uspokoiły. I karawana ruszyła dalej.

Po walce z raidersami, Key miał pysk cały w krwi. Barry widząc to stwierdził, że pieseł już nie wygląda jak z bajek mamusi, a raczej jak z jakiegoś koszmaru. Postanowił wtedy, że lepiej się do niego nie zbliżać. Bo chyba opętany został przez złe duchy. Będzie trzeba poszukać przy okazji kogoś kto takie duchy umie przeganiać. Tak myślał Barry i szedł dalej ze swym oddziałem.

Po dotarciu do Nipton, Barry oporządził swoich nowych przyjaciół, nakarmił ich i położył się spać pośród nich. Poszedł nyny póki ktoś nie obudził go każąc iść stać na warcie. Potem Barry stać, pełnić warta do rana no i takie życie w tym wojsku sobie wiódł podczas wędrówki.
 
Lynx Lynx jest offline