Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-12-2018, 17:42   #94
Dark_Archon_
 
Reputacja: 1 Dark_Archon_ ma wspaniałą przyszłośćDark_Archon_ ma wspaniałą przyszłośćDark_Archon_ ma wspaniałą przyszłośćDark_Archon_ ma wspaniałą przyszłośćDark_Archon_ ma wspaniałą przyszłośćDark_Archon_ ma wspaniałą przyszłośćDark_Archon_ ma wspaniałą przyszłośćDark_Archon_ ma wspaniałą przyszłośćDark_Archon_ ma wspaniałą przyszłośćDark_Archon_ ma wspaniałą przyszłośćDark_Archon_ ma wspaniałą przyszłość
Podążanie za Falleenem okazało się nie być problemem, biorąc pod uwagę małego drona śledzącego i fakt, że wcale się on nie krył. Rzeczywistym celem był jednak jego towarzysz, Nikto, który ujawnił się przy wejściu do baru. Chwilę mu się przyjrzał, starając się go zapamiętać, zastanawiając się przy okazji, do czego on był potrzebny Rhailowi. Hastal mógł już wracać, nie było potrzeby zostawać tu dłużej. Zaraz zaczną się schodzić tłumy na arenę, trzeba było jeszcze zająć miejsce z dobrym widokiem.
Nagle odzywający się commlink złapał Mandalorianina trochę nieprzygotowanego. Sam jednak zgodził się na tę robotę, więc nie mógł się dziwić, że coś od niego chcą. Kiedy w miarę osłonił się przed tłumem, odebrał przekaz i chwilę przemielił go w głowie.
- Słucham - odpowiedział krótko.
- Agent 113 doniósł nam o aukcjach starożytnych artefaktów, które odbywają się na górnych piętrach Kompleksu Biurowego “Warp” w lokalu dla szych. Niestety został dziś ranny na niższych poziomach. Musisz sprawdzić, jak wyglądają te aukcje. Jeśli handluje się tam przedmiotami związanymi z Jedi, będziemy musieli powiadomić Inkwizytorów. Być może Grakkus ma z tym coś wspólnego.“113” ustalił, że aukcja zaczyna się za 6 godzin i 20 minut od tej chwili. Samemu możesz mieć problem dostać się na tę aukcję, proponujemy wykorzystać czyjeś towarzystwo. Czy przeniknąłeś już w szeregi Grakkusa?
- Pracuję nad tym - Mandalorianin odpowiedział spokojnie, choć trochę to pytanie go podirytowało. Był na tym świecie ledwie parę dni. Choć powinien pamiętać, że firma często wymaga niemożliwego w niemożliwie krótkim czasie. - Jestem już w środku, ale potrzebuję jeszcze trochę czasu.
Spojrzał na zegarek. Walki niedługo się zaczynały. Na ile znał tego typu wydarzenia, powinny się zakończyć przed rozpoczęciem tych aukcji. Miał więc jeszcze sporo czasu.
- Zjawię się na aukcjach - zapewnił. Rzeczywiście, będzie raczej potrzebował towarzystwa, by tam wejść, nie wzbudzając większych podejrzeń. Samotny człowiek, nawet w mundurze oddziałów specjalnych Grakkusa, mógłby zaniepokoić uczestników. Będzie musiał znaleźć kogoś, z kim będzie mógł się tam udać. Być może ktoś z nowych „znajomych”, od Rhaila, mógłby pomóc. Kogoś z tej ferajny mogłoby to zainteresować.
- Jeśli jednak mam coś kupić, by mieć dowód, będę potrzebował środków - dodał. - Coś jeszcze? - dopytał na koniec. Jednak służbowe rozmowy tutaj nie były zbyt komfortowe, więc chciał ją w miarę szybko zakończyć. Nigdy nie wiadomo, kto mógł jeszcze ich słuchać.
