CENTRAL CITY
Zajęta demolką dopiero po chwili zwróciła uwagę na nagły przeciąg. Co prawda płacz dzieciaka ucichł, ale związany z tym dyskomfort był odczuwalny. Wraz z brakiem płaczu szedł w parze dziecka. Sekundę później pojawił się szkarłatny kształt.
- Ja wiem, zegar tyka i te biologiczne sprawy, ale staranie się o dziecko polega na czymś innym - powiedział Flash.
THEMYSCIRA
Wojowniczka dotarła do krawędzi balkonu i skoczyła. Nie zdążyła jeszcze rozbryzgać się na dole gdy Grood usłyszał dwa strzały. Dwóch jego przybocznych podążyło w drogę za Amazonką.
Goryl odwrócił się błyskawicznie i zmierzył spojrzeniem, prawi równie wysokiego jak on osobnika. Sina skóra, ekstrawagancki makijaż wokół oczu, do tego dredy sięgające do ramion. I śmierdzące cygaro spalone do połowy. Rozpięta czarna kamizelka ukazywała muskularną pierś.
W prawej dłoni przybysz trzymał spory hak na łańcuchu, który owinięty miał wokół przedramienia. W drugiej wciąż dymiącą spluwę.
- Za każda zabitą laskę, kropnę dwie twoje małpy. Uwierz mi, będziesz do tyłu w tym układzie.
Grood walnął na odlew posyłając osobnika kilka metrów w tył na ścianę. Osobnik wypluł resztki cygara i powiedział:
- Dobra, dyplomatyczne podejście mamy zaliczone. Widzę, że nasze spotkanie nie przypadło ci do gustu, czas więc je kończyć...
Ułamki sekund później Grood patrzył w czarny wylot lufy. I nawet moce psychiczne nie były potrzebne, by wiedzieć że ta czerń wewnątrz lufy zaraz się rozjaśni…
METROPOLIS
Zanim doszło do czegoś więcej z nieba spłynął jakiś czarny kształt. Mieszkańcy Metropolis byli przyzwyczajeni do osobników w pelerynach spadających z nieba. Tylko, że tym razem kolor się nie zgadzał.
- Batman? - powiedział jeden ze zdumionych gliniarzy.
Szpiczastouchy bez słowa przytaknął i wyciągnął tonfę z uchwytu przy pasie policjanta.
- Pożyczę na moment.
- Jaaasne.
Spokojnym krokiem wszedł po schodach do czekającego Chronosa.
- Wielki batman musi pożyczać sprzęt? - zapytał drwiąco.
- W samolocie są limity na bagaż - powiedział uderzając tonfą prawie bez zamachu. Chronos nawet nie drgnął ufny w moc swego pola. Cios w żołądek zgiął go w pół.
- Zdziwiony? - zapytał Batman -
Polipropylen rozkłada się setki lat.
- Będziesz skończony jak się rozejdzie, że nie jesteś eko - wysapał Chronos.
GOTHAM
Nagle wielka zielona szufla wygarnęła ludzi spod Psychopirata. A jego samego wielka zielona łapa przycisnęła do ściany.
- Koniec imprezy - powiedział Hal wlatując przez okno -
sąsiedzi skarżą się na hałasy.
Zielona moc otaczała go niczym pancerz, rzucając zielone refleksy na ściany.
Stado małolatów obrzuciło go domowej roboty dzidami, które odbiły się nieszkodliwie od zielonej bariery, a potem z krzykiem pognali gdzieś w głąb budynku.
STAR CITY
Sunące z szelestem, po chodniku pnącza były coraz bliżej. Już sięgały nogi mężczyzny z dzieckiem, gdy nagle musnął je szkarłatny płomień. Pnącza skwierczące zwinęły się i spłonęły.
Wyglądająca przez okno Ivy zobaczył najpierw cień, chwilę później ujrzała wysokie czerwone buty. Na poziomie okna, wisząc w powietrzu, zatrzymała się muskularna postać powiewając czerwoną peleryną.
- Koniec zabawy Poison Ivy - powiedział Superman -
Uwolnij natychmiast tych ludzi.