Grzmot ostatkiem sił wyciągał przed siebie nogi. Wyjście z jaskini było już tuż-tuż, ale narastający dookoła rumor nie nastrajał optymistycznie. Dlatego zwalił się na ziemię ociężale, gdy tylko ostatnie kamienie spadły za ich plecami, na zawsze zamykając w swoich czeluściach tych, którzy mieli mniej szczęścia. Olbrzym z trudem obrócił się na plecy i uśmiechnął się. Gdzie obok niego dyszała Laeruna. Nie widział jej w całym tym dymie. Niebo też ledwo prześwitywało. Pomimo tego wyciągnął w górę uniesioną pięść.
- Pokazaliśmy tej czerwonej kurtyzanie gdzie raki zimują, co nie elfie?
__________________ you will never walk alone |