Kobieta odpowiedziała natychmiast, ciągnąc bez przerwy monotonnym głosem:
- Wyślemy ci adres zamieszkania Agenta 113, standardowym szyfrem, i odbierzesz mu czek na 10000 kredytów. On sam będzie nieobecny, jako że zamknięto go w zbiorniku Bacty w pobliskim szpitalu, więc będziesz musiał się włamać. Podsumowując, twoim podstawowym zadaniem będzie wykrycie powiązania Grakkusa z tymi aukcjami, a drugim przedstawienie Inkwizytorom, z czym mamy do czynienia. Powinieneś dobrze pamiętać, czym posługiwali się wymarli Jedi przed Wojną Klonów. To nas interesuje.
- Pamiętam całkiem dobrze. - Hastal sięgnął pamięcią do tych czasów. Wydawały się bardzo odległe w tej chwili. Jakby tamte wydarzenia przeżywał ktoś zupełnie inny. Pamiętał Rycerzy z ich świetlnymi mieczami, jak prowadzili armie klonów do walki. Sam też miał okazję razem z nimi walczyć. Widział ich niezwykłe wyczyny, które niesamowicie mu wtedy imponowały. Był wtedy jeszcze młody. Potem przeskoczył pamięcią dalej, do zdecydowanie mroczniejszych czasów. Przypomniał sobie martwe ciała niegdysiejszych obrońców Republiki, z dymiącymi ranami po strzałach z blasterów. Mógł się wtedy bliżej im przyjrzeć i dostrzec, że jednak nie byli tacy potężni i niezwyciężeni, jak mogli wcześniej się mu wydawać.
- Czekam na ten adres. Udam się tam zaraz - stwierdził. - Skontaktuję się, jeśli uda się mi coś ustalić.
Zakończywszy rozmowę, Mandalorianin zaczekał na potwierdzenie lokalizacji i zaczął układać w głowie naprędce schemat działań. Powinien udać się do tego mieszkania teraz. Wydarzenie na Arenie na pewno ściągnie większość okolicznych mieszkańców, więc łatwiej powinno być mu się włamać. Musiał tylko po drodze załatwić niezbędne narzędzia. Dawno już ich nie potrzebował. Potem powinien wrócić na Arenę i znaleźć Rhaila. Przekaże informację o tym Nikto, przy tym też może będzie on miał zaufaną osobę, z którą będzie mógł pójść na aukcję.
Po minucie Hastal otrzymał adres zamieszkania Agenta “113” wraz ze wskazówkami, jak tam dotrzeć z Pałacu. Musiał wjechać na wyższy poziom bogatego kompleksu wieżowców na zachodzie. Najpierw jednak czekało go parę kilometrów marszu jedną z głównych alei Hutta Town. Po szybkim rachunku wywnioskował, że pieszo spóźni się na powrót do Pałacu przed rozpoczęciem walk, z drugiej strony, jego obecność nie była tam potrzebna.
Czas zdawał się w tej chwili nie być korzystny. Mieszkanie było zbyt daleko, aby spokojnie wrócić na walki i jeszcze mieć możliwość zajęcia sensownego miejsca. Nie chciał tracić możliwości obserwacji wydarzenia i tego, co mogło się przy jego okazji wydarzyć. Skierował się więc w stronę Pałacu, załatwić niezbędny sprzęt, a przy tym znaleźć pojazd do wypożyczenia. Musiała być gdzieś taka możliwość, na pewno nie każdy miał tu swój. W szczególności przybysze. Zwykły repulsorowy skuter bądź inny śmigacz powinien wystarczyć, by zaoszczędzić dość czasu.
Los sprzyjał Hastalowi. Właśnie po drugiej stronie ulicy swój skuter zaparkował młody Rodianin, po czym pośpiesznie udał się do sklepu. Musiał liczyć na jakiś szybki zakup, bo zostawił pojazd na chodzie. Kradzież niekoniecznie była najlepszym rozwiązaniem, ale wezwanie taksówki mogło przecież trochę zająć i wzbudzić niepotrzebne pytania.
