Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-12-2018, 13:03   #5
Asmodian
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Arkham. Lockhart`s Books. 9:30
Emma sprawnie zarządziła pakowanie panny Lockhart, i przystąpiła do działania. Większość ogarnęła nie wychodząc z domu. Złapała za słuchawkę telefonu, i po kilkunastu minutach rozmów i starannie zapisanej kartce maczkiem przyszła zdać Annie relację.

- Statek Lini Cunard do Aleksandrii z przystankiem w Atenach wypływa w każdą sobotę. Zarezerwowałam dwa bilety do Aten, z możliwością przedłużenia rejsu do Aleksandrii, jeśli myśli pani o odpoczynku w ciepłych krajach. Może to pani zrobić bezpośrednio u kapitana statku. Najbliższy wypływa piątego września, w sobotę w południe z Nowego Yorku, z molo numer pięćdziesiąt sześć. To nieopodal mostu Brooklińskiego. Statek będzie w Atenach czternastego września, a w Aleksandrii, jeśli jest pani zainteresowana piętnastego września. To luksusowy statek pasażerski. Dam znać Lily, by spakowała również stroje wieczorowe. Mają tam mnóstwo atrakcji i można tam dobrze wypocząć. Zarezerwowałam też taksówkę z pod hotelu, bo nie wiem, jakie rzeczy mam pakować i czy jedzie pani służbowo, czy na urlop – Przerwała na moment guwernantka i ciągnęła dalej, jakby zdenerwowana nagłym wyjazdem Ann - Ze stacji Boston i Głównej w Arkham odchodzi pociąg do Nowego Yorku o dziesiątej rano i jest na miejscu około piątej po południu. Drugie połączenie jest o czwartej po południu i jest w Nowym Yorku o dziesiątej wieczorem. Z Grand Central złapie pani taksówkę bez większych problemów. Zarezerwowałam przytulny, dobry hotel, na Lafayette. Nazywa się Zielony Gościniec i mam tam znajomą, Marthę która pracuje tam jako sous szef. To obok parku miejskiego, dosłownie spacerek od nabrzeża. Proszę dać znać, czy mam potwierdzić rezerwacje. Jutro muszę podać drugą osobę do biletu, aby załatwili formalności na statku. Kogo pani zabierze ze sobą? Czy może odwołać tę drugą rezerwację? Nie wiem, czy to najlepszy pomysł wypływać teraz do Europy. Tam tyle się teraz dzieje. Powariowali z tym nacjonalizmem...czy to rozsądne wyjeżdżać teraz? Na morzu są sztormy a jest wczesna jesień – w jej głosie można było wyczuć autentyczną troskę.
Nic jednak nie mogło złamać żelaznych reguł, jakimi rządziła się Ann Lockhart, dla której plan dnia był święty i nienaruszalny. Miała spotkanie i planowanie wyjazdu, odległego o kilka dni mogło jeszcze kilka chwil wytrzymać. Spotkanie ze starym znajomym, nie. Szczęśliwie auto, które od jakiegoś czasu od śmierci ojca nie było odpalane okazało się sprawne.
Przepiękny, choć leciwy Autin Twenty, w wersji Landauette, auto które w roku 1919 spokojnie rywalizowało z Rolls-Roycem o prym najlepszego samochodu na rynku był zwieńczeniem kariery ojca Ann. Jego nagrodą za lata pracy, w pełni zasłużoną. Jego skórzana tapicerka z bawolej skóry, rozpięta na szerokich kanapach przywoływała wspomnienia, a czasem zdawało się, że wciąż czuć od nich zapach jego mocnych cygar, które lubił palić kiedy jechali na piknik. Auto było polerowane przynajmniej raz w tygodniu i w jego karoserii można było się wręcz przejrzeć. Mechanik zaglądał do niego raz na miesiąc, i teraz dawało się to odczuć. Dźwignia zmiany biegów chodziła bez nieprzyjemnych zgrzytów a hamulce nie piszczały, nawet po długim okresie zastoju. Czterocylindrowy silnik mruczał przyjemnie, kiedy kobieta wprawną ręką skierowała go na drogę prowadzącą do uniwersytetu. W oknie stała guwernantka, która preferując klasyczne wychowanie kobiet uważała, że nie powinny one zajmować się męskimi sprawami. Szczególnie dotykać ich zabawek, do których zaliczała samochody.
Ann zastała Jacka w gabinecie swojego ojca, który najwyraźniej zajęty był kolejnym wykładem. Wiedziała, że nie ma sensu szukać go w jego gabinecie, zagraconym najczęściej stertami rozmaitych bibelotów, niegodnych muzeum, za to interesujących z jego punktu widzenia. Wiedziała, że miał ten typ fiksacji który udzielał się również Ann jeśli chodzi o książki. On zaś fascynował się starymi, indiańskimi legendami i często wyjeżdżał to rezerwatów i odległych od cywilizacji miejsc, aby prowadzić swoje badania. Więc kiedy akurat był na uczelni, a nie w jakimś indiańskim odludziu, najczęściej korzystał z biurka w gabinecie swojego ojca, równie zabieganego i zapracowanego człowieka. Nie omyliła się za bardzo.


Mężczyzna, dobiegający już trzydziestki, postawny jak na naukowca i jak wiedziała kobieta, prowadzący raczej swoje badania w polu, niż za biurkiem, tym razem jednak siedział pochylony nad rozłożoną książką, zapisaną jakby odręcznym pismem. Ann prawie nie zwróciła uwagi na Jacka, tylko od razu przeniosła wzrok na książkę, która wydawała jej się bardzo cenna. Duży wolumin, podobny nieco do szesnastowiecznych kronik. Bystry wzrok Ann od razu wyłowił dwa, może trzy wyrazy. Hiszpania. Rycina która mignęła kobiecie, kiedy Jack przewrócił stronę, a w końcu zamknął książkę przedstawiała konkwistadorów i grupę indian, w towarzystwie jakiegoś włochatego stwora.
- O, Ann.Kopę lat. - uśmiechnął się promiennie - Dobrze, że jesteś. Już bałem się, że nie przyjdziesz. Kawy? - zaproponował Jack wstając do niedużego imbryka, który parował na niewielkim stoliczku. Obok stolika widać było przybrudzony plecak z licznymi kieszeniami, wciąż napięty od zawartości. Tak, jakby właściciel znów się gdzieś wybierał. Lub jakby nie zdążył się jeszcze wypakować.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline