Lavina zgodziła się zaopiekować końmi w końcu szansę na to, że łowcy czarownic okażą się łaskawi i będa wyrozumiali dla takich awanturników jakimi okazali się współtowarzysze podróży. Po oporządzeniu obu klaczy dziewczyna dołączyła do kompanów akurat na “wyrok” inkwizytora.
Miło zaskoczona, że w najbliższym czasie nie będzie świadkiem żadnego palenia domniemanych heretyków na stosie, poszła pogratulować udanego “procesu”, trójce “najbardziej zainteresowanych”.
- Cieszę się, że nie skończyliście jako wieczorna atrakcja paleniskowa. Rzadko się słyszy, przynajmniej w kręgach w których się obracałam, żeby czarni kogoś uniewinnili. - Powiedziała Santiago, Wilhelma i Elmera kiedy już załatwili swoje formalności z inkwizytorem. - Choć z drugiej strony jesteś jakby “czeladnikami łowców czarownic” więc trudno powiedzieć co jest lepsze.