Hastal nie miał moralnych rozterek, jeśli chodzi o tymczasowe zawłaszczenie cudzego mienia. Nie raz i nie dwa mu się to zdarzało, choć wolał na tym nie polegać. Często miało to swoje niespodziewane konsekwencje. Do tego był w służbowym pancerzu i mogłoby to sprowokować niepotrzebną uwagę. Choć z drugiej strony, może nikt by nie śmiał zwracać uwagi żołnierzowi Specjalnego Oddziału Interwencyjnego, służącego przecież samemu Grakkusowi. Cóż, życie na Księżycu Przemytników było brutalne i ten Rodianin musiał mieć tego świadomość. Żołnierz rozejrzał się, czy zbyt wiele oczu nie patrzy w jego kierunku. Zależało mu na czasie i to go przekonało. Wsiadł na skuter - silnik wciąż był na chodzie - i odleciał. Będzie musiał go potem porzucić gdzieś w okolicy. A z czasem załatwić sobie własny środek transportu.
Ze śmigaczem dotarcie do celu zajęło Hastalowi niecałe pięć minut, z czego dwie poświęcił, by po drodze, w mijanej spelunie, kupić zestaw wytrychów. Wszystko bez zwracania na siebie zbytniej uwagi. Jego kolega po fachu zadomowił się w dość ekskluzywnym apartamentowcu, na siedemdziesiątym piętrze wieżowca. Hastal wylądował na jednej z platform dla speederów i rozejrzał się. Na środku tej ogromnej budowli znajdowała się szeroka galeria, wysoka na trzy piętra, ozdobiona hologramowymi drzewami. Na każdym piętrze podłużne balkony, ze szklanymi balustradami, okalały galerię. Z nich przechodziło się w głąb korytarzy, gdzie znajdowały się mieszkania. Na głównym placu przemieszczały się cztery droidy-ochroniarze, jednak jako tako nikt nie bronił dostępu do apartamentowca. To by zdecydowanie utrudniało działanie agentowi, a teraz Hastalowi. Na szczęście Mandalorianin mógł spokojnie udać się do mieszkania agenta 113. Drugie piętro, trzeci korytarz z lewej na samym końcu. Przy mijanych korytarzach Hastal zauważył, że w każdym mieściło się siedem mieszkań, z ostatnim na wprost wejścia, przez co Hastal będzie widoczny podczas włamania. Gdy dotarł do odpowiedniego przejścia, zamarł. Drzwi do apartamentu na końcu korytarza były otwarte. Ktoś chodził w środku. Dwie, może trzy osoby.
Apartamentowiec robił wrażenie. Firma nie szczędziła środków na rzeczy, które uznawała za ważne. A agenci często to wykorzystywali. Po drodze do celu zapoznał się z rozkładem korytarzy i mieszkań. Niestety, nie wydawał się on ułatwiać zadania Hastalowi. Kiedy doszedł na właściwe piętro i zobaczył otwarte drzwi, zatrzymał się na ułamek sekundy. Tego się nie spodziewał, agent 113 mógł zostać zdekonspirowany. W pierwszej chwili miał pomysł, by po prostu wejść tam jako żołnierz Grakkusa i skonfrontować się z sytuacją bezpośrednio. Szybko zmienił jednak zdanie i skierował swe kroki na balkon wychodzący na centralną galerię. Rozejrzał się po okolicy, wypatrując potencjalnych niepożądanych obserwatorów. Następnie sięgnął po drona i wypuścił w stronę mieszkania agenta 113. Miał nadzieję dostrzec przez okno, czego tam się spodziewać. W międzyczasie obserwował także, czy nikt stamtąd nie wychodzi.
Droid okrążył wieżowiec, przez jego szklane ściany można było obserwować wnętrze mieszkań. W większości wisiały przeróżne zasłony czy rolety. Hastal nie miał pewności, które mieszkanie z tej strony będzie tym właściwym, musiał wnioskować po scenie, która odgrywała się wewnątrz. Pierwsze mieszkanie, które minął dron, było szczelnie zasłonięte, kolejne zaś puste, w trzecim na łóżku leżał jakiś nieprzytomny mężczyzna, wokół panował istny bałagan. Po czwartym mieszkaniu kręciło się dwóch dobrze ubranych mężczyzn. Mieli na sobie czarne garnitury, na nosie okulary przeciwsłoneczne. Jeden z nich przeszukiwał szafę pod ścianą, drugi kręcił się z jakimś urządzeniem w ręku - prawdopodobnie skanerem. Wszystkie drzwi były pootwierane, część pokoi znajdowała się w głębi budynku i nie dało się ich podglądać.
