Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-12-2018, 19:57   #96
archiwumX
 
Reputacja: 1 archiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputację
Alette w tym czasie przeszukała komputer, jednak nie znalazła więcej nagrań. Następnie Alette zajrzała do logów dostępu do nagrań, starając się namierzyć oprogramowanie je dekodujące, a następnie je pobrać do datapadu. Wszystko to znajdowało się po prostu w cam droidzie, jego transmisje były automatycznie kodowane, w drugą stronę również wystarczyło posiadać oprogramowanie droida.
Gdy Alette zdobyła istniejące nagrania, postanowiła nagrać mapę z sypialni Latenroota, zatem przyniosła holourządzenie, po drodze bacznie mu się przyglądając. Zastanawiała się, czy to, co obecnie wyświetla jest wszystkim, co ono zawiera. Ten miniaturowy holoprojektor nie miał żadnej wtyczki, Alette nie znała żadnego sposobu, w jaki można było zgrać z niego mapę, ani też jak w ogóle w pierwszej kolejności ją tam wgrano. Technologia, w jakiej go wykonano, nie pasowała do powszechnie używanej. Po obejrzeniu urządzenia Cereanka postawiła je na podłodze, nagrała je ze wszystkich stron Cam Droidem, a nagranie przeniosła do datapadu. A następnie poszła przeszukać pracownię.
W pracowni znajdowało się mnóstwo droidów w różnym stopniu skompletowania. Niektóre już niemal złożone, inne bez rąk, bez receptorów, z brakującym okablowaniem. Na stołach leżało też wiele pojedynczych części droidów. Nie cała pracownia tak wyglądała, przy jednej ścianie na długim blacie leżały niektóre z artefaktów zebranych przez ekipę Alette, a także inne, których wcześniej nie widziała. Na środku zaś, na specjalnej podstawce w małej przezroczystej gablotce, znajdował się trójkątny, ułamany kawałek piramidki. Cereanka rozpoznała w tym fragment holocronu, podobnego do tego od Tiny.
Nie widząc w tym miejscu niczego, co pchnęłoby wyprawę do celu, Alette postanowiła spróbować szczęścia w salonie.
Na półkach znajdowały się przeróżne woluminy. Zwoje schowane w podłużnych tubach, książki każdego możliwego formatu. Jedne tak małe, że zmieściłyby się do kieszeni, inne tak wielkie, że dałoby się nimi zabić. Nie wyglądały, jakby były jakoś specjalnie skatalogowane, prawdopodobnie Lenteroot znał ich układ na pamięć. Znalezienie szukanego tytułu powinno zająć nie dłużej niż kwadrans. I może trafi się jeszcze coś ciekawego…
Alette za pomocą datapadu przypomniała sobie, jakich szuka tytułów, a następnie przystąpiła do przeszukiwania biblioteki.
Poszukiwanymi tytułami były “O artefaktach Ciemnej Strony, rytuałach i obrzędach”, “Sithowie w Środkowych Rubieżach przed ich zniknięciem 1000 lat temu”, Alette szukała więc wzrokiem wszystkiego, co mogło zawierać słowo “Sith” i “Ciemna Strona”. Regał za regałem, półka po półce sprawdzała wszystkie książki jedna po drugiej. “Biografia Wielkiego Mistrza Mace Windu”, “Historia Świątyni Jedi na Tythonie”, “Wielkie bitwy Jedi”, “Zagłada Sithów”, “Antyczne Imperia”, “O Wojnie Klonów słów kilka - pamiętniki republikańskiego senatora” - mniej więcej takimi klimatami zapełniona była pierwsza biblioteczka. Przy drugiej tytuły stawały się coraz bardziej szczegółowe, jak prawdziwe akademickie prace. Mimo narastającego znużenia Alette wyłapała wzrokiem poszukiwany wolumin. Zapowiadało się obiecująco, książka ta była jedną z większych w kolekcji. Mogła zawierać wiele poszukiwanych informacji, jednak jej przestudiowanie z pewnością zajmie ładnych parę dni… Cereanka odłożyła znalezisko na bok i wróciła do przeglądania biblioteczek. Zostały jeszcze trzy, a głównego tytułu dalej nie mogła znaleźć. Rhail niecierpliwił się w magazynie, na Arenie prawdopodobnie kończyła się już pierwsza walka. W sumie dwadzieścia minut Alette zajęło odszukanie książki “O artefaktach Ciemnej Strony…”, była ona nieco mniejsza od poprzedniej. W międzyczasie też znalazła coś, co również bardzo ją zainteresowało - mianowicie książkę o obiecująco brzmiącym tytule “Tajniki Cortosium. Wydobycie, przetwarzanie, stopy, wykorzystanie i udoskonalanie”.
