Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-12-2018, 12:57   #97
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Stacja Waterloo prezentowała się tak samo, jak cała reszta tego cuchnącego i zaśmieconego miejsca. Naziemne Waterloo, tak samo jak wnętrze metra, napawało grozą, pomimo tego, że Szwedka nie zamierzała tego po sobie poznać. Oprócz wybitych szyb w sklepikach, poprzewracanych krzeseł i wszechobecnego wszędzie kurzu, atmosferę potęgował wiatr wdzierający się przez drzwi, w których z jakiegoś powodu nie było szyb.

Nie było także, póki co, żadnych widocznych znaków, dlaczego wszystko przestało istnieć. Jak gdyby nagle trafili do jakiejś wyjątkowo specyficznej wersji Prypeci, gdzie ludzie rzucili wszystko, co mieli i pozostawili za sobą, rzucając w diabły jakąkolwiek zorganizowaną ewakuację. Z jakiegoś powodu, nie było tutaj żadnych szczątków ludzkich. Było parę takich, co nawet wyglądały na coś, co przypominało człowieka, ale tutaj nie można było być pewnym niczego. Nawet trupów.

- Imprezy odwołane na następne, kurwa, parę wieków - uśmiechnęła się Sigrun. - Chciałoby się wrócić do lodówki przespać następne parę wieków.

Sigrun zorientowała się, gdzie są. Niestety, nadal był to spory kawał drogi do chodzenia.

- Jakieś dwie mile - rzekła. - Może trzy. Odbijamy na północ stąd, idziemy do rzeki. Będziemy mieli dwa mosty, no chyba, że odbijemy na zachód i spróbujemy iść przez Hungerford. Zakładając, że to wszystko po prostu nie pierdolnęło i nie zawaliło się, to pójdziemy przez Waterloo Bridge albo przez Blackfriars. I potem już prościutko na Heathrow. Oczywiście, jeśli nie zginiemy. W takim wypadku, możemy se odpuścić Blackfriars, hy-hy-hy - Sigrun uśmiechnęła się.

Oczywiście, nie mieli czasu długo ustalać, co mają robić. Rzeczywistość wkrótce powróciła z nową dozą absurdu.

- Latająca meduza, gatunek zrobiony z ciemności - rzekła Sigrun, wypluwając peta. - Zajebiście. Uciekamy, co nie? Oczywiście, że uciekamy. Zupełnie jak jak Scooby-Doo, ha! - rzekła Sigrun, zaczynając biec.

Nowa rzeczywistość wsiąkała szybko w Sigrun. Pomimo tego, że była ranna i woda w plecaku ciężyła, miała na tyle energii, by jeszcze biec. Zapewne miał być to kolejny z tych forsownych marszów. Zapewne chmura ciemności - byt, czy też raczej zjawisko w Strefie - nie będzie zamierzała odpuścić przez następne parę godzin. Perspektywa nie uśmiechała się Sigrun. Ostatecznie jednak, tutaj nie było żadnych dobrych perspektyw.

Bieg na przełaj przez miasto pełne stworów, których nie znali, nie brzmiał jak dobry plan. Dobrych planów też nie mieli, w gruncie rzeczy, poza, oczywiście “Uciekajmy tak szybko, jak się da i miejmy nadzieję, że nie zginiemy po drodze”. Był to jedyny plan, który mieli.
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest teraz online