Dwaj mężczyźni przeszukujący pokój. To pewnie ich widział przez korytarz. Nie miał jednak stuprocentowej pewności. Jeżeli tak było rzeczywiście, tym bardziej sugerowało to dekonspirację. Pozostawił drona, by obserwował mieszkanie i okolicę z zewnątrz, a samemu wrócił na korytarz. Zdjął karabin z pleców i podkradł się ostrożnie do drzwi, mając nadzieję cokolwiek podsłuchać, pozostając niezauważonym, zanim wejdzie do środka. Z bronią gotową do interwencji.
- Szafki czyste - rzekł jeden zachrypły głos. - On tu musi mieć jakąś skrytkę. Na pewno umiesz używać tego skanera?
Odpowiedziała mu cisza. Hastal powoli zbliżył się do mieszkania. Usłyszał ciche brzęczenie i regularnie powtarzające się pojedyncze pikanie z jakiegoś urządzenia. W pewnym momencie odgłosy nasiliły się, a drugi mężczyzna odezwał się spokojnie:
- Bingo. Wyciągnij narzędzia, ma coś wbudowane w tamtej ścianie.
- Oby to było to, czego szukamy, bo Guri nie dam nam żyć. Trochę tu nahałasuję, zamknij drzwi.
Towarzysz nic nie odpowiedział, jednak Hastal usłyszał, że ktoś zbliżał się do wejścia.
Słysząc zbliżające się kroki, Mandalorianin przywarł dokładniej do ściany za drzwiami. Jeszcze w tej chwili nie chciał się ujawniać. W międzyczasie aktywował niedawno pozyskany wygłuszacz, tak aby wytłumił ruchy Hastala. Jeszcze tylko szybki rzut oka na obraz z drona, by sprawdzić, czy mają przy sobie broń. Dał im jeszcze chwilę, by zajęli się swoimi sprawami, wyczekując dogodnego momentu, by wkroczyć im za plecy i bronią „wymusić posłuszeństwo”, jak to zmyślnie opisywały instrukcje. Nie było widać broni, jednak Hastal podejrzewał, że kabury mieli schowane pod marynarkami, jak to robili tego typu gangsterzy. Jeden z nich wyszedł z pomieszczenia i udał się na przedpokój. Hastal usłyszał, że jego przeciwnik znalazł się tuż zaraz za ścianą przy drzwiach wejściowych.
Chwilę zajęło Mandalorianinowi przemyślenie sytuacji, w jakiej się znalazł. W środku dwóch gości, prawdopodobnie uzbrojonych, jeden właśnie stanął za drzwiami - pewnie zaraz je będzie zamykał. Hastal nie zdążył przyjrzeć się zamkowi, nie miał pewności, czy będzie w stanie je łatwo ponownie otworzyć. A to mogłoby być ryzykowne i nie za bardzo miał na to czas. Odetchnął głęboko. Musiał działać. Wiedział mniej więcej, gdzie za drzwiami się znajduje. Wszedł więc szybko przez drzwi i skierował wylot lufy wprost w pierś osobnika. Wygłuszacz wciąż był włączony, więc bezgłośnie nakazał mu się poddać.
Mężczyzna wydał z siebie cichy jęk zaskoczenia. Odruchowo odskoczył do tyłu, uderzając ręką w szafkę na przedpokoju. Poddał się jednak Hastalowi, uniósł ręce do góry i wyszedł na korytarz. Drugi z nich prawdopodobnie w ogóle się nie zorientował.
Na szczęście poszło dość gładko, przeciwnik nie stawiał oporu. Hastal pociągnął go do środka, wyciągnął jedną ręką kajdany i przykuł jego obie dłonie do najsolidniejszego, nieruchomego elementu, jaki znalazł. Następnie, cały czas trzymając broń w pogotowiu, przeszukał delikwenta, chcąc go pozbawić wszelkich niebezpiecznych narzędzi. Kiedy już z tym się uporał, wziął wygłuszacz i przypiął mu w taki sposób, aby w żadnym wypadku nie był w stanie się go pozbyć. Dzięki temu znacząco redukował szanse, że ostrzeże kolegę. Zabezpieczywszy jednego, skierował się po drugiego. Pierw delikatnie zamknął drzwi wejściowe, następnie po cichu udał się do pokoju, gdzie znajdował się przeciwnik. Wszedłszy do pomieszczenia, wycelował broń i stanowczo zakomunikował:
- Na kolana i ani drgnij!