Po zdobyciu robota i woluminów Alette postanowiła jeszcze tylko na szybko przeszukać biurko stojące w biurze Latenroota.
Zamki nie wyglądały na szczególnie solidne, na pewno z odpowiednim narzędziem, których w pracowni było sporo, mogła w taki sposób otworzyć szafki lub też standardowo posilić się wytrychami.
Dla pewności Alette schowała do torby robota i zdobyte książki, a następnie przystąpiła do włamywania się do szafki, zaczynając od półki przechowującej raporty z misji.
Rhail powiadomił właśnie Alette, że ma gościa w magazynie, ale mimo wszystko kontynuowała swe działania. Najwyraźniej ufała, że sobie poradzi. Z półką na papiery poradziła sobie całkiem sprawnie, jak zwykle dziś. W środku znajdowało się kilka plików. Jeden nie był w ogóle podpisany, kartki w nim były chaotycznie zapisane, najwyraźniej był to jakiś brudnopis. Drugi nosił podpis “Szczegóły celów na bieżący rok”, trzeci “Rysunki i schematy droidów i systemu zdalnej kontroli”, a czwarty i ostatni “Notatki i ciekawostki warte wpisania do bazy danych pracowników Grakkusa”.
Po przejrzeniu tytułów plików zgarnęła je do torby, następnie pobiegła do kanału wentylacyjnego, zamykając i blokując za sobą drzwi. W laboratorium zgarnęła do drugiej torby trochę części robotów, a następnie zbudowała sobie podest, z którego zamierzała się wpiąć do systemu zabezpieczeń kanału wentylacyjnego.
Alette wskoczyła do szybu, zamknęła za sobą klapę, po czym przeczołgała się do magazynu, przy wyjściu podpięła się do systemu bezpieczeństwa. Gdy się wpięła, sprawdziła status bezpieczeństwa i jeśli był w porządku, podkradła się do kratki w magazynie i ostrożnie zajrzała do jego wnętrza. Alarm wciąż był wyłączony, mimo iż minęło ponad pół godziny. Ktokolwiek się nim wcześniej zajął, dobrze się znał na komputerach.
Alette zeskoczyła z bagażami do Rhaila. Ten akurat stawiał mniejsza skrzynkę na dużej
- Jeśli droga jest wolna, to chodźmy do Tiny! - cicho rzekła Cereanka do Zabraka. - Tam wam opowiem, co znalazłam.
- Ruszajmy - przytaknął Rhail i ostrożnie sprawdził korytarz.
Na zewnątrz nie było żywej duszy, panowała dojmującą cisza nie zwiastująca żadnych niespodzianek. Droga do hangaru przebiegła spokojnie, nikt nie zauważył Cereanki oraz Zabraka. Alette weszła jako pierwsza na statek, minęła ochroniarza Goulla i zajrzała do pokoju gościnnego. Tina spała otulona pierzynami. Wyglądała już na zdrową.
Alette na wszelki wypadek postanowiła jednak delikatnie zbadać przyjaciółkę i sprawdzić, czy nie poczuje złowrogiej mocy jak poprzednio. Alette wyczuwała ledwo dostrzegalną aurę ciemnej strony. Nijak się to miało do tej inwazyjnej siły holocronu, ale może wszystko zależało od stanu emocjonalnego. Na razie, póki nie przeczyta zapisków ze zdobytych tekstów, mogła tylko gdybać.
- Uff! Jej stan się poprawił - westchnęła Alette. - Tina powinna poczuć na jakiś czas ulgę. - Mów, co znalazłaś - powiedział Rhail. - Lepiej, żeby to było coś mocnego, bo kosztowało to nas jedno życie.- Wygląda na to, że Latenroot ma więcej zajęć, niż do tego się przyznaje - zaczęła Alette. - Prowadzi notatki na temat pracowników Grakkusa. - Tu wyjęła odpowiednią teczkę i wręczyła ją Rhailowi. - Zajmuje się też budową i przeprogramowywaniem robotów. Zaraz! Pozwól coś sprawdzić! - krzyknęła Alette i wyjęła datapad, wzięła się za sprawdzanie, czy patch do droidów, które znalazła w fabryce, nie jest podobny do któregoś fragmentu kodu pobranego z komputera Latenroota. Alette dojrzała parę podobieństw w kodzie droidów. Nie było to co prawda wystarczającym dowodem, ale rzucało mocne podejrzenia, że Lenteroot lub jakiś jego uczeń, lub współpracownik był zamieszany w przeprogramowaniu dronów z fabryki broni.
