Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-12-2018, 21:19   #2
Arvelus
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację

Kyle i Kinbarak nie szli razem. Dzieli wygląd. Mieli tę samą twarz. Ten sam wzrost i muskulaturę. Byli tacy sami a zupełnie inni. Kinbarak miał w oczach mrok i nienawiść. Kyle… też mrok, ale dzielony ze smutkiem… lecz również nadzieją. Dzielili pochód. Kyle szedł z przodu, Kinbarak przemykał wokół. Mijali się. Zamieniali rolami. Nie było sami nie rozumiejąc. Oczy się zmieniały, zachodziły tym “mrokiem” i zaraz się rozpogadzały spoglądając w przeszłość by znów spochmurnieć przypominając sobie inne historie. Prawda była taka, że obaj byli Kylem i Kinbarakiem, dwie strony jednej monety. Jak dobry i zły bliźniak z baśni.
Droga nie była dla nich ciężka. Czuli, że nie tylko oni mogli poruszać się znacznie szybciej i to Piotr ich spowalniał… ale on też ich prowadził. Ku zagładzie bądź odkupieniu.

~ * ~

Marduk Zeno'Tzul podążał w zamyśleniu obok człowieka. Mimo bladej cery parzące słońce się go nie imało.
Jego stopy nie zostawiały śladów na rozgrzanym piasku. Gdyż w rzeczywistości jego stopy nigdy go nie dotykały. Jedynie zwiewny czarny płaszcz sunął miękko po pustynnym gruncie.
Marduk uniósł głowę patrząc prosto w próbujące ich spalić słońce. Jego czarne oczy nie mrugnęły nawet raz. Ognisty orb przypominał mu ten, który świecił nad jego domem... za dawnych, lepszych czasów.
Lord Zeno'Tzul spuścił wzrok, spoglądając na górę przed nimi. Nie śpieszył się. Jeśli ten człowiek tam dotrze, starczy im czasu.

~ * ~

Po wyjściu z groty na powrót stając pod gołym niebem, przyszedł wreszcie czas na rozmowę.

Rozpoczęli bliźniacy.

- Kim on jest? Ten który ma zostać wskrzeszonym. Czemu jest taki ważny? - zapytał Kyle, a może Kinbarak.
- Czego się możemy spodziewać? Nieumarli? Pozasferowcy? Bożkowie? - zapytał również Kinbarak, a może Kyle.
- To Syn Boży - rzekł Piotr spokojnie - Pan Poranka, Ten, który przyniesie wybawienie od grzechu. Jego śmierć jak i zmartwychwstanie przepowiedziano. I nie tylko to przepowiedziano. Także wasz udział w jego wniebowstąpieniu.
- Nic nie wiem o tych...sferowcach. O tych sferowcach - syn Jana z zakłopotaniem przygładził łysinę - Nieumarli? Tak, Żywa Śmierć jest w zasięgu mocy Szatana. Spodziewajcie się wszystkiego, choćby Arcyksięcia Ciemności, Baala i babilońskiego Molocha.

- Syn boży… mam wrażenie - zaczął jeden z bliźniaków.
- że znasz tylko cząstkę Sfer
- i kosmologii multiświatów.
- Może warto zabrać go
- gdzie indziej.
Bliźniacy mówili na zmianę. Dokańczając swoje myśli, z płynnością zdającą się niemożliwą dla zwykłych śmiertelników. Przyprawiało to o migrenę gdy słyszało się ten sam głos raz z lewej, raz z prawej, choć zdało się, że to musiała mówić jedna osoba.

- Sygil mogłoby się nadawać.
- Albo na szczyty Celestii.
- To byłby nasz teren.
- Ale mogą nas nie chcieć.
- Jednak gdy nas poznają nasze motywy ścierpią nas
- lub przejmą zadanie na siebie. kontynuowali bliźniacy.

Marduk skinął głową. Ciekawe pomysły, jednak...
- Wolał bym nie wciągać w to innych mocarnych istot. Mogą się na nas obrazić, za ściągnięcie na ich teren hordy demonów. Ponadto... droga poprzez sfery została zamknięta. - Odparł Marduk.
- Schowam ciało. - rzekł i wrócił się do groty. Po czym dotknął ciała by je ukryć. Martwy zadrżał, a potem otoczony bańką obcego wymiaru zniknął w dłoni stojącego nad nim mężczyzny.
Wróciwszy spokojnie oznajmił - Zrobione.
Czas było zadać jeszcze kilka pytań. - Kim, a raczej czym jest ten szatan? Jakimi mocami dysponuje? Czego pragnie? Zniszczyć ciała, porwać je? Musi to zrobić osobiście, czy poprzez swe sługi? - dopytał Marduk o interesujące go kwestie.

- Szatan niczego tak nie pragnie jak splugawić ciało Syna Bożego - rzekł Piotr - A gdyby mógł pojawić się osobiście nic by nas nie ocaliło. Musi działać przez swoje sługi. Na nasze szczęście także te sługi podlegają ograniczeniom. One są niczym morze nieczystości, ale Szatan może wysłać tylko tylko ile zmieści się w naczyniu. - odparł Piotr.

- Pan poranka? - Marduk znał innego który chwalił się tym mianem. Jednak nie mogło tu chodzić o Lathandera. machnął zatem ręką -[/i] nie ważne - rzekł by Piotr zignorował to pytanie.
- Baal i Moloch? Będzie ciekawie. - Marduk nie był pewien, czy Piotr miał na myśli te same istoty, skoro znał się tak słabo na sferach... Najpewniej była to czysta zbieżność imion.
- A co rozumiesz przez splugawienie? - Marduk westchnął. - Zapytam inaczej. Ile czasu potrzebują z ciałem, by dokonać tego splugawienia. Starczy im dostać się do ciała i dotknąć, czy jest to trwający godzinę lub dwie rytuał? Od tego zależy przyjęcie naszej strategii.
- "Ile zmieści się w naczyniu"? Mówisz zagadkami drogi Piotrze. - Marduk rozejrzał się po pustyni. Tutaj na pustyni to zmieści się pół piekielnego legionu.

- Nie znam się na magii - rzekł Piotr - Ale wiem, że najpierw sługi Szatana skupią swą uwagę na was. Jeśli zginiecie będą mieli dość czasu by splugawienia, czymkolwiek by było, dokonać.

- Skąd ta wiedza? - zapytał jeden z bliźniaków.
- Jak wiarygodna jest?
- Możemy zupełnie zignorować tego syna bożego
- i wyjść w pole, zakładając
- że wrogowie tylko na nas się skupią póki żyjemy? - mówili na przemian bliźniacy.

- Niebezpieczna strategia, jednak jak bardzo kusząca . Może za bardzo? - dodał Marduk z dziwnym uśmieszkiem

- Wiem to. Po prostu wiem. - odparł Piotr.
- To tym bardziej prawdopodobne, że Marduk - Piotr skinął głową - ukrył ciało.

- Pole bitwy jest - zaczął jeden z bliźniaków.
- nasze. Oni muszą
- przyjść do nas.

- Śmierć
- śmierć
- śmierć
- ŚMIERĆ - powtórzyli jednocześnie gdy ich oczy błyszczały coraz groźniej gdy przygotowywali się mentalnie do nadchodzącej bitwy.

 

Ostatnio edytowane przez Arvelus : 13-12-2018 o 21:43.
Arvelus jest teraz online