Drugi z mężczyzn stał akurat pod ścianą, plecami do drzwi. Usłyszawszy, że ktoś wchodzi do pomieszczenia, chciał się obrócić, pewnie myśląc, że to jego towarzysz, lecz kątem oka zobaczył tylko lufę wycelowanego w niego karabinu. Nagłe najście zszokowało go, aż upuścił trzymany w ręku skaner. Nie mając innego wyjścia, poddał się poleceniu napastnika i powoli osunął się na kolana, unosząc ręce do góry. Hastal od razu przystąpił do jego przeszukania, po czym skrępował mu ręce znalezionymi przy nim kajdankami. Nie stawiał oporu. Skierował więźnia twarzą do ściany, a samemu zajął pozycję parę kroków za jego plecami, aby nie mógł wygodnie się Mandalorianinowi przyglądać. Wycelował ponownie karabin w jego plecy i w końcu zapytał:
- Dla kogo pracujesz? Czego tu szukasz?
- Pracuję dla twojej matki - odparł frywolnie. - Kazała nam posprzątać w twoim mieszkaniu. Jesteś podwójnym agentem? - spytał, przyglądając się zbroi Hastala. - Imperium za mało wam płaci?
Żołnierz miał nieodpartą chęć rozbić głowę tego człowieka o ścianę. Coś jednak z jego słów sprawiło, że się powstrzymał.
- Co ty tutaj możesz wiedzieć o Imperium? - odpowiedział zgryźliwie pytaniem.
- Że daje nam pracę - odparł krótko.
Hastal w tym czasie przysiadł luźno na parapecie, przyjmując postawę, jakby nie zależało mu ani na czasie, ani na rozmówcy. Broń podparł dodatkowo nogą, cały czas jednak wycelowaną i gotową do strzału.
- Więc kto cię tu przysłał? - kontynuował pytania. - Wywiad? Biuro? Inkwizycja? A może jesteś zwykym pionkiem, z góry spisanym na stratę? - Wolną ręką sugestywnie poluzował nóż w pochwie. - Lepiej, byś odpowiedział.
Mężczyzna przez dłuższy czas się zastanawiał.
- Czarne Słońce. Tyle powinno ci wystarczyć.
A więc kryminaliści. Hastal nie miał wysokiego mniemania o tego typu organizacjach. Zwykli oportuniści, kierowani żądzą pieniądza, bez żadnego kręgosłupa moralnego. Czasem jednak się przydawali, choć w oczach Mandalorianina byli zbędni.
- A więc czego Czarne Słońce tutaj szuka? - dopytywał, sięgając przy tym po skaner leżący na podłodze.
- Informacji. Jesteśmy ciekawi, jakie są wasze plany względem Nar Shaddaa. I jak możemy na tym zarobić…
- Informacji… Tak. Gdzie one były... - Hastal zaczął skanerem badać ścianę, pod którą zastał gangstera, nie spuszczając go z oczu - Tutaj? - zapytał lekko ironicznie.
- Prawdopodobnie...
Hastal odnotował sygnał z dolnej części ściany, obok szafki nocnej. Zniżył się i zauważył wyraźną szczelinę w boazerii. Podważył ją nożem, a jego oczom ukazała się niewielka skrytka. Hastal znalazł tam obiecany czek na 10000 kredytów oraz datapad jego współpracownika.
- Rzeczywiście - podsumował żołnierz, wyciągając rzeczy ze skrytki. Odłożył je na pobliską szafkę, a trzymany w ręce nóż wbił głęboko w szyję skrępowanego gangstera, aż po samą rękojeść. - To jednak ostatnia informacja, jaką zdobędziesz.
Kiedy ciało opadło bezwładnie na podłogę, udał się do przedpokoju pozbyć się drugiego problemu, by następnie pozbierać swoje rzeczy i przyjrzeć się znalezionym, zanim wszystko spakuje. Nie było potrzeby dłużej marnować tu czasu.
 
Dark_Archon_ jest offline