- No, to rzeczywiście jest mocne! - mruknęła Alette. - W komputerze w biurze Latenroota znalazłam sporo oprogramowania robotów. A ten ma interesujące fragmenty, które trochę przypominają kod, którym zostało nadpisane oprogramowanie droidów strażniczych w fabryce. - I pokazała datapad Rhailowi. - To by świadczyło, że Latenroot może mieć coś wspólnego z procederem, który się tam odbywał.- I być w zmowie z tymi, co mają zaatakować.. może nawet piastuje kierownicze stanowisko - powiedział Rhail.
Gdy Rhail oddał datapad, postanowiła sprawdzić, czy jakaś część nagrań ze zdobycznego Cam Droida nie pochodzi z sieci kanałów, które odkryła pod fabryką. Przy okazji rzekła: - Latenroot kierownikiem tego spisku? A na co mu to?
- Może w tych starych gratach odkrył coś, co mu daje sporą przewagę… A może on jest jakimś sithem? I planuje odbudowę organizacji.
Alette wyświetliła nagrania na swoim komputerze. Ich łączna długość wynosiła 17 godzin. Oczywiście nie mogła teraz wszystkiego przeglądać, jednak pobieżnie sprawdziła chociaż, co obserwował Lenteroot. Cam droid patrolował raz korytarze dookoła biura Lenteroota i Kolekcji Grakkusa, ale chyba tylko dla testów. Potem latał dookoła całego Pałacu, po ulicach, obserwował mury, wieże strażnicze, wloty do hangarów, dach. Latał w najbliższej okolicy, a na końcu doleciał do tego złomowiska na wzgórzu, na którym dzisiaj Alette z nowopoznanymi znajomymi została ostrzelana. Droid nawet podleciał do zamaskowanego wylotu z zapomnianego metra, z tym że wtedy jeszcze niczego więcej tam nie było. Żadnych działek przeciwlotniczych czy innych ludzi.
- Aha! Wygląda, jakby tym droidem zbierano informacje potrzebne do ataku na Pałac od strony złomowiska... - mruknęła Alette po przejrzeniu nagrań. - Rhail! Spróbujmy drogę, jaką zamierzają go dokonać i doprowadzić do ich demaskacji.
Powiedziawszy to, wyjęła teczkę "Rysunki i schematy droidów i systemu zdalnej kontroli" i zaczęła z Rhailem je przeglądać w poszukiwaniu schematów systemów zabezpieczeń zastosowanych w Pałacu Grakkusa.
Jednym z głównych rysunków był schemat droida “Magnaguard”. Poza tym rysunki zwykłych droidów takich B1 czy B2, cam droidów czy dronów. Zaś na samym końcu pliku znajdował się schemat nadajnika. Wyglądało na to, że wszystkie droidy można było za pomocą tego urządzenia przeprogramować wedle woli. Na przykład sprawić, by zaczęły atakować kogo popadnie lub po prostu dezaktywować. Nie było pewności, czy ktokolwiek jeszcze wiedział o takiej możliwości. W każdym razie droidy w Pałacu stanowiły niewielką część ochrony. Dwa Magnaguardy należały do osobistej gwardii Grakkusa, trzeci zaś towarzyszył Castantowi Audetsowi. Jeden oddział pilnował bestii pod areną, parę innych patrolowało dach i hangary. Z tego jednak, co parę dni temu podsłyszał Rhail, planowano zwiększyć ich liczebność na wniosek Castanta. Argumentem ku temu miała być ich lojalność. Droida nie da się przekupić i tak dalej…
- Integralną częścią ataku mają być roboty! - stwierdziła podniecona Alette, gdy zobaczyła schemat nadajnika, a następnie wyjęła pozostałe teczki z biurka Latenroota, położyła je na teczce z informacjami do kartotek. Te materiały wręczyła Rhailowi, prosząc o poszukanie czegoś na temat planowanego ataku. Sama zaś rzuciła się do katalogu z oprogramowaniem w poszukiwaniu modułu wprowadzającego tajny protokół komunikacji, a następnie reszty modyfikacji, które miały wchodzić w interakcje z tym sterownikiem.
Alette zaczęła dokładnie studiować schematy, wzięła części zniszczonych droidów dla porównania i rozpracowywała sposób działania nadajnika. Wszystko to było nieziemsko skomplikowane, jednak Cereanka pracowała jak natchniona, całą swą uwagę poświęcając tej pracy. Ponad godzinę zajęło jej rozpracowanie zasad działania nadajnika, teraz tylko musiała sprawdzić, czy rzeczywiście jej się udało, co mogło zająć jeszcze więcej czasu. Potrzebowała własnego nadajnika, działającego przynajmniej na krótkim dystansie, i musiała go sama skonstruować zgodnie ze schematem. Zapowiadało się obiecująco.
Alette po skończonej analizie złapała schemat z nadajnikiem i torbę z częściami, a następnie pognała do magazynu w poszukiwaniu potrzebnych części.
 
__________________
Szukam tajemnic i sekretów.
archiwumX jest offline