12-12-2018, 22:39
|
#133 |
Dział Fantasy
Reputacja: 1 | Klasztor Boga Snów - Czy szukaliśmy? - Uniósł się nieco Olgierd. - To zaczęło się znienacka, rozumiesz? Gość jest jak wiatr, zdaniem opata. Pojawia się tu, znika, pojawia tam, budzi trupy, znika i tak w kółko. Nie śpi. Nie zatrzymuje się. I to go zgubi. Nasz przeciwnik dąży do konfrontacji - dowódca zmienił ton głosu na spokojny i rzeczowy. - Skupiliśmy się na osłabianiu oddziałów, jakie na nas szykuje. Nie będzie mu łatwo nas zgryźć. Mamy jeszcze kilka asów - dodał złośliwie wskazując brodą na zbliżającego się do Elsy przeora.
Podnoszący ją na duchu elf odstąpił na krok. Nils pochylił się nad kapłanką, obok niej położył garść grzybów i nóż. - Ta odmiana rośnie tylko w dwóch miejscach na świecie. Z jej pomocą możesz ukoić ból po trudach wyczerpujących umysł.
- Czemu więc nikt jeszcze się o to nie pokusił? - Zapytała kapłanka przytomnie. - Temu - odpowiedział przeor z ociąganiem odsłoniwszy skraj swej szaty. Grzyby porastały jego łydkę i roztaczały świeżą, pełną wilgoci woń. - Trzeba je zasadzić na sobie i karmić własną krwią. Pijawek się pozbędziesz, ale tych... -
Nils nie dokończył, wziął w dłoń jeden z grzybów i ścisnął w palcach. Budową przypominał nos, nie tylko nie pękł ale po odłożeniu wrócił do pierwotnego kształtu.
Następnie przeor skinął na Olgierda i Haralda by podeszli. - Kapitan straży to kompetentny człowiek ale musimy zadbać by kapłanom, gdy już zejdą na dół, niczego nie brakowało. Razem tu weszliście - zwrócił się do elfa oraz rycerza - i razem wyjdziecie. Pomożecie, jeśli bez afiszowania się ukryjecie na murach potrzebne rzeczy. Osikowe kołki czy krucze pióra zwykle się tam nie walają, a szkoda. Tylko nimi kapłani będą w stanie faktycznie pomóc. Wykonacie także polecenia Olgierda, żeby mógł lepiej przygotować do wyjścia oddział chroniący kapłanów.
- Skoro przeciwnik idzie od zachodu na tym odcinku się skupimy - przeor przemieścił się ku mapie i gestem zaprosił resztę ze sobą. - Przygotowaliśmy trzy pakunki, dwa ustawicie na murze lub tuż obok a trzeci na ewentualnej drodze odwrotu do rozpadliny. Musicie znaleźć najkorzystniejszą.
- Dodatkowo odwiedzicie lokal z nierządem na przystani. Właścicielowi, Dzikiemu Bez, przekażecie, że mają wytoczyć wozy i zorganizować transport rannych do cyrulika - dodał treściwie wojownik. - Pójdziesz z nimi, kapłanko, tylko jeśli czujesz się na siłach - rzucił do Elsy przeor na koniec rozmowy. Uśmiech Morra
Po zejściu z piętra karczmy werbowników nie trzeba było długo szukać. Zwołali oni grupę ludzi, głównie mężczyzn w każdym wieku, przed knajpą. Zebrało się kilkanaście osób. Na ich widok Benedykta przypomniała sobie, że jej podopieczny zapewne nie jadł od dłuższego czasu.
Droga do strażnicy zmieniła się diametralnie w ciągu ostatnich trzech kwadransów. Mieszkańcy szykowali się a ich miny wyrażały strach i niepewność. Kobiety ukrywały dzieci, mężczyźni zbierali się w grupy i zbroili w to, co było pod ręką. Wszyscy poruszali się pieszo, konno, wozami i wózkami, taczkami nawet przenosząc potrzebny sprzęt. Wobec zagrożenia nawet dwójka elfów maszerująca środkiem ulicy nie robiła takiego wrażenia jak zazwyczaj. Jaka potęga nie bała się stanąć przed zakonnikami Morra i rzucić im wyzwanie prosto w twarz?
W strażnicy panował zorganizowany pośpiech. Kapitan wyraźnie znał się na swojej robocie: utrzymując dyscyplinę zorganizował siatkę posłańców i za jej pomocą organizował obrońców. Pana von Höcherko nie było na horyzoncie.
Nieco zaskoczony nagłym rozmnożeniem elfów w okolicy dowódca z zadowoleniem powitał propozycję pomocy. W zamian zaoferował półtorej żołdu oraz wyszynk. Nie zadawał zbędnych pytań lecz nie trzeba było być miejscowym by z grubsza określić liczebność strażników jako niewystarczającą do obrony miasteczka przed czymś większym od dorocznego, jesiennego festiwalu. Zamierzał najemnymi rękoma zwiększyć skromny stan osobowy obrońców. - Dużo się dzieje, wiecie? Wasze przybycie jakiś czas temu było tu głośnym wydarzeniem, ale od wczoraj... Nie mogę tego poukładać. A coś może łączyć te osoby i zdarzenia. Zaczniecie od wypytania i obserwacji – dowiedzcie się jak najwięcej o jaśnie panie von Höcherko oraz o łodzi niziołków, która przed południem odpłynęła z przystani. Ten pierwszy, choć mówi do rzeczy, nie raczył zdradzić powodu swego przybycia. Drudzy brali udział w burdzie, po której opuścili miasto.
Ostatnio edytowane przez Avitto : 13-12-2018 o 15:25.
|
| |