- Mój nosek jest samoistnym dziełem sztuki jak ja sama, nie muszę go niczym upiększać. - Nys patrzyła spode łba na Krasnoluda.
- A nie boi się pani, że panią… Podrabią? Bo ponoć takie cenne rzeczy się podrabia. - zapytała zaniepokojona Sisi.
- Ale o co chodzi z tymi rogami? Żeby łatwiej było bość jak kozice ? - zapytała Ramiel.
- Podejrzewam Rekompensację. - Mruknęła Jasmine.
- Tych wszystkich utraconych twierdz? - zapytała Elfka.
- Wezmę różdżkę rozproszenia magii. - Elphira odebrała zdobiony kawałek drewna zawierający w sobie magię w sumie potężniejszą od tej jaką sama obecnie dysponowała, niewiele potężniejszą ale jednak. Zatknęła ją przy pasie i wróciła do pieczenia kiełbaski w myślach zastanawiając się skąd krwiożerczy pokurcz miał tyle sprzętu, z rabunku czy też może natknęły się na resztki awanturników od których los się odwrócił ? Rozmyślając tak słuchała jednym uchem toczącej się dyskusji o wszystkim i niczym, samouwielbienie Nys chyba nie miało granic. W końcu parsknęła śmiechem na ten kabaret i odparła.
- Chętnie bym to zobaczyła może to taka alternatywa dla krasnoludów, które nie chcą pojedynkować się z bronią, zakładają rogate hełmy, zdejmują koszule na gołe klaty leją się póki któryś nie wyrżnie drugiemu z główki tak że nie wstanie ? Macie taką tradycję panie Grzmot ? - spytała z zaciekawieniem krasnoluda.
Krasnolud wydawał się słabo słuchać otoczenia, pochłonięty oszacowywaniem zysków. Chrząkał co jakiś czas lub pochrumkiwał w zadowoleniu, w końcu się klepnął w udo i tak rzekł:
- Rogi mamy po kozicach górskich. To nasze ulubione zwierzęta. Wspaniale się wspinają, są honorowe, niezmordowane w boju, sprytne i wytrwałe. Poza tym z rogami łatwiej taranuje się tłumy, przebija ściany i drąży w skale, no i zawsze to lepiej mieć dwa rogi niż jeden lub wcale prawda? Trzy to już widelec, ale takie dwa… w sam raz!
- Czemu mam teraz przed oczami walkę na kopię tylko w wersji, że się dosiada kozice górskie zamiast koni? - skomentował Airyd. - W każdym razie wróćmy myślami do samej podróży. Ile jeszcze do gniazda koboldów?
- Krasnoludy mają Kozicogórsknice… Słynna jest szczególnie Hush Ayra, gdzie walczą krasnoludy, które przypinają sobie do pleców smocze skrzydła. - rzekła z przekonaniem Jasmine.
- Do gniazda? Do osady! Myśmy nie ptaszydła, aby żyć w gniazdach. A tak to pojutrze powinniśmy dojść do Jaskiń, ale będziecie musieli wozy zostawić. - rzekła z przekonaniem Sabirina.
- A może by tak zorganizować takie zapasy? Karen mówiła, że krasnoludy są bardzo… wytrzymałe i mogę pracować bardzo długo. - rzekła Nys.
- W ruchaniu też są ponoć wytrzymałe. - rzekła Sisi.
- Elphirko, chyba powinnaś zacząć pisać powieści, bo widać zaciekawiasz… A jak myślisz, co robią samotne krasnoludki, gdy ich mężowie są na wyprawie? - zapytała Ramiel.
- Konfitury. - odparła Sisi.
Grzmot poczuł, że jego klejnot zrobił się ciepły, a Gregan pobladł i zastanawiał się nad czymś patrząc w noc.
- Grzmot, panie Gregan i idźmy spać to się znudzą… -zasugerował Airyd.- Bo jak się uczepią tematu to się nie odczepią. Przynajmniej do rana… Jasmine opowie bajkę. - spojrzał po Grzmocie i Eryku.
- Skrzydła? Gniazdo? Ruchan… - Jubiler naraz to pobladł i zaczerwienił się jak burak, otwierając usta jak rybka wyrzucona na brzeg. Może i by pociągnął dalej temat, ale był zbyt trzeźwy, a wśród słuchaczy przeważała liczba kobiet, więc tylko naburmuszył się i począł macać po ubraniu szukając jajowatego kamienia, który grzał go teraz jak ziemniak z ogniska.
- Idźcie spać jak chcecie… ktoś musi czuwać, obejmę pierwszy wartę… i nie, nie chcę słuchać bajek. Bajki są nudne i głupie, wole prawdziwe historie.
Opowieść Grzmota o kozicach górskich i ich związku z rogatymi hełmami krasnoludzkimi była całkiem ciekawa, choć Elphira nie mogła powstrzymać śmiechu gdy usłyszała odpowiedź o konfiturach.
- Z tego co wiem krasnoludy to bardzo ułożony lud więc Sisi może mieć akurat rację, choć kto wie jak jest zapewne mają lepsze zajęcia niż siedzenie i wyczekiwanie na powrót małżonka. Nie wiem czy byłabym dobra w pisaniu powieści co prawda dużo czytam ale to raczej nie ma znaczenia, zresztą gadanie a pisanie to nie do końca to samo. Talent w gawędziarstwie lub nawet zwykłej gadaninie nie musi się niestety przekładać na to drugie… choć rzeczywiście byłoby miło tylko o czym bym mogła pisać ? - czarodziejka rozgadała się a na koniec uśmiechnęła się do elfki dając do zrozumienia że jest otwarta na sugestie.
- No nie wiem, na przykład o wielkiej i potężnej królowej czarodziejce jeżdżącej na smoku i mającej własny dwór pełen oddanych i przyjaźniących się służących... - rzekła i roześmiała się - To może się spodobać… - dodała po chwili.
- A ja ci opowiem bajkę o pięknej i mądrej złodziejce, co ukradła wielki klejnot smocze oko. Oparte na faktach autentycznych! - zawołała Jasmine. |