Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-12-2018, 21:36   #309
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Kopalnia Phandelver
14-15 Marpenoth

Trzewiczek jak zwykle miał wiele planów i pomysłów do zrealizowania, ale napięcie ostatnich godzin dało o sobie znać. Huk fal i związane z nim echo nie pomagało w skupieniu się na magicznych czynnościach. Może dlatego krasnoludy były takie osowiałe - ile można siedzieć w tym hałasie? “Nijak się to ma do uroczego stukania kilofów”, jak stwierdziła Turmalina. Dla Stimiego żaden z tych hałasów nie był uroczy, ale szło się przyzwyczaić.

Niestety nim wrócił z eksploracji tuneli pracowici brodacze zdążyli zapaćkać sporą część glifu teleportacyjnego. Na szczęście “inny” znak został na wierzchu. Mimo to niziołek nie był mądrzejszy niż kilkanaście godzin wcześniej i wszelkie machinacje mające na celu uruchomienie portalu spełzły na niczym. Gdy wstał z kucek poczuł jak strasznie bolą go nogi. Przemierzone kilometry dały o sobie znać w postaci solidnych zakwasów.

Zabrał się więc do badania żyłkowatej skały. Poplątał się po kopalni w poszukiwaniu speca od minerałów, lecz większość górników zbywała go, zajęta robotą. Nikt nie pytał o smoka; widać Rockseekerowie przezornie zachowali newralgiczną informację dla siebie. Wrócił więc do Kuźni i znów przyjrzał się grudce. Wrzucać w ogień szkoda, przynajmniej póki nie będzie miał pewności, że zdoła wrócić po więcej. Udało mu się jednak zaobserwować, że zielonkawy ogień nabierał koloru gdy zbliżał do niego skałę na odległość palca. Zmiana nie była duża, lecz wyraźna. Trzewiczek nabrał animuszu; czuł, że jest na dobrym tropie.

Dzięki radzie geomantki przysiadł się do górników wieczorem, gdy już skończyli robotę. Ludzcy robotnicy wrócili do Doliny, a brodacze, rozochoceni krasnoludzkim ale, opowiadali przeróżne historie, wyraźnie próbując zaimponować Turmalinie. Pewnie dzięki jej obecności znacznie przychylniej odnieśli się do pytań niziołka. Ekstraordynaryjna skała przez dłuższy czas krążyła wśród górników. Wreszcie jeden rzekł: Słyszał żem ci ja o takich skałach, głęboko pod ziemią, ale nie tak głęboko, żeby uczciwy krasnolud się tam nie dokopał. No. Wujo mi jedno gadał: że jak się taką spotka, to żeby tam NIE kopać. Bo to magiczne tałatajstwo jest, narzędzia psuje, dziwi wyprawia, a jak tego dużo to nawet i czas potrafi poplątać tak, że krasnolud nie wie już sam co i jak. A najgorsze to, że się do tego wszelkie czaromagiczne paskudztwo złazi, co skałą się żywi, albo z niej moc czerpie. Gadzina podziemna, obserwatorzy, a nawet… - tu rozmówca ściszył głos - …łupieżcy umysłów!

Ostatnie zdanie wywołało znaczne poruszenie wśród pracowników Rockseekerów. W powstałym harmidrze Trzewiczkowi trudno było się połapać; każdy miał coś do powiedzenia, często w krasnoludzkim zamiast we wspólnym, gdyż niziołek był jedynym nie-krasnoludem w pomieszczeniu. Opowieści zasłyszane od dziadków, ojców, kuzynów i ciotek sąsiada od strony teścia płynęły wartkim strumieniem, aż Stimiemu zaczęło się mieszać od naz miejsc i stworzeń, o których nigdy jeszcze nie słyszał. Po powrocie do “swojego” pokoju czuł się jak po wypiciu krasnoludzkiej gorzałki, choć nie tknął ani kropli. Rzucił Małgąsce zwędzoną z jadalni pajdę chleba, a potem zwalił się na posłanie i nie niepokojony przez nikogo spał aż do południa.

 
Sayane jest offline